1.

1.7K 60 22
                                    

Harry momentalnie schował się za pobliskim barkiem na plaży.
[Chodzi o takie budki if u know what i mean]
Widział tylko jak Draco wbiega do wody i zachęca matkę do wejścia. Chwilę później przybiegła też Parkinson i zaczęła go chlapać.
-Urocza z nich para, zazdroszczę Parkinsonowej...- pomyślał Harry- To znaczy co?! Nienawidzicie się...
Usłyszał w oddali wołania Hermiony, więc przybiegł i cały czas patrząc się w stronę Draco, ignoruje Mionę.
-Halo! Ziemia do Harry'ego!
- C-co, co?- odparł zdziwiony.
- Na kogo się tak zapatrzyłeś? Bo jeśli na Parkinson, to z tego co wiem na dziewczynę.
- Skąd wiesz?
- A kto się bezwstydnie obsciskuje na korytarzu?
- Ron i Lavender?
- To też, ale Parkinson ze swoją dziewczyną nawet gorzej od nich.
- Niemożliwe, gorzej być nie może.
- Może!
- A poza tym, byłem pewny, że ona jest z Malfoy'em.
- Nie, co ty?! Kto by chciał Malfoya?
-Ja...- powiedział bardzo cicho.
- Powtórz proszę, bo cię nie usłyszałam.
- T-To znaczy nikt.
- Tak, ale za chwilę obiad, więc chodźmy do hotelu.
- Dobrze.

W czasie obiadu mieli stolik tuż obok Malfoy'ów. Draco cały czas gapił się na Harry'ego, przez co ten czuł się niezwykle niezręcznie.
- Oho, Harry. Malfoy ewidentnie zjada cię wzrokiem.
- To podchodzi już pod gwałcenie wzrokiem!- wrzasnęła Parkinson przy drugim stoliku, a Draco nawet nie zareagował.
- C-co?! Co się stało?- spytał oszołomiony.
- Od 15 minut gapisz się na Pottera, jakbyś był co najmniej zakochany.
- A, spiedalaj.
- Taka prawda.- Hermiona pękała ze śmiechu przy stoliku obok.
- Nie prawda! On jest co najmniej moim nieprzyjacielem, a właściwie to wrogiem!- Harry'ego coś zabolało i nie widzieć czemu ukuło w sercu. Coś się psuło. Harry się psuł.
- CHOLERA JASNA!- krzyknął niekontrolowanie.
- Co się stało Harry?- odpowiedziała z troską Miona.
- Nie drzyj mordy, Potter!- powiedział cynicznie Malfoy.
- Sam się zamknij!- odpyskowała Hermiona.
- Ooo... Potterek ma obstawę. Złoty chłopczyk z ochroną.- zadrwił blondyn.
- A żeby cię coś... Malfoy!- powiedziała Hermiona.
Pansy niespodziewanie podeszła do Hermiony i spojrzała na nią drwiącym wzrokiem. Mionka miała nadzieję na jakąś docinkę, ale Pansy zrobiła coś zupełnie innego.
- Granger! Musimy porozmawiać!- wycedziła przez zęby.
- Niby p/- nie dokończyła Hermiona, bo Parkinson zaciągnęła ją na korytarz.
- Ciekawe o czym będą rozmawiać...- pomyślał głośno Harry.
- Na pewno nie twoja sprawa, Potter!- powiedział Malfoy, chociaż mniej opryskliwie niż zwykle.
- Coś taki miły się zrobił?
- A ty coś taki ciekawski?
- Arystokratyczny tatuś nie nauczył cię, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
- NIE WSPOMINAJ O MOIM OJCU!- Wysyczał ślizgon.
- Draco! Chodź już!- powiedziała miłym głosem mama Dracona.
- Idź już Malfoy, do swojej wielce niezależnej mamusi.
- NIE OBRAŻAJ MOJEJ MATKI. JA TWOICH RODZICÓW NIE OBRAŻAM. WŁAŚNIE, TY ICH NIE MASZ...
- Dracon! Do mnie!- wrzasnął ojciec.
- No idź już.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mamy już 1 rozdział. Nie umiem pisać Drarry, ale może będzie okej. Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Słów: 437

Nie-Przyjaciele  •Drarry• Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz