5

184 5 0
                                    

Nazajutrz obudził mnie zapach przygotowywanego śniadania. Powoli przemieściłam się do kuchni, w której zastałam nakryty stół dla dwojga:

- O... Wstałaś... Siadaj, już robię herbatę...- zauważył Leclerc.

Zajęłam miejsce i męczona wyrzutami sumienia, zaczęłam:

- Przepraszam za wczoraj... Trochę...

- Nie ma sprawy.- nie pozwolił mi dokończyć.

- Ale....

- Julka. Wszystko w porządku.- zapewnił mnie.

- Ehh... - westchnęłam- Dobrze spałeś?

- Tak, całkiem wygodna ta kanapa..- uśmiechnął się.

- To dobrze..

- A Ty?

- Średnio..

- Zaraz będę musiał się zbierać.. Mam trening niedługo, a jeszcze muszę wstąpić do domu..

- Rozumiem..

Po kilku minutach pożegnaliśmy się, a ja byłam niemalże przekonana, że przez moją głupotę mogło to być nasze ostatnie spotkanie.

***

Kolejne dni mijały mi na dochodzeniu do siebie i bardzo intensywnej rehabilitacji. Ku zaskoczeniu lekarzy, moja noga z dnia na dzień wracała do coraz to lepszej sprawności, aż w końcu po półtorej tygodnia mogłam dołączyć do treningów z drużyną.

Czas płynął, a ja dalej nie miałam kontaktu z Leclerciem. Zero telefonów, wiadomości, czy prób jakiegokolwiek skontaktowania się ze mną. Uszanowałam tę decyzję i sama też nie nękałam kierowcy.

Spotkaliśmy się dopiero po około dwóch miesiącach, na kolejnej sesji dla marki sportowej. Tym razem była to zorganizowana, wyjazdowa akcja. Wszystko odbywać się miało w malowniczej Portugalii, a całość przedsięwzięcia zaplanowano na cztery dni.

W piątek rano zameldowałam się we wskazanym hotelu. Pierwszy dzień zdjęciowy to sobota, więc dziś postanowiłam trochę pozwiedzać. Rozpakowałam swoje rzeczy, ubrałam się w coś wygodnego i wczesnym popołudniem ruszyłam do pobliskiego muzeum.

12:57 @charlesleclerc

Dojechałaś już?"

13:01 @juliagrabowska

Tak"

13:03 @charlesleclerc

Zjemy razem obiad?"

13:10 @juliagrabowska

Naprzeciwko hotelu jest restauracja z dobrymi opiniami. 14:00?"

13:15 @charlesleclerc

Ok"

Spotkaliśmy się w knajpie o umówionej porze. Rozmawialiśmy o sporcie, kontuzjach i naszych drużynach- wszystko na przyjacielskiej stopie, bez żadnych podtekstów i dwuznaczności, ot normalne koleżeńskie spotkanie. Wróciliśmy do hotelu przed 17:00 i rozeszliśmy się do swoich pokoi, które zlokalizowane były na dwóch różnych piętrach.

Chwilę po 21:00 usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a moim oczom ukazał się Charles:

- Hej.. Mogę wejść..?

- Tak, jasne...

Usiadł na kanapie z nietęgą miną.

- Coś się stało?- zapytałam troskliwie.

Julia & Charles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz