25 gwiazdek = nowy rozdział!
Zirytowana wróciłam do kancelarii.
-Gdzie Pan przystojniak? - Meredith nie owijąła w bawełnę. Przewróciłam oczami i minęłam dziewczynę bez słowa. Desperatka...
Weszłam do biura i od razu wybrałam numer do kapitana Lance. Odebrał niemal natychmiast.
-O której i gdzie się spotkamy? - nie siliłam się na bycie miłą.
-Przecież ostatnio, Pani, mówiła, że...
-Wiem co mówiłam. - przerwałam mu - A teraz pytam, gdzie się spotykamy. - warknęłam - Proszę więc nie marnować mojego czasu i podać konkrety co do spotkania. - dodałam.
Nie zamierzałam rezygnować ze sprawy Johna Diggle'a. Zamierzałam jedynie pozbyć się Olivera Queena i rozegrać to po swojemu. Bez kłamstw i obłudy.
-Mam teraz przerwę. - westchnął - Jeśli nie ma, Pani planów to...
-Widzimy się za dwadzieścia minut w knajpie naprzeciwko komisariatu policji. - ponownie wcięłam mu się w słowo i zakończyłam połączenie.
Malcolm Merlyn może sobie chcieć mnie zabić.
Zielona Strzała może sobie mnie ostrzegać i kazać grać na swoich zasadach.
Oliver Queen może mi kłamać prosto w oczy i prosić o pomoc.
Ale ja będę grać na własnych zasadach, tak jak to było do tej pory. Żaden facet ani kobieta nie będą w stanie mnie powstrzymać. Koniec, kropka.
Chwyciłam klucze od biura i ponownie wyszłam na zewnątrz. Stanęłam przy recepcji i uśmiechnęłam do Meredith.
-Odwołaj moje wszystkie dzisiejsze spotkania. - rozkazałam - Mam coś o wiele ważniejszego. - dodałam i wyszłam. Do knajpy miałam jakieś dziesięć minut drogi.
Sięgnęłam po telefon i wyszukałam więcej informacji na temat Johna Diggle'a. Ochroniarz, nigdy wcześniej nie karany, były wojskowy. Nie wyglądało to na opis mordercy.
Zmarszczyłam brwi, wciąż szłam na przód. Nagle poczułam uderzenie w ramię, a po chwili tyłkiem upadłam na chłodnik. Kurwa, ała! Podniosłam głowę i ujrzałam wysokiego, dobrze zbudowanego szatyna. Na oko wyglądał na trochę młodszego niż ja. Niezłe ciacho.
-Wybacz. - wydukał. Wyglądał na przerażonego tym co się stało. I słusznie! Boli mnie tyłek i to jego wina... - Nie chciałem. - wyciągnął dlon i pomógł mi wstać. Skinęłam głową w podziękowaniu.
-Dzięki. - mruknęłam - I następnym razem uważaj. - poprosiłam. Pokiwałam głową.
-Jasne. Będę. - przytaknął - Raz jeszcze przepraszam. - wyszeptał speszony. Skinęłam głową.
-Jest okey. - dodałam.
-Jestem Rory. - wyciągnął dłoń w moją stronę - Rory Regan. - uścisnęłam dłoń chłopaka.
-Camila Howard. - uśmiechnęłam się - Powiedziałabym, że miło było poznać, ale przez ciebie zaliczyłam bolesny upadek i wciąż nie czuję tyłka, więc chyba sobie odpuszczę. - zaśmiał się krótko - W każdym razie spieszę się. - dodałam i odsunęłam od szatyna - Miłego dnia. - ruszyłam w swoją stronę.
-Czekaj! - jednak nie zamierzał się odczepić. Westchnęłam i odwróciłam się w jego stronę. - Co powiesz na kawę? - podrapał się po głowie. Wyglądał na zdenerwowanego. Tylko dlaczego?
-Mówiłam już, że się spieszę. - przypomniałam mu. Przytaknął.
-Tak. Tak wiem, ale możemy się spotkać kiedy indziej... - zaproponował. Zależało mu na tym jakoś za bardzo. Coś mi w tej całej sytuacji nie pasowało. Nie wiedziałam tylko co. Wpatrywałam się w chłopaka i szukałam czegoś co pomoże mi go zrozumieć.
-Dlaczego ci tak na tym zależy? - obserwowałam go. Wzruszył ramionami. Znów ściema... Kim do cholery był ten chłopak? Musiałam się dowiedzieć. - Niech będzie. - odchrząknęłam - Zapiszę Ci mój numer. - uścisnęłam się lekko. Zadowolony odetchnął z ulgą i podał mi swoją komórkę. Szybko wpisałam szereg cyfr i oddałam urządzenie właścicielowi. - Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do baru, na spotkaniu z kapitanem.
-Do zobaczenia. - usłyszłam jeszcze.
Coś w tym chłopaku mi nie pasowało, nie wiedziałam tylko co. Nie mówił mi całej prawdy. Ukrywał coś i zachowywał się dziwnie, a ja zamierzałam odkryć dlaczego. Jednak to w swoim czasie.
Weszłam do małej knajpy, a Lance od razu rzucił mi się w oczy. Siedział przy stoliku w kącie sali i sprawdzał coś na telefonie.
-Witam, Panie kapitanie. - uśmiechnęłam się do mężczyzny i usiadłam naprzeciwko niego - Chyba musimy sobie coś wyjaśnić. - mruknęłam, podle się uśmiechając.
Koniec zabawy, Quentin. Czas powiedzieć prawdę.
Emilia Mikaelson
CZYTASZ
Changes | Oliver Queen ✔
FanfictionNazywam się Camila Howard. Mam trzydzieści dwa lata i pracuję jako prawnik w Starling City. Wszystko było w porządku. Miałam dobrze płatną pracę i byłam zadowolona ze swojego życia. Az do pewnego momentu. Momentu, gdy w moim życiu pojawił się Ol...