3. piękno, dobroć, słodycz

331 29 7
                                    

— III —

S
corpius był zachwycony Lily Potter wręcz oczarowany jej pięknem, dobrocią serca i słodyczom.
Była kobietą jego marzeń, osobą, którą ojciec mógł mieć na myśli wiele lat temu kiedy odbyli jedną z niewielu szczerych rozmów. Była jego wyśnionym ideałem choć nie każdy uważał Lily Potter za ideał. Rozczulał go jej widok kiedy marszczyła słodko nos pisząc wypracowanie przy stoliku w bibliotece lub kiedy się śmiała jego serce potrafiło wykonać kilka salt i fikołków. Nie wiedział co to wszystko oznacza z jednej strony czuł się człowiekiem bardziej niż kiedykolwiek a z drugiej chyba wolał stan gdzie miał trzy lub dwie emocje i wszystko było uporządkowane.

Och, jakim on był głupcem.

Dużo rzeczy w ostatnim czasie przestało go obchodzić mimo, że nie powinno tak być w końcu w tym roku pisał okropnie wyczerpujące testy magiczne, które decydowały o jego przyszłości i nie mógł ich od tak zawalić, ale skupienie odlatywało gdzieś bardzo daleko kiedy w oddali zamajaczył mu złocisto rude włosy Lily lub kiedy po prostu uśmiechnięta szła przed siebie. Była jego narkotykiem, którym mógłby się uzależnić po pierwszej dawce.  
      Wrzesień przeminął a on wiedział o miodowłosej dziewczynie więcej niż początkowo sądził i zakładał.
Obserwując ją kilka razy dziennie dostrzegał szczegóły, na które inni nie zwróciliby najmniejszej uwagi. A mimo wszystko to on zauważał, że  nienawidziła zielarstwa ( zawsze klnęła odrabiając pracę w bibliotece co było słodkie), przynajmniej raz dziennie smarowała usta truskawkową pomadką ( najczęściej po czwartej lekcji, ale zdarzało się to też po obiedzie), codziennie miała wokół twarzy falujące się miedziane włosy z masą spinek w jednym z odcieni fioletu ( Anthony twierdził,  że to lawendowy) i nie zwracała na niego najmniejszej uwagi ( od pamiętnego kontaktu wzrokowego, który nie dawał mu spać po nocach).
     Natomiast słowo dobroć  wypływało z jej najdrobniejszych gestów co sądziło o jej dobrym wychowaniu. Nie raz widział jak pomaga młodszym uczniom w odnalezieniu odpowiedniej sali, rozmawia z nauczycielami, którzy nie byli ulubionymi rozmówcami uczniów lub uśmiecha się do koleżanek z życzliwością. Była idealnym przykładem tego, że Gryfoni nie zawsze są wulgarni i rozkapryszeni w co często wątpił. Nawet jej ruchy były pełne elegancji i dystansu jakby nie do końca wiedziała co robi wśród rozpuszczonych Gryfonów, którzy rzucali się na jedzenie niczym wygłodniałe wampiry na swoje ofiary. Jej zdegustowana mina mówiła więcej niż ktokolwiek mógł opisać.
    Za to słodycz była najzwyczajniej w świecie jedną z jej cech, marszczenie nosa, kichanie jak czteroletnie dziecko albo denerwowanie się z jej metrem pięćdziesiąt było słodkie samo w sobie. Nawet przecieranie oczu podczas czytania książek zawierało dziecięcy urok ! On sam rozpływał się nad jej lewym profilem jak pianki smażone nad ogniskiem.
   Ale nawet jej słodkie usta na co dzień wypowiadające urocze słowa, dobrotliwe uśmiechy i piękne komplementy nie były idealne. Nikt nie był, a Lily Potter tym bardziej byłaby zwykłą Gryfonką czującą pewnien rodzaj wyższości jak każdy wychowanek domu lwa gdyby nie sławne nazwisko, uroda i sposób, w jaki zwracała na siebie uwagę.
    Może i byłaby zupełnie przeciętna bez jeszcze jednej rzeczy, zauroczonego w niej Scorpiusa, który sam o tym jeszcze nie wiedział.

Och, jakim on był głupcem.

You can't buy loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz