Ratuje nas[5]

535 30 6
                                    

Marry poczuła ból, leżała na zimnej podłodze. Jej ciało zderzyło się z twardą powierzchnią. Syknęła z bólu. Usłyszała śmiech Lokiego, który ją zirytował. Podniosła się i posłała mu mordercze spojrzenie.

-Co się dzieje?-Zapytała poprawiając potargane włosy.

-Mój plan działa-Odpowiedział jej mężczyzna- Mówiłem ci, że dziś zostanę wyzwolony z tej żałosnej, latającej fortecy- Usłyszeli dźwięk otwierania się drzwi. Dziewczyna zdziwiła się, co zauważył Bóg- Zaczyna brakować mocy na zasilanie, ciekawe- Loki rozpłynął się w powietrzu, wytwarzając lekkie zielone światło.

-Hej!-Do pomieszczenia, gdzie znajdowała się cela wbiegła Natasha i dwóch agentów- Marry, nie opuszczaj przestrzeni, którą tobie wydzieliliśmy.

-Co się dzieje Nat?-Dziewczyna zrobiła krok w stronę kobiety. Agenci unieśli w górę swoją broń i wymierzyli w nią.

-Spokojnie, cofnij się- Romanoff mówiła cichym i spokojnym głosem.

-Dlaczego chcecie mnie zamknąć? Uważacie mnie za niebezpieczeństwo?- Z kolejnym krokiem Marry, agenci przeładowali swoje bronie. Byli gotowi strzelać, jednak coś wywołało potworny wstrząs. Podłoga zapadła się pod Natashą, co rozproszyło ich. Marry runęła na ziemię. Gdy każdy był zdekoncentrowany, za nią pojawiła się iluzja Lokiego. Mężczyzna stał na nogach z uniesionym podbródkiem.

-Alia!-Krzyk wydobył się z ust Thora. Mężczyźni z bronią skupili na nim uwagę, gdy tylko pojawił się w pomieszczeniu. Thor pokonał odległość dzielącą go od facetów, wyrwał im bronie i zgniótł w dłoniach. Marry podniosła się z podłogi. Jeden z agentów uderzył Thora, nie ruszyło go to, powalił agentów. Popatrzył na dziewczynę, a za nią ujrzał swojego brata.

-Alia, wyjdź , proszę- Ona wykonała jego polecenie, powoli wyszła z pomieszczenia i podeszła w stronę Thora. Wtedy dostrzegła Lokiego, nie wiedziała że stał za nią. Blondyn rzucił się na niego, jednak nie wiedział że to kolejny podstęp przyrodniego brata. Upadł na podłogę w szklanej celi, a postać Lokiego rozmyła się w zielonym blasku. Usłyszała jego śmiech za sobą, bardzo głośny.

-Nabierasz się za każdym razem-Odezwał się. Marry była zakłopotana, co ma robić? Z jednej strony jest Thor, jej przyjaciel, który zamknął ją w tej szklanej puszcze. Z drugiej zaś Loki, Bóg Kłamstw i sztuczek, do którego prawdopodobnie nadal coś czuła, jednak nie chciała tego pokazywać.

Thor uderzył swoim młotem o szybę, co spowodowało niewielkie pęknięcie. Jeden z zawiasów zabezpieczających pomieszczenie przed runięciem w dół opadł. Loki ponownie zaśmiał się;

-Ludzie mają nas za nieśmiertelnych, przekonamy się?- Podszedł do panelu sterującego, już miał wcisnąć przycisk. Ktoś wtargnął do pomieszczenia, agent Coluson. Dziewczyna mimo sytuacji uradowała się na jego widok. W dłoni trzymał ogromną broń.

-Proszę się odsunąć- Loki wykonał polecenia. Marry zrobiła krok w tył- Fajne? Zbudowaliśmy prototyp, po ataku niszczyciela. Nówka nie strzelana- Agent zrobił kilka kroków w ich stronę i odbezpieczył broń- Sprawdzimy?

Postać Lokiego pojawiła się za nim i wbiła mu ostry koniec swojego berła w plecy. Facet z krzykiem opadł na ziemie. Loki odszedł od niego w kierunku panelu, a Marry podbiegła do mężczyzny z pomocą.

-Nie!-Krzyknął Thor uderzając ręką o szybę. Strojem dziewczyny ponownie była suknia wieczorowa. Urwała jej kawałek, na samym jej końcu i zaczęła uciskać ranę.

-Będzie dobrze, będzie dobrze- Powtarzała pod nosem w kółko. Ona i agent nie mieli ścisłej relacji, jednak lubili się. To z nim zawsze rozmawiała, gdy Natashy nie było w pobliżu.

Loki finalnie wcisnął przycisk, a cela z Thorem runęła kilka kilometrów w dół.

-Co ty wyprawiasz?-Marry podniosła się z podłogi i jeszcze raz zmieniła swój strój. Jej ręce były całe w krwi Coulsona.

-Ratuję nas, piękności- Odpowiedział jej Loki, posyłając jej sarkastyczny uśmiech.

-Przegrasz-Powiedział cicho Agent, co przyciągnęło uwagę mężczyzny, tak bardzo że przerwał rozmowę z kochaną i zaczął konwersacje z śmiertelnikiem.

-Czyżby?- Zwrócił się ku niemu.

-Masz to we krwi- Ta lała się z ust faceta, leżącego pod ścianą.

-Twoi bohaterzy są skłóceni, latająca forteca spada. Kto tu przegrywa?-Loki zrobił kilka kroków w stronę Coulsona.

-Brak ci wiary.

-Nie sądzę- Agent uruchomił broń i wystrzelił ją w Lokiego. Marry wrzasnęła. Loki przeleciał przez ścianę i uderzył o kolejną.

-Więc tak to działa- Dziewczyna pobiegła w stronę obolałego faceta.

-Loki, wstawaj!-Powiedziała kucając przy nim. Wstał na nogi o własnych siłach, pomagając wstać swojej kochanej z podłogi.

Wyszło tak jak zawsze. Objęła pozycję obok Boga Kłamstw, ponieważ nie potrafiła się mu oprzeć. Ciągle pamiętała chwile przeżyte z nim.

Obdarzyła Agenta Coulsona smutnym wzrokiem. Loki chwycił ją za szczęka dłońmi i skierował jej wzrok ku sobie.

-Zabierz nas stąd- Wyszeptał. Położył rękę na ramieniu dziewczyny. Skupiła w sobie energię. Dookoła ich pojawiły się kolorowe smugi. Tak zniknęli w blasku światła.

***

-Wybacz szefie- Mówił ostatnimi siłami umierający agent. Już było po wszystkim, odnalazł go Nick Fury- Bóg czmychnął, z nią.

-Nie zasypiaj, oczy na mnie- Nick zdjął z jego kolan broń i odłożył delikatnie na bok.

-Ona nie chciała, myślała że ją skrzywdzimy- Mówił dalej Coulson- Zawiedliśmy jej zaufanie, nie zaufa nam.

-Zmusimy ją- Furry spojrzał na ranę mężczyzny. Obok niej leżał zakrwawiony czarny materiał. Dobrze wiedział co to było, sukienka Marry. Na jej widok, kąciki ust agenta uniosły się lekko.

-Wybiła godzina- Powiedział.

-Zabraniam- Szef TA.R.C.Z'y. chwycił materiał w dłoń i zacisnął mocno.

-Wszystko gra i tak by się nie udało, bo mieli nas- Przerwał swoją mowę, jedyny dźwięk jaki było słychać w tej chwili to był jego głośny i szybki oddech. Agent Coulson odszedł, na czach Nicka Furego. Ten zapragnął zemsty na Bogu Kłamstw.

Królestwo Midgardu| Loki Laufeyson [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz