STEP 6

1.5K 156 26
                                    

Sakura oznacza również szczęście.

Właśnie to czuł Draco, kiedy pakował swoje rzeczy do kufra. Świadomość, że wraca do Hogwartu i że będzie mógł zobaczyć osobę, którą kocha, sprawiała, że był szczęśliwy. Dlatego, kiedy się pakował, ani razu nie kaszlną. Czuł dziwny ból w klatce, jednak był on nieistotny, kiedy pomyślał, że jeszcze krótka chwila i go spotka. Może powie mu, jak bardzo go nienawidzi, jednak to nie miało wtedy znaczenia. Po dwóch miesiącach wreszcie go zobaczy.

— Jesteś gotowy? — zapytała Narcyza, stojąc w drzwiach i patrząc delikatnie na szczęśliwego syna. Obrócił się do niej przodem z delikatnym uśmiechem.

— Tak — powiedział i założył bluzę, zakrywającą znak. Uśmiechnęła się do syna i przytuliła do siebie.

— Teraz Snape jest dyrektorem, więc zawsze idź do niego. Gdyby się pogorszyło, odeślę Cię do domu. — powiedziała, nie zauważając, jak ciało syna drgnęło.

— Dobrze — powiedział i ruszył z matką do wyjścia z domu. Kiedy znalazł się poza domem, kaszlną dwa razy i zauważył małą plamkę krwi na dłoni. Szybko ją wytarł i teleportował się na dworzec. Siedząc samemu w pustym przedziale, patrzył przez okno, szukając bruneta i swoich przyjaciół. Gryfona znalazł pierwszego i uśmiechnął się szerzej, czując, jak serce mu przyspiesza. Nagle ten spojrzał w jego stronę i szybko odwrócił wzrok z nienawiścią.

Całe szczęście znikło, tak szybko, jak się pojawiło.

Gałęzie zacisnęły się na sercu i wtedy zrozumiał, że szczęście jest ulotne. Potrafi być przy nim przez cały czas, a najmniejsze wydarzenie potrafi je zniszczyć, zabrać ze sobą, zostawiając tylko smutek.

Smutek jest kolejnym znaczeniem Sakury.

Zakaszlał, a mały płatek pojawił się na jego dłoni. Uśmiech znikł z twarzy, a ból się powiększył. Niemalże mógł poczuć, jak drzewo wiśni rośnie w jego płucach, raniąc i krzywdząc.

— Draco, wszystko dobrze? — usłyszał delikatny głos swojej przyjaciółki i uśmiechnął się lekko. Nic nie było dobrze.

— Tak, polepszyło mi się — powiedział i spojrzał na dziewczynę. Ta odwzajemniła uśmiech i spojrzała na niego bardziej badawczo.

— Jesteś strasznie blady — powiedziała, przyglądając się twarzy chłopaka.

— Zawsze byłem — zbył ją i spojrzał za okno na rozmawiającego z przyjaciółmi bruneta. Szeptali o czymś, co chwila, rozglądając się czy ktoś nie podsłuchuję.

— Bledszy niż zwykle. Draco, martwię się — powiedziała, a chłopak popatrzył na nią z lekkim uśmiechem.

— Nie masz o co. Jest lepiej — zapewne dziewczyna kłóciłaby się dalej, gdyby nie fakt, że do przedziału wszedł Blaise.

— Ludzie, mam dziewczynę — powiedział, siadając na fotelu. Oboje przyjaciół patrzyli na niego jak na ducha.

— Kolejna dziewczyna do pieprzenia — powiedziała w końcu Pansy, przez co dostała w głowę.

— To Astoria, idiotko. Jeszcze nie uprawialiśmy seksu — odparł spokojnie, przez co Pansy zaśmiała się sarkastycznie.

— Jeszcze.

Reszta podróży minęła tak jak zawsze. Rozmawiali o pierdołach, wkurzali się na Gryfonów. A Draco idealnie udawał, że jego serce nie boli za każdym razem, gdy padało nazwisko Potter. Udawał, że wcale coś nie wbija się w jego nerwy, kiedy mówili pieprzony wybraniec. Powstrzymywał kaszel, a kiedy czuł, że czynność ta zaczyna go powoli dusić, wychodził. A kiedy tylko dotarli do Hogwartu, poczuł się delikatnie lepiej. Wyszedł na świeże powietrze i ruszył do powozu. Rozglądał się, jednak nigdzie nie zauważył Pottera i jego przyjaciół. A wszystko wyjaśniło się, kiedy Snape zabrał głos na początku roku.

— Jak możecie widzieć, Pan Potter, Pani Granger i Pan Weasley nie będą obecni w tym roku szkolnym — właśnie z tym zdaniem, ta odrobinka szczęścia, która została w Draco, wyparowała, zostawiając miejsce na smutek.

Bo Sakura ma sprzeczne znaczenie.

❞𝐦𝐢𝐥𝐨𝐬𝐜 𝐝𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐛𝐢𝐣𝐚❞ drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz