To był znakomity sezon w moim wykonaniu. Po zdobyciu 35 goli i 23 asyst, zostałam okrzyknięta najlepszą piłkarką polskiej ligi minionej rundy. W końcu mordercze treningi i pełne zaangażowanie na boisku przyniosły efekt w postaci złotej statuetki i zainteresowania moją osobą skautów piłkarskich z całej Europy. Już od połowy sezonu wiedziałam, że aby móc się dalej rozwijać, po zakończeniu rozgrywek będę musiała przenieść się do innego, bardziej perspektywicznego klubu. Z uwagi na doskonałe osiągi, oferty kontraktów płynęły z najlepszych damskich lig: niemieckiej, angielskiej, włoskiej i francuskiej. Ale to propozycja pracy dla AS Monaco okazała się być najbardziej korzystna dla mnie, bo zapewniała mi grę w pierwszym składzie niemalże każdego meczu. Był to klub mały, ale za to z wielkimi perspektywami. Dzięki nowym inwestorom z Arabii Saudyjskiej udało się pozyskać do zespołu kilka utalentowanych zawodniczek, które mogą sprawić, że AS Monaco zostanie czarnym koniem nadchodzących rozgrywek europejskich.Po podpisaniu dwuletniego kontraktu zostałam zakwaterowana w jednym z luksusowych klubowych mieszkań w centrum Monako. Moje gniazdko położone było w malowniczym miejscu na wzgórzu, a z okien prawie całkowicie przeszklonego salonu rozpościerały się bajkowe widoki na Morze Śródziemne.
Dziś o 11:00 mój pierwszy trening z nowym zespołem. Wstałam o 5:00, ubrałam się w sportowe ciuchy i wyszłam pobiegać. Czułam się pełna energii i chęci do działania. Z uśmiechem na twarzy mijałam kolejne alejki w pobliskim parku, a delikatny wiatr lekko rozwiewał moje włosy spięte w nieopatrznego koka. Byłam pod wrażeniem tego miejsca.. Wracając, wstąpiłam do pobliskiego kiosku po jedną z lokalnych gazet. Z uśmiechem pożegnałam się ze sprzedawcą wyuczonym z rozmówek zwrotem i ruszyłam do domu.
Wzięłam szybki prysznic, zaparzyłam kawę i z kubkiem w ręku usiadłam na tarasowej sofie. Podziwiałam widoki, szum morza i przyjemną bryzę, którą próbowałam napawać się na zapas. „Raj na ziemi…”- pomyślałam, po czym chwyciłam wcześniej kupioną gazetę. Przerzuciłam kartki na strony sportowe, gdzie pod obszernym artykułem widniało moje zdjęcie, dumnie dzierżącej koszulkę AS Monaco z własnym nazwiskiem i numerem 10 Wszystko napisane było w niezrozumiałym dla mnie języku, więc z czystej ciekawości przepisałam tytuł i pierwszy akapit do tłumacza.
„TRANSFEROWY HIT DOSZEDŁ DO SKUTKU!
Julia Grabowska, bo tak nazywa się zdobywczyni tytułu królowej strzelców polskiej ligi, oficjalnie została zawodniczką naszego rodzimego AS Monaco. 23-letnia Polka dała się poznać jako kreatywna i sumienna napastniczka. „- Będzie to niewątpliwie ogromne wzmocnienie dla naszego zespołu. Stawiamy na młodość i zaangażowanie, a Julia oprócz tego ma jeszcze dar odnajdywania się w polu karnym, więc kibice w rundzie jesiennej mogą spodziewać się gradu goli i gry w znakomitym stylu.”- zachwalał nowy włodarz klubu. Ponadto Grabowska wzbudza ogromne zainteresowanie ze strony reklamodawców i zagranicznych mediów, które jednogłośnie okrzyknęły ją jedną z najpiękniejszych kobiet biegających po europejskich boiskach.”
Uśmiechnęłam się do siebie, a kiedy dostrzegłam, że zegar powoli wybija 10:00, spakowałam torbę treningową i udałam się samochodem na stadion.
***
Na torze wyścigowym trwała akurat przerwa lunchowa. Większość ekip, łącznie z kierowcami siedziała w pobliskiej restauracji, delektując się kawą lub drugim śniadaniem. Jak zwykle, przy jednym ze stolików panował większy gwar niż przy pozostałych. Charles Leclerc, Pierre Gasly, Daniel Ricciardo, Lando Norris i Max Verstappen byli odpowiedzialni za ten harmider. Co chwilę słychać było coraz to większe salwy śmiechu. Kierownik zamieszania to oczywiście Daniel, który skutecznie rozbawiał zgromadzonych:
- Co to w ogóle za język?! Brzmi jakby ludzie mieli ziemniaka w gardle!!- śmiał się Ricciardo.
- Poczekaj aż pojedziemy do Twojej Australii!- skontrował go Charles.
- No a nie mam racji?! Lando, podaj mi tamtą gazetę, zaraz sami się przekonacie!- Norris wręczył mu czasopismo, które leżało na ladzie baru.
- Czekaj… Niech ja Ci znajdę jakiś artykuł…- szybko przerzucał kartki- Ooooo!- podniósł brew do góry, zapatrzony w lekturę.
- Co tam zobaczyłeś, że się tak ślinisz? Pewnie jakąś gołą panienkę, hę..?- wtrącił Max, jednocześnie zerkając przez ramię Daniela, w celu zaspokojenia ciekawości.- O kurde…- po chwili przyznał z uznaniem.
- Masz, czytaj i od razu tłumacz.- Ricciardo rzucił gazetę otwartą na artykule o mnie przed nos Leclerca.
- Jakaś Julia Grabowska z Polski będzie grać w AS Monaco. Podobno jest „jedną z najpiękniejszych kobiet biegających po europejskich boiskach”. – powiedział od niechcenia Charles.
- Pokaż ją!!- zainteresowali się Lando z Pierrem.
- No… Z łóżka bym nie wyrzucił…- skwitował Norris.
- Ty Młody lepiej zajmij się klockami Lego a takie kąski zostaw starszym!- śmiał się Daniel.
- Ciekawe… Piłkarki zawsze kojarzyły mi się z aseksualnymi babochłopami… Ale jak widać zdarzają się perełki…- dodał Verstappen.
- Znajdź ją na Instagramie, może ma więcej zdjęć…- zwrócił się Ricciardo do Maxa.
- No jest.- kliknął moje zdjęcie z wakacji, na którym ubrana w zwiewną sukienkę przemierzam piaszczystą plażę i pokazał wszystkim zgromadzonym.
- Tutaj piszą, że jest jedną z najbardziej utalentowanych piłkarek na świecie…- czytał dalej Leclerc.
- Tyle mi wystarczy. Obserwuj.- kliknął głośno Max.
- Czekaj! Też ją zaobserwuję! Jak się nazywa? @juliagrabowska? Boże, nie mogą w tej Polsce mieć łatwiejszych nazwisk…?! Trzeba pogadać z Kubicą, czy ją zna… Dobra, kliknięte…- gadał pod nosem Daniel.
- Dobra Chłopaki, zbieramy się, bo zaraz sesja treningowa!- zauważył Pierre, a po jego komendzie wszyscy powolnie ruszyli do wyjścia.
***
Po 15:00 wróciłam do domu. Zarówno zawodniczki jak i trener przyjęli mnie bardzo ciepło do grona swojej drużyny. Po oficjalnym przedstawieniu, przeszliśmy do poszczególnych ćwiczeń. Czułam, że jestem we właściwym miejscu. Zaplecze treningowe i wyspecjalizowane sprzęty pokazały mi jak bardzo polska liga odstaje od rozgrywek europejskich, co zarazem upewniało mnie w fakcie, że przenosiny do Monako były dobrą decyzją.
Włączyłam telewizję, usiadłam w fotelu i zaczęłam przeglądać powiadomienia w telefonie.
@maxverstappen zaczął Cię obserwować.
@danielricciardo zaczął Cię obserwować.
„Kto to, do cholery, jest?”- pomyślałam, po czym przejrzałam profil jednego i drugiego.- „Kierowcy wyścigowi. Wariaci. Kto normalny ściga się, rozpęczając do takich prędkości?! Samobójcy…”- podsumowałam, po czym zajęłam się rozpakowywaniem reszty swoich rzeczy.
Jedynym minusem mojego obecnego położenia było to, że nie miałam tu żadnych znajomych. Co prawda dziewczyny w klubie są bardzo miłe i pomocne, ale nie zastąpi mi to przyjaciół, których zostawiłam w kraju. No i kwestia języka. Mieszkam tu dopiero kilka dni, a już tęsknię za możliwością porozmawiania z kimś po polsku. Jednak każda sytuacja ma swoje plusy: mam teraz więcej czasu na doskonalenie się w sporcie, co mam nadzieję przełoży się na wyniki w najbliższym meczu AS Monaco, moim debiucie.
Już teraz widzę jak media pompują balonik przed inauguracyjnym spotkaniem ligi, zachwalając poczynania transferowe arabskich prezesów mojego klubu. Występ bez gola, ani chociażby asysty będzie dla mnie swoistą porażką, dlatego nie mogę pozwolić aby cokolwiek było w stanie rozproszyć mnie przed tym arcyważnym meczem, który zaplanowany jest na najbliższą sobotę o 20:00.