Rozdział 13

592 50 45
                                    

- Prze-przepraszam... Mógłbyś... No wiesz... Zejść ze mnie...?

Pomimo braku chęci, zaprzestania patrzenia na niego, jednak to, że urósł w ciągu tych lat, sprawiło, że jest trochę ciężki...

- T-Tak... Już... - odpowiedział cicho, powoli zsuwając się ze mnie - Przepraszam... - dokończył

- T-to nic... - rzuciłem szybko, po czym wstałem, a następnie ruszyłem do swojego pokoju, by móc jakoś odreagować to wszystko, niemym krzykiem w poduszkę. 

Jak planowałem, tak zrobiłem. Ogarnięcie się zajęło mi dłuższą chwilę, czyli około pół godziny. Nie mogłem znieść tych myśli sam, więc postanowiłem zadzwonić do moim, już byłych, współlokatorów, który może mi coś poradzą.

- I co żeś zjebał, powiedz ty mi - odezwał się głos w telefonie, a na kamerce pokazał się Yamaguchi. 

- To wszystko wina alkoholu - odpowiedziałem krótko

- A kto go kupił? Czyim pomysłem było picie dzisiaj? Czyim pomysłem było zapraszanie Hinaty, żeby tu zamieszkał? Czyim-

- Dobra skończ już! - powiedziałem głośniej niż chciałem. Mam nadzieję, że Hinata nic nie słyszał - Co mam teraz zrobić, jak nawet mu teraz w oczy nie spojrzę, po czymś takim...

- Dasz radę wytrzymać do jutra? Spróbujemy jakoś do ciebie przyjechać i wtedy pogadamy. 

- Ale co z Hinatą...? Będzie siedział zamknięty...? Albo przy nas...? - pytałem wciąż załamany obecną sytuacją.

- Pojadę z nim na zakupy. Kei zostanie z tobą i coś pokombinujecie razem. Przy każdym ustaleniu wyślecie mi wiadomość, dzięki której też będę mógł coś ewentualnie dopowiedzieć. 

- W porządku... - odpowiedziałem już delikatnie uspokojony, jednak dalej się denerwowałem jutrem... - Spróbuję pójść spać, jednak przestrzeż Tsukishimę, że definitywnie jutro będę martwy.

- Przekażę, przekażę, leć spać, dobranoc - zaśmiał się brązowooki.

Następnie po szybkim pożegnaniu, tak jak zapowiedziałem, poszedłem spać, szybko jeszcze podłączając telefon do ładowarki, będącej przy łóżku, by chociaż ten telefon był żywszy ode mnie.

~ Magic Time Skip ~

Obudziło mnie nieznośne pukanie do drzwi mojego pokoju. Zwlekłem się ledwo z łóżka, idąc w kierunku hałasu, a gdy otworzyłem drzwi, moim oczom ukazał się wysoki blondyn

- O nareszcie Król wstał. Teraz do łazienki, bo jedzie od ciebie tanim piwem. - prychnął złotooki. Niestety tu miał rację. Wróciłem się z powrotem do pokoju, po czym zabrałem z szafki, czyste ciuchy i ręczniki, po czym ruszyłem w stronę łazienki, znajdującej się tuż obok mojego pokoju. 

Minęło jakieś pół godziny, a ja skończyłem doprowadzać się do jakiegokolwiek porządku. Poszedłem do kuchni, gdzie blondyn już na mnie czekał, wraz ze śniadaniem. Minęło niecałe dwa dni od jego wyprowadzki, a znowu mi gotuje... Co za dobry, litościwy człowiek...

- No, jakoś to wygląda - obejrzał mnie wzrokiem, po czym usiadł przy stole. - Proszę bardzo - powiedział wskazując na talerz z omletem ryżowym oraz na kubek kawy - śniadanie gotowe, a teraz możesz gadać, co odpierdzieliłeś, bo Tadashi nie chciał mnie wprowadzić w szczegóły.

Zacząłem więc streszczać mu to, co stało się ubiegłej nocy, między mną, a rudowłosym. Okularnik nie ukrywał swojego nie tylko zdziwienia, ale też rozbawienia. No cóż... Nie można mu się dziwić...

- Tak to mniej więcej było... - powiedziałem biorąc nieśmiały łyk kawy, która była praktycznie jedną z najlepszych jakie piłem, a takie są właśnie od Tsukishimy, który pracuje w kawiarni...

- Nie spodziewałem się, że potrafisz tak zwalić sprawę wiesz? - zaśmiał się, zdejmując swoje okulary, a następnie kładąc je na stole, obok talerza. 

- Ja dalej nie wiem jak mam mu teraz spojrzeć w oczy... - położyłem głowę na stole z bezradności.

- Zacznijmy od tego, co ci odbiło z tym piciem? - blondyn podparł głowę na ręce, bacznie mi się przyglądając

- Zwykle popijaliśmy sobie coś w piątki... Pamiętasz...? Wtedy nic się nie działo...

- Bo wtedy ci ograniczaliśmy ilość tego alkoholu. Teraz pewnie przegiąłeś i takie są tego wyniki, mój drogi przyjacielu. Skoro uwzględniliśmy już, jak bardzo idiotyczny jesteś, teraz możemy ustalić następną rzecz.

- Następną rzeczą, jest co? Oświeć mnie - podniosłem się lekko, opierając brodę na stole i patrząc w stronę okularnika.

- Lubisz Hinatę, prawda? 

- No tak, ale jaki to ma związek do obecnej sytuacji? - zdziwiłem się nieco, bo nie widziałem żadnego powiązania tego, czy go lubię z tą sprawą

- Nie o takie "lubię" mi chodziło. Miałem na myśli czy go, nazwijmy to kochasz?

Na te słowa, coś we mnie pękło. Chciałem wykrzyczeć jedocześnie, że tak, ale też że to jedno wielkie nieporozumienie. Nie rozumiałem już nawet tego, co sam czuję... Jest ze mną gorzej niż myślałem... Jednak... Czy to, co podejrzewam, że czuję do Hinaty... Można nazwać "kochaniem"...?

- Więc? - nalegał blondyn - Namyślałeś się już, co do niego czujesz? A może potrzebujesz to sprawdzić?

----------------------------------------------------

Witam, serdecznie bardzo

Oddaje w wasze łapki rozdział 13, a ja idę znikać gdzieś w piwnicy i pisać shoty, bo ja się z tym wszystkim chyba nie wyrobię :')

Trzymajcie się i do następnego!

~Iwa-chan

It Was One Meeting [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz