10.

633 25 4
                                    

Nadszedł dzień spotkania z Ginny, Ronem i Mionką. Harry był prawie spóźniony, więc wybiegł szybko ze szkoły i udał się w stronę Hogsmade. Wpadł do Trzech Mioteł minutę po czasie, ale zauważył tam tylko Ginny. Poszedł się przywitać z rudowłosą, która wyglądals nadzwyczaj ładnie.
- Cześć Harry.- powiedziała uśmiechnięta.
- Hej, Ginny. Wiesz może gdzie Rób i Hermiona?- zaciekawiłem się.
- Spóźnią się kilka, może kilkanaście minut.- odpowiedziała niewzruszona.
- Okej. W takim razie, ja pójdę zamówić sobie piwo kremowe. A tobie co wziąć?
- Ja też napiję się kremowego. W razie czego, poszłam do toalety.
W rzeczywistości Ginny poszła zupełnie gdzie indziej, ale Harry nie mógł tego wiedzieć.

Ginny weszła na zaplecze i powiedziała
- Wejdziecie na mój znak. Sprawdziłam i zaklęcie łączące działa, dam wam znać, kiedy macie przyjść.
[ Zaklęcie wymyślone na potrzeby ff]
- Jasne. Jak ci się uda, to będzie już tylko z górki. Czarny pan wygra. 

Harry czekał i czekał, zaczął się trochę niepokoić o młodą Weasleyównę, ale ta po chwili wróciła. Podsunął jej piwo kremowe i sam zaczął pić ze swojego kufla.
- Gdzie ten Ron i Hermiona?!- udała niewiedzę rudowłosa.
- Może coś się stało? Mogę im w razie czego wysłać patronusa z zapytaniem.
- Nie ma takiej potrzeby. Na pewno za chwilę będą.
- Jeśli tak mówisz...- odpowiedział ciemnowłosy niepewnie. 

Po 2, może 3 piwach, kiedy zaczęło się ściemniać, przy czym Harry zapomniał zupełnie o Ronie i Mionce, wstał od stołu i chciał już skierować się do wyjścia, kiedy Ginny wzięła różdżkę i zamknęła mu drzwi przed nosem. Zawołała śmierciożerców owym zaklęciem przywołującym. Natychmiast pojawiła się ich cała zgraja, a Ginnevra wyrwała Potterowi różdżkę i schowała ją głęboko, do sakiewki, z której rzeczy mogły wyciągać osoby przez nią upoważnione. Jeden ze śmierciożerców rzucił na zdezorientowanego Harry'ego klątwę Imperiusa, tym samym nakazując mu posłuszeństwo. Zamierzali oddać go w ręce Czarnego Pana, który to już będzie wiedziała co ma zrobić ze Złotym Chłopcem. Imperius w pierwszej chwili zadziałał na Harry'ego, jednak śmierciożerca nie był dość uzdolniony w rzucaniu zaklęć tego typu, przez co klątwa za chwilę opadła. Opanowany, mimo strachu Potter postanowił udać, że klątwa nie przestała działać, a było to łatwe, gdyż inni poplecznicy Voldemorta co rusz podpowiadali temu, który rzucił na niego klątwę, co ma zrobić, a ten tylko kiwał głową i mówił to na głos. Bliznowaty chciał walczyć, ale nawet nie miał różdżki. Myślami uciekał cały czas do Draco, Rona i Hermiony. Spojrzał przelotnie na Ginny, która śmiała się psychicznie, odsłaniając mroczny znak, by wezwać Czarnego Pana. Jak się okazało z rozmów zwolenników Czarnego Pana, na gospodę było rzucone potężne zaklęcie zawodzące, które sprawiało, że nikt nie mógł usłyszeć, ani zobaczyć, tego co się dzieje w środku.

Po niecałych 20 minutach, Voldemort przybył, a cała zgraja śmierciożerców padła przez dniem na twarz. Ten nic sobie z tego nie robią podszedł do Ginny, która ukłoniła się równie pokornie jak inni.
- Ginevro, Weasley! Pomimo, że pochodzisz ze zdradzieckiej rodziny, wybaczam ci wszystkie twe przewinienia na mą rzecz i czynie cię moim najbardziej zaufanym człowiekiem, ponieważ wykonałaś główną pracę dla lepszego świata bez szlam i mugoli.
- D-D-Dziękuję, Panie.- odparła z pokorą w głosie.
Harry czuł, że zaraz nie wytrzyma. Ciekawe ilu jeszcze takich zdrajców jest wśród niego.
- Zdejmij klątwę z Pottera, Lucjuszu. Ja się nim zajmę.- zwrócił się Voldemort do jednego z jego ludzi, skrywającego swoją twarz pod maską.
- Oczywiście, o panie...
- Doskonale.- zasyczał Voldemort.
- Ależ, panie, tu nie ma żadnej klątwy.
- KTO JĄ RZUCAŁ?!- zawrzał momentalnie Czarny Pan.
- J-Ja, o panie...- Odpowiedział znajomy Harry'emu głos Glizdogona.
- Peterze Pettigrew, nieudaczniku! Przecież gdyby miał różdżkę, to by uciekł!- wrzasnął zirytowany Voldemort.- Crucio!
Glizdogon zwijał się z bólu no ziemi, podczas gdy reszta nie śmiała się odezwać. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ha! Kurwa! Nie spodziewaliście się mnie tutaj tak wcześnie!!!
Taki zwrot akcji, żeby nie było za wesoło. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo będzie ciekawie. Trochę przydługi, ale i ciekawy, myślę rozdział.

Słów: 603

Nie-Przyjaciele  •Drarry• Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz