49. ,,Och,Geralt [...] Dlaczego nie możesz mnie po prostu pokochać?"

109 8 0
                                    

Tłumaczenie z tumblra @/bounce-a-coin-off-your-witcher

Jaskier oparł się o solidny pień drzewa i dla równowagi położył lutnię na skrzyżowanych nogach. Ćwiczył z łatwością przeciągać się przez struny i zaczął śpiewać swoją ulubioną piosenkę. To była ta, który napisał dawno temu i nigdy przed nikim nie śpiewał. W żadnym wypadku. To była głupia piosenka, ale tylko dla Jaskra i Jaskra wyłącznie.

"I know I'd feel so safe in your arms,

Holding me now and forever!

Maybe someday I'll find a way

To be yours for all of time,

Maybe someday you'll be mine..."

Trzymał ostatnią nutę tak długo, jak długo był odważny, zanim wytchnął resztę. W dziewięciu piekłach nie mógł się dowiedzieć, jak to jest być trzymanym w mocnych, twardych, niebezpiecznych, pięknych ramionach Wiedźmina. Tył jego głowy uderzył tępym pchnięciem w drzewo, a on znów westchnął, tęskniąc, zamykając oczy.

Jakie to uczucie, gdy Geralt go trzymałby? Czy jego drogi Biały Wilk byłby delikatny? Czy pieściłby Jaskra, zanim podciągnąłby bliżej wieszcza, owinął go i przyłożył twarz do tej wspaniałej piersi? Czy Geralt byłby szorstki i wymagający? Czy był typem człowieka, który trzymałby Jaskra w takiej pozycji, jaką wolałby i trzymałby go tam w pułapce? Która byłaby lepsza? Czy oboje byliby równie wspaniali, w zależności od kontekstu? Jaskier mógł godzinami postulować i marzyć.

-Och, Geralt- wyjęczał, chowając twarz w rękach i trzymając zamknięte oczy- Dlaczego nie możesz mnie po prostu pokochać?

-Ta piosenka była o... mnie?

Jaskier otworzył oczy i mrugnął. Raz. Dwa razy.

Geralt siedział tam przed nim, kucał z przedramionami opartymi na zgiętych kolanach. Jego złote oczy były zwężone, a głowa przechylona na bok z taką szczenięcą żarliwością, że Jaskier prawie popłakał się.

-Kurwa.

-Zwykle to jest mój tekst- Wiedźmin na wpół uśmiechnął się- Co jest nie tak? Nie chciałeś, żebym usłyszał?

-Myślałem, że odejdziesz na wiele dłużej.

-Oh.

-Nie myślałem...- Jaskier złapał się i ugryzł wargę. Geralt siedział całkowicie na ziemi i skrzyżował nogi. Całe zdanie wypowiedział głosem ledwie nad szeptem:

-Nie sądziłem, że pozwolisz mi zostać, jeśli będziesz wiedział.

-Zawsze wiedziałem.

-Dlaczego nic nie powiedziałeś!?

-Pomyślałem, że z tego wyrośniesz. Albo to by się zmieniło. Albo, że zdajesz sobie sprawę, że popełniasz straszny błąd podążając za Wiedźminem na całym cholernym, boskim kontynencie. Ale nigdy tego nie zrobiłeś. Prawdopodobnie powinienem był o tym wspomnieć.

-Więc?- zapytał Jaskier, trzymając lutnię przy klatce piersiowej jak tarczę- Poprosisz mnie, żebym odszedł czy nie?

-Oczywiście, że nie- uśmiechnął się Geralt. To było pochopne i szczere i tak niesamowicie urocze, że Jaskier pomyślał, że to całkiem możliwe, że słońce istnieje tylko po to, by rozświetlić uśmiech Wiedźmina.

-Chcesz wiedzieć?

-Huh?

-Jeśli czujesz się bezpiecznie- Geralt trzymał ręce otwarte- W moich ramionach, mam na myśli.

Jaskier praktycznie rzucił się na kolana swojego Wiedźmina. Przygniótł się do tułowia Białego Wilka i poczuł, że te wielkie, pełne ręce spoczywają na nim. Jedna z nich zabezpieczyła mu talię, a druga rozpostarła się mocno między łopatkami, trzymając go na piersi Geralta.

-Miałem rację. To jest niesamowite.

Geralt wcisnął pocałunek w czubek głowy, a Jaskier stopił się trochę bardziej.

-Miałeś rację w dwóch kwestiach, Jaskier- poprawił Geralt- Ja też jestem twój na zawsze. 

geraskier storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz