Rozdział 11

588 53 59
                                    

- Teraz jest ważniejsza sprawa, niż to czy jesteśmy spakowani. Co zdecydowaliście zrobić...? Hinata zostaje...?

Wzrok obu utkwił we mnie, a ja westchnąłem głęboko wtapiając swoje oczy w klamkę drzwi, które przed chwilą sam zamknąłem po cichu. Po kilku spokojniejszych oddechach, spojrzałem powoli na chłopaków stojących przede mną i ciągle przyglądających się mi.

- Nie wiem, czy to na pewno wypali, ale... - przerwałem na moment - Hinata zostaje... - dokończyłem z lekkim uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Dlaczego poczułem ulgę, mówiąc o tym...?

- Może w końcu zmądrzałeś - zaśmiał się ciemnowłosy, podchodząc do mnie i przytulając mnie. Muszę przyznać że zdziwiło mnie to trochę, przez to że ostatni raz kiedy się to stało, był bodajże, gdy spotkaliśmy się po ponad rocznej, nazwijmy to, rozłące. Zapomniałem już jakie to uczucie...

- Halo, nie zapomniałeś o czymś? - wtrącił się blondyn zakładając rękę na rękę i marszcząc trochę brwi

- Mówiłem ci już, że po powrocie do domu, zrobię wszyst- - przerwał niemalże natychmiast, gdy zrozumiał, że jednak ja tu ciągle jestem, a to coś, czego chyba nie powinienem słyszeć.

- Nie przejmujcie się mną, ja znikam coś zjeść. Idźcie spać czy co tam chcecie robić. Byle nie za głośno bo obudzicie czwartego - powiedziałem nie ściągając uśmiechu z mojej twarzy. Ostatnio gościł on co raz częściej. Czy to wina tego, że się dogadujemy pomimo licealnych czasów...?

Tak jak powiedziałem, nie minęła chwila, a ja już znajdowałem się w kuchni. Zerknąłem szybko do lodówki, by zapoznać się z tym, co mógłbym zjeść. Jak zwykle, czekała na mnie moja kolacja. Mogłem się spodziewać, że zaczął i skończą jeść beze mnie. Wziąłem talerz owinięty folią kuchenną, którą zaraz zdjąłem, a następnie włożyłem naczynie z jedzeniem do kuchenki mikrofalowej. Po kilku minutach podgrzewania, wyjąłem talerz, a potem usiadłem do stołu, by w końcu cokolwiek zjeść.

~ Magic Time Skip ~

Otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Spojrzałem na łóżko, gdzie leżał, a bardziej spał, Hinata. Rozkopał trochę kołdrę, więc podszedłem i ją poprawiłem, by mi tutaj nie zamarzł. Następnie ruszyłem w stronę szafy by wyjąć futon, jednak coś mnie zatrzymało.

Była to ręka Hinaty. Odwróciłem się z powrotem w jego stronę i zauważyłem, że jest dziwnie skulony. Cofnąłem się do łóżka i spojrzałem bliżej. Płakał. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem go płaczącego przez sen. Chyba było to w pierwszej klasie liceum, gdy byliśmy na obozie w Tokio. Tylko, że wtedy była burza, a teraz niebo jest czyste i światło księżyca nawet wpada przez okno.

Usiadłem na brzegu łóżka nadal patrząc na niego. Uznałem, że skoro definitywnie nie ma najmniejszego zamiaru mnie puścić, to położę się przy nim. I tak pewnie wstaję wcześniej od niego.

Godziny mijały, a ja nadal nie mogłem spać. Czy to dlatego, że śpię w jednym łóżku z chłopakiem, którego darzę specjalnym uczuciem...? Noc wydawała się niepodziewanie dłużyć, a ja leżałem i patrzyłem raz na sufit, raz na ściany, a raz na śpiącego i wtulonego we mnie rudowłosego.

Ciągle myślałem. Myślałem nad tym, co teraz się będzie dziać. Hinata tu zamieszka na jakiś czas, a ja chodząc do pracy na całe dnie, nawet mieszkając razem, nie będziemy mieć praktycznie kontaktu ze sobą. Czy na pewno, dobrym rozwiązaniem było zaproszenie go, by ze mną mieszkał...

Spoglądając przelotnie na zegarek wskazujący drugą czterdzieści osiem, zrozumiałem, że muszę się zmusić do spania. Sięgnąłem po małe słuchawki douszne oraz po telefon, który leżał pod poduszką, włączyłem swoją ulubioną playlistę na Spotify, a następnie odwróciłem się twarzą do śpiącego przyjaciela, o ile mogę go nim nazwać.

W momencie, gdy nadszedł czas na piosenkę "Stars", jednego z moich ulubionych zespołów, zrozumiałem, że może teraz, uda mi się usnąć.

~ Magic Time Skip ~

Będąc w pracy, na przerwie śniadaniowej zadzwoniłem do Tsukishimy. Dzisiaj rano, Yamaguchi dzwonił do zarządcy budynku w którym mają mieszkanie. Korzystając z wolnych kilku godzin ustalili, że wrócą do siebie jeszcze przed południem.

Niedługo po trzech lub czterech sygnałach, odezwał się głos nienależący do blondyna.

- Tak?

- Yamaguchi?

- A tak, tak, Kei właśnie wnosi torby do samochodu, więc nie może podejść. Mam coś przekazać?

- Nie trzeba, dzwonię tylko po to, żeby zapytać jak idzie, ale skoro już wnosicie rzeczy to wszystko powinno być w porząd- zaraz... Jakiego samochodu...?

- Kei zadzwonił po Akiteru, więc nie musimy płacić za taksówkę czy coś w tym stylu.

- Muszę przyznać, sprytnie. Dobra muszę kończyć, bo zaraz znowu zaczynam pracę.

- Rozumiem, zadzwonię jeszcze wieczor- Yamaguchi! Czy to Kageyama?

Słysząc inny głos, który przerwał ciemnowłosemu w środku zdania, aż napięły mi się mięśnie w kończynach. Przez chwilę obaj rozmawiali ze sobą i Yamaguchi chyba zasłonił mikrofon w telefonie, przez co niezbyt wyraźnie słyszałem o czym mówili, jednak po chwili odezwał się Hinata.

- Kageyama... Mogę zarezerwować sobie trochę twojego czasu po powrocie do domu...?

- Huh...?

- No wiesz... Chciałem porozmawiać, a z tego jak gadałem z Tsukishimą i Yamaguchim, to zwykle po powrocie, jesz kolację, idziesz pod prysznic i później do łóżka... Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu...

- A- T-tak... Pewnie...

- Serio? Więc do wieczora!

Nawet nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, a już się rozłączył. No cóż... Chyba nic się nie stanie gdy wyjdę z pracy wcześniej...

Może bym skoczył do sklepu po jakiś alkohol skoro jutro zaczyna się weekend...?

-------------------------------------------------

Witam, hej, dzień dobry

Jedyne co bym mogła teraz dać z "ogłoszeń" to to, że zamierzam powoli wracać do w miarę regularnego pisania i zaczynam się jakoś przygotowywać do iwaoi week, w grudniu, jednak nie ma chyba jeszcze promptów do tego.

Na dzisiaj to tyle, i widzimy się następnym razem <3

~Iwa-chan

It Was One Meeting [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz