9. wąż, czerwcowe noce i konstelacja Oriona

261 19 4
                                    

*kilka miesięcy później*

Czerwiec powitał Hogwart ogromnymi pokładami gorącego powietrza oraz wysokich temperatur, z którego Anglicy praz nieliczni Szkoci cieszyli się zupełnie jak dzieci niezależnie od wieku. Scorpius był nawet skłonny przyznać, że nauczyciele po napisaniu w maju owutemów są o wiele bardziej wyluzowani i nie chcą męczyć ich resztką materiału nie robili im lekcji przez co miał w swoim planie bardzo dużo okienek, owszem zdarzało mu się raz na jakiś czas w tygodniu nie być na lekcji, ale nie bawił się w Anthonego, który przez trzy dni w tygodniu nie był na zajęciach a na dwóch dniach był. Westchnął cicho podpierając się na dłoni kiedy ciepły wiatr owiewający ich twarze smagnął go rozpuszczonymi włosami Lily. Dziewczyna roześmiała się dźwięcznie kiedy usłyszała żart opowiedziany przez Melissę a on sam delikatnie uśmiechnął się jednym kącikiem ust widząc jej radość. Kiedy ktoś na wakacjach przed siódmym rokiem powiedziałby mu, że w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy będzie tak cholernie szczęśliwy zapewne kazałby mu się leczyć a przynajmniej zapisać do dobrego medyka na badania. Nagle jednak spokój został przerwany kiedy to Evanna zaczęła piszczeć jednocześnie próbując się uwolnić z stalowego uścisku Anthonego, który to zaklął pełzającego niedaleko padalca i teraz kierował go różdżką w stronę przerażonej dziewczyny. Lily zatkała dłonią twarz starając się nie wybuchnąć śmiechem kiedy czarnoskóry chwycił węża w dłoń i próbował go wrzucić wierzgającej się dziewczynie pod koszulę.

- Zabini nawet nie próbuj, jesteś już martwy obiecuję ci to!- wygrażała się blondynka starając się wbić łokieć w brzuch chłopaka. Niestety tylko skrzywiła się kiedy to jej lokieć natrafił na jego mięśnie wyrządzając jej samej krzywdę.

- Och, nie bój się Evie to tylko padalec nic ci nie zrobi- naigrywała się Lottie nawijając na palce brązowe włosy, które skręcały się w małe loczki za sprawą lokówki, którą dostała na urodziny od dziewczyn.

- Zamilcz, Charlotte bo jak tylko się uwolnię będziesz pierwsza do odstrzału zaraz po Zabinim- warknęła wierzgając wściekle rękami.

- Evanna nie bądź dzieckiem naprawdę chcesz, aby ta słodka gadzinka zrobiła ci krzywdę?- zakpił szeroko się uśmiechając jednocześnie machając gadem przed jej twarzą aż się wzdrygnęła.- Przecież dałem ci wybór,

- Nigdy w życiu nie wypowiem tych słów zabini!

- No cóż dałem ci ostatnią szansę kochanie- mruknął i odchylił koszulę Gryfonki przystawiając węża do jej szyi.

- ANTHONY ZABINI TO NAJPRZYSTOJNIESZY CHŁOPAK NA ŚWIECIE I MARZĘ, ABY MNIE PRZELECIAŁ- wykrzyknęła panicznie dziewczyna wyrywając się w końcu chłopakowi.

- Jestem pod wrażeniem kochanie, ale do tego wrócimy wieczorem- puścił jej oczko na co reszta grupy zareagowała głośnym śmiechem prócz czerwonej ze złości na twarzy Evanny.

- Powtórzę nigdy w życiu- splunęła poprawiając włosy w wyrwanym lusterku od Charlotte.- Zdrajczynie nawet mi nie pomogłyście!- blondwłosa oskarżycielsko wskazała palcem na Lily, która leżała na dużym kocu obejmowana przez Scorpiusa oraz na Charlotte, która nic sobie z jej oskarżeń nie robiąc przeglądała najnowszy magazyn Czarownicy. 

- Pamiętasz tak samo mówiłaś, że nie chcesz, abym cię przeleciał a tu proszę- Ślizgon posłał jej zwycięski uśmiech na co odpowiedziała jedynie głośnym prychnięciem.

- Wróciliśmy!- wykrzyknęła radośnie Melissa a na jej twarzy ukazało się zdezorientowanie spowodowane wyśmienitym humorem Tonego i zdenerwowanej postawy Evy.- Stało się coś jak nas nie było?

- Prócz tego, że Eva prawie zapoznała się bliżej z jednym padalcem to kompletnie nic- mruknęła Lily a blondynka pokazała jej tylko środkowy palec.

- Mam nadzieję, że tym padalcem był Zabini- powiedział Bradley Nott siadając na kocu gdzie oparł się o drzewo a między jego nogami usiadła Melissa opierając się o jego klatkę piersiową.

- Cóż akurat to nie on prawie wchodził jej pod koszulę, ale...- rzucił Scorpius czym sprawił, że już każdy się roześmiał.

Akurat sprawa związku Melissy a młodego Notta była o wiele prostsza i mniej zawiła niż ta Lily i Scorpiusa u nich nie było żadnych intryg, wielomiesięcznych uników, nadopiekuńczych braci czy konfliktów rodzin. Oboje poznali się na jednej imprezie w środku maja po napisanych przez siódmoklasistów owutemach gdzie Lily zabrała ze sobą Melissę a Bradley popchnięty przez Anthonego wylał piwo na jej kremową sukienkę. Owszem plama z piwa nie zeszła z ubrania, ale zakwitło natomiast między nimi uczucie, którym to szczycił się Zabini iż tylko dzięki niemu tamci dwoje odnaleźli swoje zagubione dusze będąc sobie przeznaczonym. Lily wyrwała się ze swoich myśli słysząc tak przeraźliwie głośny pisk, który myślała, że rozrywa jej bębenki uszne a następnie zauważyła, że ciało Evanny gnie się pod dziwnych kątem kiedy chciała ona zdjąć z siebie koszulę. Następnie Anthony roześmiał się głośno patrząc na jej morderczy wyraz twarzy kiedy udało się jej pozbyć się zwierzęcia spod koszuli.

- Ale przecież usłyszał co chciał więc czemu wrzucił jej tego węża?- zapytała zdezorientowana Lily Scorpiusa, który przeniósł na nią swój rozbawiony wzrok.

- My Ślizgoni nigdy nie gramy czysto, Lilyianne- mruknął szepcząc te słowa do jej ucha nieco się do niej pochylając.- Poza tym chyba ona mu się podoba więc chce, żeby jej uwaga była skierowana wprost na niego.

Lily zachcichotała cicho patrząc na uciekającego Zabiniego, w którego wściekła Evanna rzucała zaklęciami przez całe błonie. Niedaleko nich na kocu Bradley obściskiwał się z Melissą tylko ona i Scorpius rozmawiali nagle jednak chłopak wstał wystawiając w jej stronę dłoń, którą przyjęła.

- A wy już idziecie?- zapytała brunetka odrywając się od Ślizgona.

- Mamy swoje sprawy, a ty Brad przekaż Tonemu, że dzisiaj ma wolną sypialnie i niech utemperuje trochę Evanne- uciął krótko.

- A ja gdzie niby mam spać? Na korytarzu?- Bradley uniósł brwi.

- Myślę, że Mel cię przygarnie- odrzekła rudowłosa ciągnąc za rękę chłopaka do przodu.

Lily delikatnie uniosła głowę do góry obserwując profil Scorpiusa na tle zachodzącego słońca. Wyglądał pięknie a jedyne co chciała zrobić to spędzić z nim wszystkie magiczne chwile nie patrząc na innych.

***

- Uwielbiam te czerwcowe noce, Lilyianne- szepnął do jej ucha Malfoy obserwując gwiazdy na niebie.- To konstelacja Oriona- wskazał palcem w górę a ona mimo, że podniosła oczy na niebo wciąż czuła zapach jego perfum i smak ust, które zaledwie parę chwil temu oderwały się od jej własnych.

- A ja uwielbiam ciebie, Scorpiusie.

***

* nie wiem kiedy są pisane owutemy i nie mogłam znaleźć ich daty na internecie więc są w maju.

* nie jestem pewna kogo dawałam do dormitorium Scorpiusa, ale postanowiłam wrzucić tu Bradleya więc jeśli się kłóci z wcześniejszymi rozdziałami to sorki

Koniec!!! Tak to już ostatni rozdział i mam nadzieję, że wam się spodobał tak jak cała powieść.

You can't buy loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz