Przez 3 dni od wyjazdu reszty chodziłam całymi dniami chodziłam z suchawkami na uszach. Gdy w końcu nadszedł piątek... nawet nie łudziłam sie że Draco mnie zaprosi pomimo że byłam jedyną osobą poza nim tutaj. Z resztą i tak bym sie nie zgodziła...
W każdym bądź razie...
Siedziałam akurat w pokoju gdy zrozumiałam że musze sie szykować. Zastawia was skąd sierota ma suknie na bal? Proste, jestem czarownicą inną niż wszystkie. Sama sobie wyczarowałam suknie...( więc macie tak mniej więcej wyglądała jej suknia tylko troche krótsza )
Gdy wychodziłam z pokoju o mało sie nie zabiłam. Nie dlatego że sie podknęłam. Zobaczyłam Draco w garniturze przez co natychmiast zwróciłam.
Gdy upewniłam sie że on już poszedł, tez wyszłam. Chociaż. Nie miałam ochoty tam iść ale to lepsze niż siedzenie samemu w pokoju.
Szłam dłuższą drogą.
Gdy w końcu doszłam do sali było tu pusto. Nikogo poza mną nie było. Nauczycieli. Nikogo.
I wtedy zauważyłam Malfoya przy stoliku na końcu w kącie.
Uh... nie chce do niego iść... ale on już mnie zauważył. I sam podszedł.
-Nie gniewaj sie już.
Odwróciłam sie tylko i poszłam po ciasto.
On wrócił do stołu. A ja? Ja usiadłam przy najdalej od niego stoliku.
Minęła godzina. Potem kolejna. Miałam już zamiar wychodzić gdy ten podszedł do mnie.
-Zatańczysz?-wyciągnął do mnie dłoń.
-nie umiem...-zarumieniłam sie
-naucze cie-położyłam mu swoją dłoń na jego i sie nie ośmieszyć.
Wtedy on spojrzał mi w oczy. O cholera. Jakie on ma cudowne oczy....
-Draco... czemu Naprawdw tu zostałeś?-nagle rzuciłam
-mówiłem ci..
-NAPRAWDĘ sie pytam...
-są święta nikt nie powinien być sam, a my sie przyjaźnimy...
Usmiechnęłam sie.
-Dziękuję. Ale nie musiałeś. W domu pewnie dostałbyś wymarzone prezęty..-odwróciłam wzrok.
-no i co...
Zdziwiły mnie te słowa. On? Nke chce prezentów? Dziwne... heh...
Wybiła pół noc.
-ja chyba będę już szła.. zmęczona jestem-udawałam że ziewam.
Odeszłam od niego i zaczęłam iść do wyjścia. Chwile później wręcz biec.
Ale nie pobiegłam do dormitorium. Tylko na dziedziniec.
Przyszłam tu tylko z jednego powodu. Błękitny księżyc...
-Czemu uciekasz?-usłyszałam głos obok.
-Jezu nie strasz mnie!-uderzyłam go w ramię.
- uspokój sie wariatko.
-ugh.... debil...-spojrzałam znowu na księżyc.
-będziesz tu tak sterczeć oglądając księżyc?-powiedział.
-Tak. Będę.
Nie zwracałam na niego zbytnio uwagi.Stałam tak już z 15 minut a on dalej stał obok mnie.
-wiesz że możesz sobie iść?-rzuciłam
-wiem.
Nie zbyt wiedziałam co powiedzieć.
-Spójrz!-krzyknęłam- spadającw gwiazdy... pomyśl życzenie.
-co? Po co?
-Mugole jak widzą spadające gwiazdy tak mówią i wierzą że to sie spełni...
-idioci... a twk z czystej ciekawości... jaką masz krew?
-hm? A ... jestem czystej krwi...
-skąd to wiesz?-zdziwił sie Malfoy.
-Dumbledor mi powiedział...
Zrobiło mi sie wtedy zimno.lekko sie trzęsłam.
-Zimno ci?-Spytał chłopak.
-mhmmm....
Draco O dziwo dał mi swoją marynarke.
-co ty nagle taki miły?-zdziwiłam sie.
-bo ojciec mnie nie widzi... to przez niego musze taki być...
-przecież możesz sie postawić.
-Ale on tego nie rozumie! MUSZE BYĆ TAKI JAK ON CHCE!-wydarł sie na mnie.
Lekko sie wystraszyłam.
-Nie mam wyboru. Musze taki być...-usiadł na ziemi opierając sie o murek.
-to dlatego zostałeś prawda? Nie dlatego że byłabym sama. Dlatego że nie chciałeś sie postawić ojcu.-usiadłam obok.(jeju wyobraźcie sobie tą suknie która ona ma i ona tak siedzi na ziemi jeju aww cudo)
-No w sumie to z tych dwóch powodów...
Miałam taką ochote go przytulić jakoś pocieszyć. Ale nie..... nie umiem..
Wzięłam głęboki wdech
-Draco... musisz mu w końcu sie postawić żeby wiedział że nie jesteś jego zabawką...
-Jego sie nie przegada... albo on mówi albo nikt nic nie mówi...
-Postaw mu sie! Nie może ciw tak traktować!-wstałam i podałam mu ręke-chcwsz to ci pomogę go przezwyciężyć
Wrogona mnie spojrzał.
-nie chce twojej pomocy. Weź... wez mnie lepiej zostaw...
Zrobiło mi sie smutno.. Starałam sie nie rozpłakałać.
-Słyszysz? zostaw mnie!-krzyknął.
Uciekłam. Pobiegłam do dormitorium i zamknęłam sie w pokoju.
Dlaczego ja w ogóle staram sie mu pomóc? On nawet mnie nie lubi pewnie... chciałabym cofnąć czas. Nie wychodzić dziaiaj z nim na ten bal. BA! Wolałabym żeby on nawet nie zostawał...
Płakałam... gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Nirie?-Malfoy...
Shit...
Przejrzałam sie gdzie by tu sie schować. Wtedy zauważyłam drzewo. Tuż przy oknie.
Dracon już złapał za klamke gdy zdążyłam wejść na drzewo. Dzięki sukience nie było mnie tak bardzo widać.
-Nir? Wiem że tu jesteś... przepraszam.. poprostu.. nienawidze tematów o moim ojcu. Naprawde przepraszam.. będę milszy.. przynajmniej gdy nie widzą nas inni.. no przepraszam...
Nagle nadepnęłam na jakąś gałązkę.
-Nir zejdź bo coś ci sie stanie..-Malfoy podszedł do okna.
-A co cie to obchodzi!
-chodź-wyciągnął do mnie ręke.
Zawachałam sie ale w gruncie zeszłam. No... troche niefortunnie bo potknęłam sie i on mnoe złapał... Tak że mnie przytulił...
Natychmiast sie chciałam odsunąć ale on.. naprawde mnie tulił?
-Puść mnie Malfoy...
-a co? Nie podoba ci sie?
-Już ci mowiłam że mi sie nie podobasz!-pisnęłam rumieniąc sie.
Ale on dalej mnie nie puszczał. Gdy znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
-Snape...-szepneliśmy równo.
Szybko usiedliśmy na moim łóżku.
-Co robicie?-Spytał profesor.
-R..rozmawiamy-odparłam.
-Słyszałem wyraźnie jakieś krzyki...
-To naprawde nic. Trochw sie kłóciliśmy-powiedział Malfoy.
Profesor na nasze szczęście wyszedł.
A my zaczęliśmy sie cholernie śmiać.
-Dobra będę już szedł do siebie-starał sie opanować Draco.
-Nie. Zaczekaj no. Będęsie sama nudzić...
-Ale jwst pierwsza w nocy.-odparł.
-proszeeeee.
On tylko westchnął.
-Więc. Co robimy?-powiedział.
-a skąd mam wiedzieć-zaśmiałam sie.
-Debilka
-bachor-usmiechnęłam sie.
-Nir...?-usłyszałam już stłumiomy głos Draco.
Położyłam głowe na jego ramieniui zasnęłam. Co było później nie wiem.●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Wontek Milosny xDD
Nie no. XD
Als tak. Czekajcie na kolejne rozdziały.
Oh i jeszcze coś.
Jak będę przy rozdziałach *nazwach* pisać np 2
To znaczy że drugi rok. Teraz nie pisze 1 bo po co xD.
A i 10 rozdziałów równa sie jeden rok
CZYTASZ
Pamiętnik Czarownicy (Nirie Ashte 'Inny Harry Potter')
FanficNirie Jest dziewczyną która przeżyła. Ale czy ktos o tym słyszał? Jedynie nauczyciele z Hogwaru... Pomimo swojej "Odmienności " Nirie miała wielu przyjaciół. Każdego fałszywego...