Bo wszystko ma swój koniec.
Po długiej i wyczerpującej walce, w końcu udało się, a Voldemort nie żyję. Trzeba pogodzić się ze stratą ukochanych osób, jednak to nie jest proste. Więc kiedy przeniesiono martwe ciała poległych w boju, prawie wszyscy siódmoroczni z gryfindoru podeszli do dwójki ślizgonów i Narcyzy, którzy nawet na sekundę nie upuścili martwego ciała chłopaka.
- Nie musiał tak skończyć - szepnęła Pansy i złapała lodowatą dłoń przyjaciela. Słońce powoli wyszło zza chmur, a jasne światło otuliło bladą twarz chłopaka.
- Wygląda jak anioł - powiedziała Narcyza, a jej głos był przepełniony bólem.
- Dlaczego z jego ust wystają kwiaty? - zapytał Ron, a wszyscy spojrzeli na niego. Prawda była taka, że każdy chciał znać odpowiedź na to pytanie, jednak nikt nie odważył się zapytać.
- Zachorował na Hanahaki - powiedziała melodyjnie smutnym tonem Luna. Uśmiechnęła się lekko, kiedy zobaczyła zdziwienie na twarzach innych.
- Co to jest? - zapytała Narcyza, patrząc na swojego syna. Delikatnie poprawiła platynowe włosy, które opadły na oczy chłopaka.
- Choroba nieodwzajemnionej miłości - każdy spojrzał na blondynkę niedowierzając, a ona tylko kiwnęła głową na potwierdzenie swoich słów. - Była taka legenda.
- Chyba o niej czytałam - odezwała się nagle Hermiona. - Jeśli ktoś mocno się zakocha, w jego płucach wyrastają kwiaty, które powoli uniemożliwiają oddychanie. Człowiek zaczyna kaszleć, wypluwając je.
- Rosną dzięki nieodwzajemnionej miłości. Jednak kogo tak bardzo kochał Draco - powiedziała Luna rozmarzonym głosem, a Pansy spojrzała morderczym wzrokiem na wybrańca.
- C-ciebie - wysyczała, wstając, przy okazji pozwalając dłoni przyjaciela opaść bezwładnie. Podeszła do brunetka i dotknęła jego klatki piersiowej palcem wskazującym. - To przez Ciebie! Zakochał się w tobie, a Twoja nienawiść do niego spowodowała, że wyrosły mu te głupie kwiatki. To przez ciebie cierpiał!
I wtedy wszystko się połączyło. Duszenie Draco za każdym razem, kiedy ich oczy się spotykały. Ron nie miał racji, Malfoy nie udawał. A teraz, przez jego ignorancję, nie żyję. Zielone oczy patrzyły tępo na blade ciało ślizgona. I w tym samym momencie wszystko dotarło do bruneta. Opadł na ziemię, a w jego oczach pojawiły się łzy. Wszyscy spojrzeli na niego, a część zaczęła coś mówić. Harry'ego jednak to nie obchodziło.
Właśnie zrozumiał, dlaczego jego serce szybciej biło za każdym razem, kiedy widział blondyna, czy też, kiedy o nim po prostu pomyślał. Rozumiał, dlaczego jego serce bolało, kiedy widział obrzydzenie na jego twarzy. W końcu zrozumiał, dlaczego ten pieprzony Malfoy pojawiał się w jego snach.
Zaśmiał się martwo i spojrzał na leżące ciało przed nim. Będąc na klęczkach, podszedł do niego i pogładził go po policzku. Wszyscy obecni byli zbyt zszokowani, aby cokolwiek zrobić. Blada skóra była delikatna w dotyku i zimna. A brunet zaczął zastanawiać się, czy gdyby żył byłaby cieplejsza. Spojrzał na zamknięte powieki chłopaka, na jasne długie rzęsy, które rzucały delikatny cień na jego policzki. Na ciemne, równe brwi, delikatnie zakryte przez platynowy blond kosmyków.
Poczuł nieprzyjemny ból w okolicach klatki piersiowej, a pojedyncza łza spadła na blady policzek Draco.
- Potter, nawet mi nie mów, że Ty... - zaczęła Pansy, jednak widząc wzrok bruneta, upadła na kolana. - C-czyli, Draco mógł żyć... mógł to przeżyć... wreszcie mógłby być szczęśliwy - majaczyła załamana Parkinson, a Hermiona nie wiedząc co zrobić, delikatnie ją przytuliła. Teraz nie liczył się fakt, że była ślizgonką. Najprawdopodobniej nigdy się nie liczył.
- C-czemu mi nie powiedziałeś - szepnął do ucha martwego chłopaka Potter, coraz bardziej zalewając się łzami. Ból w klatce piersiowej był coraz silniejszy, a coś ostrego coraz mocniej wbijało się w jego serce. Nagle poczuł nieprzyjemne łaskotanie w gardle.
CZYTASZ
❞𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐝𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐛𝐢𝐣𝐚❞ drarry
Fanfiction_____𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐝𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐛𝐢𝐣𝐚_______ 【Draco Malfoy x Harry Potter】 ➸♡ .dopóki śmierć nas nie rozłączy. Bo miłość jest na tyle potężna, aby stworzyć nową roślinę. Jednak na tyle nieszczęśliwa, aby sprawiała ogro...