STEP 7

1.5K 154 147
                                    

Rok minął zdecydowanie zbyt szybko.

A kiedy to Harry Pieprzony Wybraniec Potter pojawił się w zamku, wypędzając śmierciożerców, każdy cieszył się niesamowicie. Tak samo było z Malfoyem. Jego serce zabiło szybciej, mimo że poczuł wtedy ból, to poczuł również jakiś rodzaj ulgi i nadziei. A kiedy wszyscy cieszyli się, że to brunet wrócił, on jedynie pozwolił sobie na delikatny kaszel krwią. Szybko ją wytarł i spojrzał na bruneta z pogardą. Udawaną pogardą.

I wtedy wszystko się zepsuło. Czarny Pan zaczął działać. Wszedł do umysłu wszystkich zebranych i zaczął szeptać. Jego głos był bolesny sam w sobie, sprawiał, że człowiek czuł strach. A strach, który czuł Draco, był podwójny. Bo co jeśli ktoś jednak postanowi zaatakować Pottera. Nie będzie mógł nic zrobić. A jego największe obawy się potwierdziły. Kiedy głos ucichł na sali również nastała cisza. Przerywana tylko głośnymi oddechami.

— Na co czekacie. Łapcie go — powiedziała Pansy, a Draco złapał jej ramię za późno. Nie zdążył jej uciszyć. Spojrzał na nią przerażony, a potem na innych uczniów.

— Sądzę, że Panna Parkinson, wraz z resztą ślizgonów powinna udać się do lochów — odparła McGonagall, a ślizgoni zaczęli być wyprowadzani.

— Na pewno Malfoy ją do tego namówił — szepnął Ron, a stalowe tęczówki spojrzały na bruneta, który jedynie przytaknął.

I wtedy się zaczęło. Uczucie szybkiego rośnięcia, wbijania się gałęzi w płuca i serce, zaciśnięcie się na sercu, uniemożliwiające swobodne bicie. Złapał się za serce i upadł na podłogę. Drapanie i łaskotanie się nasiliło.

— C-cholera — szepnął zmęczony, zanim zaczął ogromnie kaszleć. Okropny dźwięk odbijał się od ścian ogromnej sali, tak samo, jak słowa w głowie blondyna.

— D-Draco! — krzyknęła Pansy, podchodząc do niego i pomagając wstać. To samo zrobił Blaise. Zmartwieni chcieli odwrócić się do profesor, jednak blondyn złapał ramię czarnoskórego.

— C-chodźmy — wychrypiał, a w jego oczach było widać ogromny ból, teraz przeszywający całe ciało. Poczuł, jak kwiaty Sakury łaskoczą jego podniebienie i zdał sobie sprawę, że ma coraz mniej czasu.

— A-ale — chciała się sprzeciwić Pansy, jednak widząc nienawistny wzrok wszystkich, zrezygnowała. Z łzami w oczach poszła do lochu. Całą drogę Draco kaszlał, zatrzymując się w toalecie. Wypluł ogromną ilość kwiatów oraz kilkanaście samych płatków. A kiedy wreszcie znaleźli się w lochach, coś za trzęsło zamkiem. Wszyscy ślizgoni, nawet Draco, którego kaszel ustał, wyszli z lochów i tak jak inni uczniowie zebrali się przed zamkiem.

Stał i patrzył, jak śmierciożercy idą w ich stronę. Dopiero chwilę zajęło mu zrozumienie, że wśród nich idzie nie kto inny jak sam Hagrid, trzymając ciało i płacząc. W tym momencie chyba każdy zrozumiał, co się dzieje.

— Harry Potter nie żyję — krzyknął Voldemort i zaczął się śmiać, tak samo, jak część śmierciożerców.

— Nieee!! — krzyknęła Ginny, a ciało Draco przeszedł ogromny ból. Zaczął kaszleć, a kwiaty wylatywały z jego ust ogromnymi ilościami. Wszyscy odsunęli się od niego, kiedy ten upadł na kolana, dusząc się kaszlem. Czuł, jak duszące uczucie zwiększa się z każdą chwilą.

— P-pieprzony Po-otter! — krzyknął, wypluwając przy okazji kwiaty całe w krwi. — N-nie waż się umierać!

— Draco! — krzyknęła Pansy, widząc, jak jej przyjaciel zaczyna się dusić kwiatami, które sam wypluwał. Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. — Draco, nie!

— Kochanie... — szepnęła Narcyza i wybiegła z tłumu śmierciożerców. Została jednak zatrzymana przez głos męża.

— Narcyzo wracaj — powiedział surowym tonem, a kobieta spojrzała na niego z łzami w oczach. Spojrzała na duszącego się syna, wokół którego było mnóstwo Sakury.

— To twoja wina! To ty go do tego zmusiłeś! To był tylko chłopiec! — krzyknęła i wycelowała różdżkę w męża. — Poczuj to, co ty fundowałeś mu całe życie... CRUCCIO!

Każdy był zszokowany, kiedy Lucjusz Malfoy padł na ziemię, cierpiąc, dopóki nie wyzionął dycha. W tym czasie Narcyza kucała przy ciele duszącego się syna i płakała. Każdy patrzył na tą scenę i zrozumieli jedną rzecz.

Draco Malfoy nie miał wyboru. Został osobą, którą zostać musiał. A teraz, jego ciało leżało na brudnej ziemi. Zimne, brudne, blade, martwe. Jego oczy były zamknięte, a platynowe włosy ułożyły się w aureolę. Spokojna twarz, z delikatnie otwartymi ustami, z których wydostawały się gałęzie, na których były pudrowo różowe kwiaty Sakury, zabrudzone krwią.

I wtedy wszyscy zrozumieli, Draco Malfoy umarł.

❞𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐝𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐛𝐢𝐣𝐚❞ drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz