35. Chcę spełnić wszystkie marzenia z twojej listy

352 21 4
                                    

Wiedział, że żadna siła i żadne przemówienia nie sprawią, że Zoja zmieni decyzję, bo przekonanie jej do czegokolwiek najczęściej graniczyło z cudem, więc poddał się i zostawił ją na korytarzu, samemu wracając do wynajętego apartamentu. Wcale nie czuł się dobrze z tym, że siedzi tam obrażona, dosłownie kilka metrów od niego. Czuł się fatalnie i najchętniej po prostu wziąłby ją na ręce, siłą zanosząc do łóżka. Po cichu liczył na to, że za jakiś czas zmięknie i sama zapuka do drzwi, chociaż znał ją już na tyle, żeby się przekonać, jak bardzo uparta potrafi być, często wbrew podstawowym zasadom logiki.

Rozpakował część rzeczy ze swojej walizki, wziął szybki prysznic, żeby zmyć z siebie całe zmęczenie spowodowane podróżą i w samych bokserkach ułożył się na materacu, nawet nie ruszając kołdry. Był pewny, że zaraz zaśnie, bo jak zwykle odczuwał dotkliwe skutki uboczne połkniętego xanaxu, ale mimo to przewracał się z boku na bok, gapił się w sufit, sprawdzał setki razy swoje media społecznościowe... Zaczął nawet grać w najbardziej idiotyczne gry na smartfonie z nadzieją, że w końcu go znużą. Zamykał oczy dosłownie na kilkadziesiąt sekund, tuląc twarz do chłodnej poduszki, ale po chwili znowu zmieniał pozycję, ciężko wzdychając z irytacją.

– Nie mogę tam siedzieć, wiedząc że ty siedzisz tutaj... - podszedł do niej bardzo powoli, wcześniej narzucając na siebie tylko hotelowy szlafrok. – Hej, słyszysz mnie? Zoja? - pochylił się nad nią, bo nawet nie uniosła głowy i siedziała zwinięta w kulkę, opierając się plecami o szybę.

– Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że tak po prostu będę sobie mieszkać w hotelu za sto tysięcy? Sam pomysł tej wycieczki był już pojebany, ale to to... - recytowała z wielkim wyrzutem, gestykulując nerwowo. – Mnie nie stać na takie rzeczy i nigdy nie będzie mnie stać. Nie chcę takich prezentów. - wymownie pokręciła głową na potwierdzenie swoich słów, a Kuba tylko uśmiechał się kącikiem ust, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej.

– Uspokój się, proszę cię... Marzyłaś o Islandii, teraz masz szansę ją zobaczyć i przy okazji spędzić trochę czasu w ładnym miejscu, więc dlaczego nie chcesz z tego skorzystać? - klęknął przed nią i silił się na łagodny ton, rozmawiając z nią jak z dzieckiem, bo w taki sposób zawsze w końcu udawało mu się do niej dotrzeć.

– Ty masz w ogóle świadomość tego, co mówisz, czy nadal cię trzyma ten xanax? - prychnęła i uniosła jedną brew, nie dowierzając, że może opowiadać tak spokojnie o tak wielkich pieniądzach. - Wydałeś ponad pięćdziesiąt tysięcy na jakąś przypadkową dupę i jeszcze sprawiasz wrażenie zadowolonego z siebie. - wytknęła mu, bo pomimo jej słów, nadal na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech.

– Nie mów tak o sobie, bo mnie zdenerwujesz... - znacząco pogroził jej palcem wskazującym, kiedy na niego spojrzała i przechylił głowę na bok, żeby lepiej widzieć jej twarz. – Doskonale wiem, co robię. Chciałem, żebyś się cieszyła i korzystała ze wszystkiego do woli. Świadomie wydałem te pieniądze, których się niepotrzebnie tak uczepiłaś, na ciebie. I na siebie, bo jesteśmy tutaj razem, ale może dokończymy tą dyskusję w pokoju? - machnął ręką w stronę drzwi i wyciągnął telefon z kieszeni szlafroka. – Sprawdziłaś chociaż widok z okna? Wpadłaś i wypadłaś jak poparzona. Nawet się nie przyjrzałaś, a ja osobiście uważam, że warto... - podniósł się i podał jej dłoń, pomagając jej wstać.

Niechętnie podążyła za nim, nie kryjąc się ze swoimi negatywnymi emocjami. Nie czuła się komfortowo ze świadomością tego, ile pieniędzy poszło na spełnienie jej marzenia. Może powinna się cieszyć, bo w końcu była w miejscu, które do tej pory było dla niej całkowicie niedostępne, ale nie mogła przetrawić tak dużej sumy. Nie przemawiały do niej słowa Kuby, który zapewniał ją, że zrobił to dobrowolnie. Nie lubiła, kiedy ktoś wydawał na nią jakiekolwiek pieniądze. Na każdym kroku podkreślała swoją niezależność i wolała płacić sama za siebie, jeśli tylko było ją na to stać. Przez chwilę miała ochotę wrócić do Polski, ale stan konta nie pozwoliłby jej nawet na zamówienie taksówki na lotnisko, więc czy tego chciała, czy nie, była skazana na Kubę.

Bo naprawdę na dużo mnie stać... | QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz