ostateczna walka

21 2 12
                                    

Leżałam na tej ziemi. Co miałam zrobić?
Na moje szczęście McGonagall(czy ja dibrze pisze?) Nas znalazła.
Tamtą trójkę osłoniła mnie wzieli do podziemi.
No zgadnijcie kto mnie uratował? Dracon z Lucjuszkiem.
-Nie... Nie chce waseejs.. waszej po..pomocy-udało mi sie powiedzieć.
Widziałam wzrok Lucjusza który najchętniej sam by mnie zabił.
-Tato zrób cos!-Krzyknął Malfoy.
-Estendo-powiedział niechętnie Lucjusz.
Ja bez słowa wzięłam i pobiegłam na górę.
-Experiamus!(zaklecie wytrącające *idk jak opisać)-skierowałam w strine Qurella. Tak że temu wypadła różdżka.
Zanim zdążyłam po nią pobiec on był szybszy.
-Widze że nie masz dosyć..
Dostałam kolejnym zaklęciem nawet nie wien jakim. Raczej nic poważnego. Tylko troche krwi mi z ust leciało.
Wytarłam je i walczyłam dalej.
Walka toczyła sie i toczyła.
-Nir uważaj!-krzyknęła Hermiona gdzieś obok mnie.
Nagini...
Już uszykowałam sie na jej atak gdy coś ją trafiło.
rozejrzałam sie. Ron?!
Przez to dostałam kolejnym zaklęciem. Tym razem upadła tak nie fortunnie że najpewniej złamałam żebro lub dwa...
Pomimo bólu wstałam i nie podałam sie.
Gdy nagle.
-Harry widzisz gdzies kamień!?
Szukałam go... wisiał tuż na Qurellem...
On go nie zauważył.
Dobra... pamiętaj nie jesteś zwykłą Czarownicą. Dasz rade to zrobić...powiedziałam do siebie w duchu.

Jedną ręką machałam różdżka broniący sie od jego ataków za to drugą za plecami krążyłam palcem starając sie przyciągnąć Kamień.

Po wielu nieudanych próbach  dałam rade go oszołomić w momencie gdy mógł zauważyć kamień.

-Oddawaj to!-o mało co i bym była martwa- avada Kssast-rzuciłam na niego zaklęcie  takie jak on na mnje. Nie mógł aie ruszyć.

-Nirie odejdź już jesteś ranna!-Krzyknął Dumbledor.
Niechętnie go posłuchałam.
Harry i Ronpomogli mi dojść do Izolatki. Na moje nieszczęście wtedy zaczęła znikać mi adrenalina i czułam ten cały piekielny ból.

Nie wiem co działo sie z Querellem.
Myśląc co sie mogło  z nim stać  zasnęłam.

Rano obudziłam sie Hogwart był jak nowy.
Gdy podniosłam sie nie czułam żeber.
-Um?-zobaczyłam pielęgniarkę stojącą nade mną z jakimś świństwem.
-Jeżeli chcwsz żeby ci sie zrosły bez bólu to to wypij.

Było mi niedobrze od samego zapachu
-musisz to pić jeszczeprzez conajmniej tydzień.
Ile?!
Jezu nie wytrzymam...
-Nirie Ashte...-Zobaczyłam w oddali Profesor McGonagall-dzieki tobie jeszcze żyjemy.  Als na przyszłość nie mieszaj sie w takie sprawy...

Nagle zorientowałam sie żewczoraj miałam przecież całkiem inny wygląd.  Szybko wzięłam lusterko.  Jestem normalna....
-dobrze Prosze Pani...-potem ciszej dodałam- postaram sie...

Pare dni później wyszłam i wróciłam na lekcje.
-Dobrze sie spisałaś-powiedział Vincent- ale byłoby lepiej gdyby cie zabił nie mielibyśmy beksy-zaśmiał sie.
Zobaczyłam  jak Malfoy kopnął go w kostke.
-wiesz. Nie chcesz wiedzieć do czego jestem zdolna Vincent-odparłam przez zaciśnięte zęby.

////
Szczerze to jestem zmęczona już tym 1 rokiem xD dlatego rozdziały są krótsze  :v

Pamiętnik  Czarownicy (Nirie Ashte 'Inny Harry Potter')Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz