Rozdział 14

526 43 51
                                    

- Więc? - nalegał blondyn - Namyślałeś się już, co do niego czujesz? A może potrzebujesz to sprawdzić?

- Sam już nie wiem...

Nagle blondyn wyciągnął telefon z kieszeni bluzy i zadzwonił na pewien numer. Nie miałem pojęcia dlaczego to robi i do kogo dzwoni, ale jednak nie miałem wyjścia i musiałem czekać na rezultaty.

Przysłuchiwałem się rozmowie złotookiego, próbując zrozumieć, o czym mówi. Niestety bez skutku. Po chwili miłośnik truskawek odłożył telefon, założył rękę na rękę i spojrzał na mnie.

- Coś się stało...? - odważyłem się zapytać, zanim on cokolwiek powie

- Kończ to szybko, bo zaraz musimy wychodzić - odpowiedział podstawiając bliżej mnie talerz z jeszcze połową, już prawie zimnego, omletu.

 - Gdzie idziemy? - zapytałem ponownie, powoli kończąc jedzenie, jednak nie tak powoli, by wkurzyć blondyna. Wolałem nie mieć problemów z brzuchem, jak on gdy ktoś dostanie jakieś ciasto truskawkowe...

 - Spotkamy się z Tadashim i Hinatą w parku. Więcej ci nie powiem, bo jeszcze nam uciekniesz - zaśmiał się okularnik.

Nim skończyłem jedzenie, minęło około dziesięciu minut. W tym czasie Tsukishima chodził po domu, chyba czegoś szukając. Nie zwracałem jednak na to większej uwagi, tylko sam się powoli zacząłem zbierać. Zajęło mi to mniej więcej od dziesięciu do piętnastu minut. W tym czasie, blondyn również zdążył się przygotować o wyjścia. Zanim się obejrzałem, byliśmy już w parku, gdzie czekali na nas Yamaguchi i Hinata. 

- Nareszcie! - krzyknął ciemnowłosy, zauważając nas - Ile można czekać aż królewicze ruszą swoje cztery litery? - pytał podbiegając do nas i chwytając złotookiego za rękę, splatając ich palce razem.

- Król Boiska musiał zjeść swoje śniadanie. Inaczej byłby martwy - zaśmiał się najwyższy z nas. Pomimo, że każdy trochę urósł, nasza kolejność wzrostu nadal była ta sama. Najwyższy Tsukishima, za nim ja, później Yamaguchi, a na końcu Hinata.

- Dobra, dobra, przynajmniej nie plątałem się bez potrzeby po domu - odfuknąłem się - W ogóle, po co tu jestem? Jego Solność nie chciał mi powiedzieć.

- A to... - odezwał się ponownie były numer dwanaście - C- cóż... 

- Kageyama...? - nagle usłyszałem głos blondyna - To twoje...? - zapytał wskazując na mały breloczek w kształcie piłki siatkowej, leżący na ziemi, tuż pod moimi nogami.

- Nie... - odpowiedziałem powoli schylając się, by podnieść ową rzecz. Niespodziewanie, moja głowa spotkała się z głową rudowłosego, który schylił się dość szybko, by podnieść brelok. Niefortunnie oprócz zderzenia się głowami, Hinata z tego całego pośpiechu, przygniótł moją dłoń swoją. Nie mogę powiedzieć, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, bo zrobiło. Miałem wrażenie, że zaraz się spalę ze wstydu, a moja twarz jest już cała czerwona. 

- Prze-przepraszam! - wykrzyczał nie tylko spanikowany, ale również czerwony, zupełnie tak jak ja, brązowooki zabierając swoją dłoń i uciekając w głąb parku, a ja nie wiedząc do zrobić podniosłem szybko breloczek, a następnie spojrzałem w stronę blondyna. 

- Biegnij za nim, bo mój plan nie wypali - powiedział patrząc na mnie swoim jednocześnie przerażającym i spokojnym. Sam się dziwiłem jak można uzyskać taką kombinację. 

Nie tracąc ani chwili dłużej, schowałem przedmiot do kieszeni w spodniach, a następnie ruszyłem biegiem za rudowłosym, kierując się tam, gdzie pobiegł. Niestety, mógł być teraz wszędzie, a jeśli nadal ma tą samą kondycję, co w liceum, to szybko się nie zmęczy. 

Szukałem chyba w całym parku, ale jego nie było. Wybiegłem na ulicę. Przypominając sobie, że mogę do niego zadzwonić, wyciągnąłem w pośpiechu telefon, który nawiasem mówiąc prawie mi wypadł z rąk, a następnie wybrałem odpowiedni numer. 

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, nawet po szóstym nie było odpowiedzi. Zrezygnowany, schowałem komórkę do kieszeni, podszedłem do jednej z ławek, obok placu zabaw, gdzie nie było nawet jednego dziecka. Nawet w parku nie było dużo ludzi, co było dość dziwne.

Nagle usłyszałem cichy szloch, ze środka jednego z domków dla dzieci. Obstawiając, że jest to mój zaginiony rudzielec, postanowiłem więc to sprawdzić.

- Hinata...? Jesteś tu...?

------------------------------------------

Hej, hej, witam wszystkich czytelników tej beznadziejnej serii

Moja wena wróciła z popijawy, więc jak tylko wrzucę ten rozdział, zabieram się za pisanie kolejnego.

Wniosek? Jeszcze dziś, najpóźniej jutro, wbije jeszcze jeden rozdzialik. 

A i wybaczcie, że jest jakiś krótszy, ale w następnej części dowiecie się dlaczego ;3

Nie przedłużam i do zobaczenia niedługo!

~Iwa-chan

It Was One Meeting [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz