XI

3 0 0
                                    

Jest 15 grudnia właśnie spadł 1 śnieg.
-Która godzina?
-9 spóźniłaś się za zajęcia!
-Co?! To nie możliwe!!
-Nie no jaja sobie robię z ciebie. Jest 8 rano ale jest sobota.
-Tak bardzo zabawne Goyle.
Susan ubrała się i poszła na śniadanie, Draco był już na sali, siedział przy stole ale nie jadł.
- Cześć.
- O hejka skarbie.
- Czemu nie jesz?
- Nie jestem głodny.
- Ocho coś się stało.
- Chodź na chwilę.
- Poczekaj.
Dziewczyna zjadła kanapkę i wzięła łyk herbaty po chwili była z chłopcem na korytarzu.
- Gdzie idziemy?
- Do mojego domu.
- Co? Jak to?
- Świstoklikiem.
- Ale czemu?
- Czeka tam na nas sama wiesz kto.
- Po co?
- No zostaniesz śmierciożerczynią.
- A....no tak...
- Złap za ten pucharek.
- Okej już.
Po chwili oboje byli w dworze Malfoy'ów
- Witaj ojcze.
- Draco. O dzień dobry ty jesteś Susan?
- Tak proszę pana dzień dobry.
- Wejdź.
- Ma pan śliczny dom.
- Ach dziękuję. Jesteś dziewczyna mojego syna?
- Zgadza się ojcze to moja dziewczyna.
Powiedział Draco gdy zobaczył że Susan jest nieco skrępowana.
- Miło cię poznać.
- Pana również.
- Czarny pan zjawi się za kilka minut usiądźcie.
- Dobrze dziękuję.
Draco odsunął krzesło Susan.
- Dziękuję Draco.
-Ahhh...Susan....moja droga...dziś wejdziesz w nasze szeregi...powstań..
- Tak panie..
- Podwiń rękaw.
- Już się robi panie.
- Draco czy zechcesz..
- Oczywiście, co rozkażesz.
- Znak, pokaż jej go.
Draco niepewnie podwinął rękaw.
-Nie bój się będzie dobrze - szepnął chłopak.
- Susan..
-Tak?
- Rękaw..
Susan podniosła rękaw.
- Podejdź dziecko.
Dziewczyna podeszła kilka kroków.
- Ręka.
Podała mu rękę, ten złapał ją, ścinał w nadgarstku i przyłożył swoją różdżkę do jej przedramienia. Na ręce pojawiła się czarna czaszka a zaraz potem z jej szczęki zaczął wypełznąć wąż.
- Gotowe.. witaj moja droga.
Dziewczyna pokłoniła się a następnie patrzyła jak czarny pan odchodzi.
- Widzisz nie było tak źle.
Chłopak uśmiechnął się. Dziewczyna miała łzy w oczach.
- Ej ej ej...co jest?- spytał ją szeptem ale nie odpowiedziała.
-Ojcze idziemy na chwilę do mnie do pokoju.
- Dobrze synu ale zaraz wróćcie.
- Tak jest.
Chłopak zaprowadzi dziewczynę do dużego pokoju z wielkim oknem i ogromnym łóżkiem na którym posadził dziewczynę. Przykucnął przy niej i złapał ją za rękę.
- Ej co jest?
- Czy..czy ja jestem teraz zła?
- Nie skarbie nie jesteś...jesteś dobra pośród tych złych...
- A ty też jesteś dobry?
Odpowiedziało jej milczenie.
- Draco. - chłopak spojrzał na nią.
- Draco. Jesteś dobry prawda?! Powiedz że tak.
- Tak..
Dziewczyna przytuliła chłopaka i uspokoiła się a po chwili wrócili do jego ojca.
- Jak się czujesz Susan będąc jedną z nas?
- To dla mnie zaszczyt. - odpowiedziała mimo iż oboje z Draco wiedzieli że te słowa nie są prawdą.
- Może przyjdziesz na kolację?
- Ojcze to świetny pomysł. Susan?
- Chętnie przyjdę i poznam twoją rodzinę Draco, miło będzie spędzić z panem, z Draco i z pańską żoną ten wieczór. Dziękuję za zaproszenie.
- Ojcze będziemy wracać, muszę jeszcze załatwić jedną rzecz.
Draco spojrzał na Susan i uśmiechnął się.
- A wiec do wieczora, Susan.
- Do widzenia panu.
- Pa ojcze.
Złapali za puchar i znaleźli się na zewnątrz zamku na kocu pod drzewem.
- Zimno tu i śnieg pada, to chyba pierwszy w tym roku.
- Tak. Masz. - podał dziewczynie koc.
- Dzięki. Gdzie jesteśmy i co tu robimy?
- Jesteśmy za zamkiem.
- Okej.
- Susan?
- Tak Draco?
- Za 10 dni jest ten bal zimowy..
- Tak no wiem.
- Chciałabyś..wybrać się tam ze mną?
- Oczywiście!
Dziewczyna pocałowała chłopaka. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął skrzyneczkę.
- To ta skrzynia z okna.
- Tak .
- Co w niej jest?
- Mały prezencik.
- Dla mnie?
- Widzisz tu jakaś inną osobę?
Draco uśmiechnął się i wręczył Susan szkrzynkę. Dziewczyna otworzyła ją .
- Jest śliczna...
- Podoba ci się?
- Pewnie! Jest cudowna!
W skrzyni znajdowała się złota bransoletka z wężem.
- Dziękuję jest piękna .
- Otwórz jeszcze to.
Podał jej malutkie kwadratowe pudełeczko w którym znajdowały się kolczyki skompletowane z bransoletką.
- Ojej Draco...dużo tego..pewnie było drogie...
- Niee..
- Wow na prawdę bardzo dziękuję!!
Dziewczyna rzuciła się na chłopaka, wywróciła go na śnieg i pocałowała.
- Jesteś cudowny...
- Wracamy? Chyba ci zimno.
- Tak trochę. Możemy wracać.
Dziewczyna w objęciach Draco które zapewniały ciepło wracała do zamku.

Tom I    Magia Istnieje Naprawdę?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz