-Hej Eternity mamy teraz lekcje razem?-pobiegłam do niej rano
-tak
Schodziłyśmy po schodach gdy ja potknęłam sie o jakąś dziewczynę i poprostu spadłam z tych schodów.
-Idiotka! Możesz nie siedzieć na środku przejścia?!-wstałam i sie na nią wydarłam.
-uważaj może jak chodzisz-wstała i staneła przedemną.
-bo co? To ty siedziałaś na środku przejścia farbowana laleczko-wzięłam jej fioletowe pasemka włosów w palce-uważaj bo możesz w końcu ich nie mieć-a następnie Szarpnęłam.
-Oh farbowane czy nie i tak jestem ładniejsza niż ty pusta Ślizgonko
-Kiczowata Gryfonka
-sztuczna panna
-Sztuczna? Ahahaha ja w porównaniu do ciebie mam prawdziwe włosy-zamachnęłam sie nimi.
-no tak jasne oczy pewnie też masz takie hm?
-no żebyś wiedziała mała.
-sama sobie nie poradzisz i obstawe musisz mieć-wskazała palcem na osoby za mną.
Odwróciłam sie a tam Gang Malfoya i Eternity. (I ETERNITY ROZWALIŁO MNIE TO XD)
-ja przynajmniej jakiś mam ale co ja sie będę kłócić z głupią Gryfonką-uderzyłam ją włosami i sobie poszłam. (Nie obrażam żadnych Gryfonów)-nie wiedziałem że potrafisz taka być-przyszedł do mnie Crabbe (jak źle pisze to mnie poprawcie)
-ja wiedziałem-z drugiej strony przyszedł Draco-przez ciebie mam szlaban od ojca na granie w obecnych meczach-starał sie nie uśmiechnąć.
-co przezemnie ty chciałeś sie ścigać-uderzyłam go lekko w ramię.Pierwszą lekcje mieliśmy z Panią Sprout
-Eternity lubisz zielarstwo prawda?
-wiesz że to kocham
-no to może mi pomożesz?
-w czym niby? Dzisiaj mamy przesadzanie Mandragor.
-a okej... ale jak będzie pytać czy coś...
-jeżeli będziemy mieli wspólnie lekcje. To tak.-więc na początek, kto wie jakie właściwości ma Mandragora?
-ja wiem!-zgłosiła sie Eternity
-no mów
-dzięki nim można wyleczyć spetryfikowanych a ich krzyk może zabić
-bardzo dobrze 5 punktów dla Hufflepuff. Nie martwicie sie to są tylko sadzonki więc was nie zabiją ale ich krzyk może ogłuszyć więc ubierzcie ochraniacze i dociśnijcie-zademonstrowała nam to- Teraz chwyćcie za młode liście i pociągnijcie.Co z tego że to sadzonki i tak strasznie piszczą... a Longbottom (popraw mnie jak zle) zemdlał. Jak tylko wszyscy naraz wyjęliśmy je z doniczek o boże co to był za krzyk...
-Eternity... Mamy zaraz mecz prawda?-spytałam. -ta ale wiesz że przegracie z nami?-zaśmiała sie. -jeszvze czego jestem lepszym ściągającym niż ten wasz, założysz się że to ja złapie znicz?
-Zgoda sok z dyni?
-no a niby co innegoNa samym meczu nie widziałam praktycznie nigdzie znicza... gdyby nie Hermiona to bym go nie zauważyła. Co było dziwne? pomimo że wszyscy kibicowali to jednak ja słyszałam tylko jej głos.
i złapałam tylko dzięki Hermionie.
-prawie wygraliście-powiedziałam zmęczona po wszystkim do Eternity.
-gdyby nie ty to byśmy wygrali...-była obrażona.
-no wiem-zaśmiałam sie
-wole jak Draco gra...
-bo przez to wygrywacie
-dobra już dobra. czyli musze ci kupić ten sok...
-chodź weźmiemy też Draco-powiedziałam.
-Po co-zirytowała sie
-oj no chodź-pociągnęłam ją za ręke szukając Dracona-no czego chcecie?-odezwał sie ten gdy do niego podeszłyśmy.
-chodź z nami do Hogsmeade-rzekłam
-po co
-powiedziałam to samo-odezwała sie Eternity.
-no chodźźźźźźźźźw końcu się zgodził
gdy byliśmy na miejscu i on i ona musieli mi postawić sok... Ah to jest życie... chociaż nie-
-Masz Eternity weź- podałam jej ten sok co ona kupiła po czym poszłam i kupiłam jeszcze jeden-a ten dla ciebie Malfoy.
-ale ty wygrałaś zakłady-powiedzieli oboje
-Ale to nie znaczy że wy nie możecie sie napić-uśmiechnęłam sie tylko
-serio jesteś za miła i miękka na Ślizgonke-powiedział chłopak
-jasne rozumiem nie chcesz soku to daj ja cchętnie drugi wypije-starałam sie nie śmiać
-dobra już cofam tochwile później wróciliśmy do Zamku to co zobaczyliśmy....
-''Komnata tajemnic została otwarta. wszyscy jej wrogowie.... Strzeżcie sie'' co to znaczy? Harry!- pisnęłam na chłopaka stojącego obok.
-ja nie wiem jak przyszliśmy to już to było!-odparł
-Malfoy gdzie ty biegniesz!-zobaczyłam jak chłopak ucieka
-ja nie chce mieć kłopotów!
-idiota...
Eternity chwile później też gdzieś zniknęła
-nie widzieliście tu nikogo? -spytałam tamtej trójki
-kiedy przyszliśmy już tak było...-odparła Hermiona
sekunde później przyszła Profesor McGonagall
-kto.. dlaczego?-widać było że nie wie co powiedzieć
-Pani profesor ale to nie my-powiedział rudy chłopak
-nie mi będziecie się tłumaczyć...
wtem przyszedł Pan Filch (idk czt dobrze pisze)
-cz..czemu to zrobiliście? Zabiliście moją Kotke!
-ona jest spetryfikowana tylko....-cicho powiedziała Hermiona.
-do gabinetu dyrektora już-powiedziała pani profesor.-Dyrektorze to nie my zrobiliśmy!-krzykneliśmy w czwórke
-wierze wam... nie mogliście tego zrobić... ale jednak ktoś to zrobił-mówiąc to wszystko chodził po gabinecie-obawiam sie.... ah nie ważne... no wracajcie do dormitoriów!Zrobiliśmy jak kazał
-musimy sie dowiedzieć kto to zrobił-powiedziała Hermiona
-chyba zwariowałaś widziałaś co temu kotu sie stało?-spanikował Ron
-To wy sobie obgadajcie co i jak a ja spróbuje czegoś w moich książkach poszukać-rzekłam.
-jakie masz?-spytała dziewczyna
-Historia Hogwartu-rozejrzałam sie-Zakazana część też jestem-szepnęłam
-Niczego tam nie znajdziesz czytałam
-znajde...-zaczęłam iść do dormitorium Slytherinu.
Starałam sie jak najszybciej dojść do pokoju. No ale nie udało mi sie...
-Nirieee jak tam czemu jeszcze cie nie wyrzucili~¿-no zgadnijcie kto to powiedział? No Peggy
-Musiałeś...?-spuściłam głowe i spojrzałam kątem oka na Dracona, ten tylko niemo powiedział że to niw on.
-no, czemu nie powiesz od razu Dumbledorowi że to ty-dźgnęła mnie palcem w polik.
-jak ejszcze raz mnie dotkniesz to ci złamie ten palec...-cicho powiedziałam.
-Zoabczymy-tym razem mnie kopnęła w brzuchu-oh nie popłacz sie!
Wstałam do niej spojrzałam jej w oczy a w moich zapalił sie płomyk gniewu chwyciłam za ręke i nagle wygiegłam jej palec a ta syknęła z bólu
-Pojebało cie?!-krzyknęła tłumiąc łzy.
-ostrzegłam i przysięgam jak komuś o tym ktoś z was powie-zwróciłam sie do osób w salonie-wszystkim tak połamie ręce.
Na moje szczęście był tu tylko prócz Peggy Malfoy.
-Sadystka!-krzyknęła dziewczyna
-a chcesz mieć kolejny palec złamany...?
Ta uciekła w strone swojego pokoju
W tym samym momencie mój ogień w oczach i zwinęłam sie z bólu.
Ledwo doszłam do pokoju gdy zaczęłam kaszleć krwią.
-Głupia Peggy..-mówiłam do siebie
-nic ci nie jest...? Nirie?-Wtedy zauważyłam chłopaka stojącego w drzwiach
-Nic mi nie jest nie potrzebuje twojej litości.
-gniewasz sie że uciekłem?
-a powinnam?-odwróciłam sie do niego plecami i poszłam w stronę łóżka.
-Nie obrażaj sie
Ale ja już go nie słuchałam, owinęłam sie kołdrą
I starałam sie zasnąć ale brzuch mi nie dawał spokoju..
CZYTASZ
Pamiętnik Czarownicy (Nirie Ashte 'Inny Harry Potter')
FanfictionNirie Jest dziewczyną która przeżyła. Ale czy ktos o tym słyszał? Jedynie nauczyciele z Hogwaru... Pomimo swojej "Odmienności " Nirie miała wielu przyjaciół. Każdego fałszywego...