Rozdział 3

288 8 1
                                    

- Ostatnie słowa? - powiedziała Yuka.

- Słuchaj, ja na prawdę, cię kocham. Może ty mnie nie, a-ale ja ci chce pomóc!! - krzyczała Aya.

- Avada... - już miała ją zabić ale zdążyłem rzucić zaklęcie.

- Experialmus! - i wyleciała Yuce różdżka z ręki.

- Dobrze Draco, jest jeszcze jeden sposób. Trzeba jej wymazać pamięć, przy okazji wszystkim aby było tak jak dawniej. - powiedział Dumbledore.

- Wszystkim?

- Tak Draco tobie niestety też.

Stanąłem na środku obok Ayi i zamknąłem oczy.

- Obliviet.

Nagle poczułem jak ktoś mnie popycha gdy otworzyłam oczy zobaczyłem Yukę. Była taka niziutka przy mnie, gdyż ja jestem na 3 roku i bardzo urosłem a ona na drugim i nadal jest niska. Ukryła mnie szybko pod stołem gryfonów i szepnęła.

- Draco ja, ja cię , ja się w tobie.... egh, pamiętaj o mnie i o wszystkim co się do teraz wydarzyło. - i zaklęcie zrobiło swoje.

Zaniemówiłem bo wiedziałem co ona chciała powiedzieć wcześniej. Ale już było za późno. Już mnie nie pamięta. Jej włosy kolor skóry i kolor oczy zmieniły się z powrotem na różowy. Jej makijaż tak samo. Gdy było po wszystkim musiałem udawać że niczego nie pamiętam.

Jedyne co mi zostało to zapomnieć o tym co powiedziała.

Od tamtej sytuacji nie mogę przestać myśleć o Yuce. Na moje szczęście nie chodziła ze mną na lekcje. Nie sądziłem też że się tak zainteresuję rok młodszą dziewczyną.

Miałem właśnie eliksiry z gryffindorem i nagle wpadła spóźniona Pansy.

- Przepraszam za spóźnienie i usiadła obok mnie. Wręcz rzuciła się na mnie. Zaczęła też coś szeptać do mnie. - Ej Malfoy, nie uwierzysz czego się dowiedziałam.

- Czego? - odpowiedziałem znudzony.

- Kojarzysz tą nową ślizgonkę? Tą córkę czarnego pana.

- No a co? - odrazu się wyprostowałem.

- Podobno na swojej lekcji obrony przed czarną magią mieli to co my czyli bogina. I nie uwierzysz co jej się ukazało.

- No co? Voldemort?

- Nie, ukazało jej się serce.

- Serce? To czego ona się boi? Związku? Kochać?

- Nie wiem ale, jestem ciekawa.

Yuka pov

Po tym co się stało na OPCM schowałam się w lesie. Była ładna pogoda a po za tym nie chałam aby inni dopytywali się o tamto. Było schowana za takim mórkiem. Czytałam jak pozbyć się szłam bez wiedzy innych. Nagle usłyszałam głosy.

- Zabawne te książki. - usłyszałam głos dziewczyny.

- O tak strasznie zabawne, boki zrywać. Ta szkoła już całkiem schodzi na psy. Niech No tylko mój ojciec się dowie że ten przygłup nas uczy. - odezwał się chłopak którego głosy brzmiał bardzo znajomo ale za grosz nie potrafiłam sobie go przypomnieć.

- Zamknij się Malfoy. - Odezwał się inny chłopak. Nazwisko Malfoy też kojarzę ale skąd to nie wiem.

- Uhuhuhu. - chwila ciszy. - Dementor! Dementor! - chwila śmiechów i - uuuuuuuuuu. - i znowu śmiechy.

Zaczęłam podglądać ich lekcję to może przypomni mi się ten Malfoy. Przez chwile patrzyłam jak chłopak podchodzi do hipogryfa. Nagle gdzieś odleciał ale po 10 minutach przyleciał. I znowu się ktoś odezwał. Jakiś blondyn się zaczął przepychać i iść strasznie szybko w stronę hipogryfa. Po głosie pomyślałam że to ten Malfoy.

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz