Śmiertelnik [4]

551 30 5
                                    

Mijały godziny, panowała cisza między Lokim, a Alią. Zakłócił ją głos agenta Coulsona;

-Marry! Znaleźliśmy go- Dziewczyna podniosła się z podłogi i podeszła do szyby, za nią stanął jej najlepszy przyjaciel, Liam.

-Marry?-Zapytał nieśmiało. Ona uśmiechała się na widok chłopaka- Nawet nie wiesz jak kozacko się leciało myśliwcem!

-Ja ci do wszystko wytłumaczę-Odezwała się-Agencie Coulson, możecie nas zostawić? Mężczyzna spojrzał się ze zdziwieniem na nią, a późnej na Lokiego- Na niego już jestem skazana- Mężczyźni w garniturach opuścili pomieszczenie.

-Co się wtedy stało? Dlaczego jesteś tu zamknięta z tym facetem?-Mówił szybko blondyn.

-Spokojnie, nic się nie stało. Trzymają mnie tu dla mojego bezpieczeństwa-Odpowiedziała mu dziewczyna, podchodząc jeszcze bliżej szyby.

-Z nim? Kim on w ogóle jest?-Liam wskazał na Lokiego. Mężczyźnie najwidoczniej się nie podobało to, że jego ukochana rozmawia ze śmiertelnikiem.

-Jestem Bogiem, śmiertelniku!- Odezwał się- A ty jesteś tu nie potrzebny!- Marry posłała w kierunku Lokiego krótki, czarny promień oślepiający. Mężczyzna krzyknął, gdy promień go trafił, a jedyne co widział to ciemność.

-Słuchaj Liam, przepraszam ze nic ci nie powiedziałam, nie mogłam- Marry była zasmuconą że doszło do takiej sytuacji- Wiem że pewnie teraz się mnie boisz.

-Zwariowałaś?-Wtrącił chłopak- To było epickie! Jak nagle twoja suknia zamieniła się w waleczny strój, a troje oczy zmieniły kolor. Wtedy posłałaś impuls jakiejś-

-Liam, uspokój się- Przerwała mu- Cieszę się że nie odrzucasz mnie, mimo to że znasz o mnie prawdę. Jednak nie możesz nikomu o tym mówić, wiem że dużo osób widziało to wydarzenie, jednak to nie może się bardziej rozprzestrzenić.

-Czemu? Jesteś superbohaterką!-Krzyknął ucieszony Liam, na co Loki się zaśmiał, szukając dotykiem ściany, aby móc się oprzeć.

-Może nie do końca, ale możesz tak uważać. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mnie rozumiesz- Marry położyła rękę na szybie, Liam zrobił to samo bo drugiej stronie klatki.

-Koniec!-Do chłopaka podszedł jeden z agentów, chwycił go za ramię i zaczął prowadzić do wyjścia.

-Kocham cię!-Krzyknął Liam wychodząc z pomieszczenia.

-Ciebie też!-Odkrzyczała Marry. Loki zdenerwował się na słowa dziewczyny.

-Mógłbym odzyskać wzrok?-Zapytał oburzony. Na pstryknięcie palcem dziewczyny, mężczyzna ponownie ujrzał świat.

-Czy ja dobrze usłyszałem? Powiedział że cię "kocha"?-Loki szybko pokonał dzielącą ich odległość.

-Tak. Na ziemi, ludzie często wymawiają te słowa, też w sensie przyjaźni- Odpowiedziała mu Marry- Wiem że okazywanie uczuć jest ci obce-Loki chwycił jej nadgarstek i zacisnął mocno, co nie wywarło na dziewczynie ani wrażenia, ani bólu.

-Mówisz że nie okazuję uczuć. Przed moją domniemaną śmiercią wyznałem ci miłość, którą ty zdeptałaś!-Podniósł głos.

-Loki, wiesz że to nie prawda. Zraniłeś mnie, byłam w żałobie. Płakałam przez długie dni, myślałam że nie żyjesz. Ciągle gdzieś na tyle głowy miałam twoje ostatnie słowa. Nagle, gdy ułożyłam sobie życie od nowa, zjawiasz się ty! I jak zawsze wszystko psujesz!- Mężczyzna puścił jej nadgarstek i oddalił się na kilka kroków w tył.

-Aż tak cię zraniłem?- Zapytał, odwracając się do niej placami.

-To nie tak, że zdeptałam twoje wyznanie. Wiem że chcesz być jak najbliżej mnie, dzielić ze mną każdą sekundę. Jednak moje zaufanie do ciebie jest pod znakiem zapytania-Podeszła bliżej niego, wpatrując się w jego zielone, hipnotyzujące oczy.

-Da się zaufać Bogowi Kłamstw?-Odpowiedział. Odwrócił się szybko, twarzą w stronę Marry-Jutro wydostanę się z tej niedorzecznej celi, a ty wyjdziesz ze mną. Też się przydasz- Odwrócił się w stronę kamery, upewniając się czy jest wyłączona- Każdy tu powinien nas traktować jak cud, a nie więzić. To będzie krótka akcja. Zobaczysz. Kilka minut i będzie po wszystkim. Mam nadzieje że przynajmniej wtedy mi zaufasz- Położył dłoń na talii dziewczyny. Obydwoje tego chcieli. Brakowało im siebie, nie widzieli się przez rok. Loki wpatrywał się w jej jasnoniebieskie oczy. Nie mógł się powstrzymać, skierował swój wzrok na jej blade wargi. Musnął jej rozgrzane usta, swoimi zimnymi wargami, po czym chciał się odsunąć. Marry chwyciła go za szyję i pogłębiła pocałunek. Jej ręka zjechała na jego klatkę piersiową. Jego dłonie z talii dziewczyny powędrowały na jej szyję i lewy bark. Zdawali sobie sprawę, z tego że w każdej chwili ktoś mógł ich przyłapać. Loki używając iluzji zmienił przebranie dziewczyny. Ponownie miała na sobie czarną suknie, sięgającą podłogi i srebrne szpilki. Dał jej złapać oddech odsuwając swoją twarz na chwilę. Wpatrywał się w nią, jakby świata poza nią nie widział. Alia była dla niego najważniejsza. Dałby sobie uciąć rękę, byle tylko jej się nic nie stało.

Ponowił pocałunek, naparł na nią swoim ciężarem. Marry musiała zrobić kilka kroków w tył i oprzeć się o ścianę. Swoje ręce zaplotła na jego karku i przyciągnęła do siebie.

Obydwoje usłyszeli dźwięk zamykających się drzwi. Odskoczyli od ciebie jak poparzeni.

-Nat!-Powiedziała głośno dziewczyna na widok przyjaciółki. Romanoff obdarzyła ich zaciekawionym spojrzeniem.

-Gadałam z Fury'm, jest całkowicie przeciwny temu, abyś wyszła. Podobno twój pokaz wywołał panikę- Kobieta usiadła na krześle, które znajdowało się przed przezroczystymi drzwiami celi.

-Aż tak?- Spytała Marry, poprawiając ramiączko swojej sukni, które opadło, gdy Loki położył swoje dłonie na jej ramionach kilka chwil wcześniej. Kobieta przytaknęła głową.

-Masz na sobie suknie?-Zapytała zdziwiona.

-Tak! Ponieważ, zbroja nie należy do najwygodniejszych ubrań- Palnęła okropną głupotę wymyśloną na szybko.

-Dlatego jesteś w szpilkach i sukni?- Natasha posłała Lokiemu podejrzliwe spojrzenie- Nie ważne. Jutro dam ci jakieś ubranie. Gratuluję że się nie pozabijaliście gołąbeczki- Wstała z krzesła i udała się w kierunku wyjścia- Udam że tego nie widziałam!- Dodała zamykając drzwi.

Loki zaśmiał się pod nosem.

-Oh, daruj sobie- Marry zachowała się, jakby nagle dotarło do niej co przed chwilą robiła. Ponownie przemieniła swój strój na zbroję- Nie dotykaj mnie nigdy więcej.

-Co cię ugryzło, piękności?-Loki był zakłopotany. Przez chwilę przyszło mu na myśl, że Alia bawi się jego uczuciami. Jednak porzucił tą sugestię- Przecież jest taka dobra i niewinna- Pomyślał.

-Znowu dałam ci się uwieść-Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, na co ona spojrzała na niego morderczym wzrokiem.

-Nikt mi się nie oprze.

-Reala się nie oparła, jednak ja mam silniejszą wolę- Nawiązała do sytuacji z przeszłości, która ich poróżniła. Rozzłościło to strasznie Lokiego. Marry położyła się na przenośnym łóżku. Może nie był to materac, który miła u siebie w komnacie, jednak nie mogła narzekać, zawsze mogła spać na podłodze.

-Dobranoc-Mruknęła. Wyssała energie z lamp, co spowodowało ciemność w celi.

-Chyba nie idziesz teraz spać, jak człowiek, prawda?-Zapytał zdziwiony Loki.

-Dobranoc!

Królestwo Midgardu| Loki Laufeyson [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz