Rozdział 10

606 51 95
                                    

- Hinata?!

Moja zdziwienie było równie duże, co wtedy, gdy dowiedziałem się, że nie dostałem się do liceum Aoba Johsai. Koniec końców nie żałowałem, że poszedłem do Karasuno, ale nie zmieniało to faktu, że byłem dość zaskoczony.

- C-co ty tu- - wydusiłem z siebie tyle ile mogłem

- Spotkałem go w drodze powrotnej ze sklepu. Plątał się po okolicy, więc wziąłem go ze sobą. - odezwał się Tsukishima

- W skrócie, zrobiłeś to samo, co ja z Kenku...

- Czy ty właśnie porównałeś tego rudzielca do bezdomnego zwierzaka...? - zapytał niepewnie Yamaguchi, siedzący trochę dalej od blondyna. Na fotelu obok siedział cicho Hinata. Chyba niezbyt wiedział, czy może cokolwiek powiedzieć.

- Ughhhh... Dobra nie analizujmy już tego wszystkiego. Idę do łazienki, jakoś się ogarnąć i jak wrócę wytłumaczycie mi wszystko... - powiedziałem, zakrywając delikatny rumieniec i kierując się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia.

Po drodze zaszedłem jeszcze szybko do pokoju po czyste ręczniki i ubrania. Wchodząc, zauważyłem obcą mi, całkiem sporą walizkę. Od razu pomyślałem, że to może być Tsukishimy lub Yaguchiego. Jednak gdzieś z tyłu, myślałem, lub nawet miałem nadzieję, że należy ona do Hinaty. Z tymi myślami udałem się pod prysznic, chcąc jak najszybciej wrócić do rozmowy sprzed kilkunastu minut.

~ Magic Time Skip ~

- Więc? Co sprawiło, że zostałeś przygarnięty do mojego domu, poprzez mojego chwilowego współlokatora? - zapytałem siadając naprzeciw rudowłosego, który wciąż wydawał się nieco zakłopotany.

- C-cóż... - odezwał się cicho brązowooki - szedłem do kolegi z dawnej pracy po pewną rzecz, którą u niego zostawiłem, ale gdy zadzwoniłem by uprzedzić, że niedługo u niego będę, powiedział, że nie ma go obecnie w domu i że będzie za jakiś czas... Nie wiedziałem wtedy co zrobić, więc plątałem się po okolicy, czekając aż zadzwoni... Wtedy spotkałem Tsukishimę i tak się tu znalazłem...

- Chłopaki idźcie do pokoju... - powiedziałem wzdychając cicho - Chciałbym z nim sam pogadać... Zawołam was, jakby czegoś było trzeba...

- W porządku, tylko nie spraw, żeby się popłakał - odpowiedział krótko Yamaguchi - Chodźmy Kei...

Po tym oboje wyszli z pomieszczenia. Zaczekałem chwilę, aż usłyszę dźwięk zamykanych drzwi od pokoju chłopaków. Wtedy westchnąłem po raz kolejny, po czym spojrzałem powoli na rudowłosego siedzącego przede mną. Miał spuszczoną głowę... Bał się mnie...?

- Nie chcę cię pospieszać, jednak chciałbym zapytać... - zacząłem spokojnie - Zdecydowałeś, już co chcesz zrobić...?

- N-nie... - powiedział prawie niesłyszalnym głosem

- Jesteś pewien...? To nie twoja walizka stoi w moim pokoju...?

- ...M-moja... A-ale mogę to wyjaśnić!

- Jesteś pewien, że jechałeś do tego kolegi, po jakąś rzecz? A może jechałeś tam, żeby zostać u niego, zamiast u mnie?

Chłopak siedział cicho, rude, roztrzepane wszędzie włosy zasłoniły mu częściowo oczy, a z daleka było widać delikatne czerwone rumieńce na policzkach oraz uszach.

- Tak... - odezwał się po kilkuminutowej ciszy - Chciałem zostać u niego, ale powiedział, że niespodziewanie przyjechali do niego jego rodzice, więc nie mogę mieszkać... Bałem się zadzwonić do ciebie, bo bałem się, że będziesz zły, bo tyle czekałeś na moją odpowiedź... - powiedział ciągle mając głowę schyloną w dół. Ciszę przerywał co chwilę jego delikatny płacz... Wybacz Yamaguchi, nie udało mi się spełnić twojej prośby...

- H-hej, Hinata... - podszedłem i usiadłem na kanapie, która była około pół metra od fotela, na którym siedział rudowłosy. Podniosłem spokojnie rękę, po czym odgarnąłem niesforne włosy z jego czoła, odsłaniając już trochę zaczerwienione, czekoladowe oczy, które tak uwielbiałem. - Dlaczego płaczesz...?

- Nie... Nie jesteś zły...?

- Czemu miałbym być?

- Nie powiedziałem ci, że chciałbym tu zamieszkać, wtedy gdy już podjąłem decyzję, a to było jakiś czas temu... Wolałem uciekać od tego jak idiota i dzieciak...

- Jesteś głupi... - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy, a następnie sięgnąłem po pudełko z chusteczkami. - Masz i nie becz mi tu już, bo jutro twoje oczy nie będą żyć.

Hinata tylko kiwnął głową, po czym niespodziewanie usiadł obok mnie. Zarumieniłem się trochę, ale starałem się jakoś trzymać swoje emocje na wodzy. Brązowooki oparł się o moje ramię, po czym praktycznie natychmiast usnął. Takiego obrotu spraw się nigdy nie spodziewałem. Moja twarz oblała się już chyba w całości, piekącą czerwienią.

Siedzieliśmy tak jakieś dziesięć minut, po czym Hinata próbując się chyba obrócić, ześlizgnął się z ramienia, lądując na moich kolanach. Zesztywniałem. Minęła dobra chwila, zanim zebrałem się jakoś i powoli podniosłem się spod rudowłosego, następnie podniosłem go, a następnie zaniosłem do mojego pokoju, kładąc na łóżku. Rozpiąłem pierwsze dwa guziki w jego koszuli, by wygodniej mu się spało, a potem nakryłem go kołdrą.

Gdy wyszedłem z pokoju, zamykając cicho drzwi, zauważyłem dwóch podglądaczy. No dobra, trzech. Kenku był razem z nimi i to właśnie on ich wydał swoim dość głośnym miałknięciem, które mogło oznaczać tylko jedno. Mój kitku był głodny.

- Było buzi na dobranoc? - zaśmiał się Tsukishima

- Co jak co, ale wstrzymać to się potrafię - odpowiedziałem, kucając i wołając do siebie Kenku.

- Płakał? - zapytał niższy

- Tak... Jednak myślę, że wszystko powinno być teraz w porządku... Ile zostało wam do powrotu do swojego mieszkania?

- Myślę, że chyba jutro będziemy mogli wrócić. Rano zadzwonię do firmy odkażającej i zapytam. Kei, jak coś, to wszystko mamy spakowane?

- Teraz jest ważniejsza sprawa, niż to czy jesteśmy spakowani. Co zdecydowaliście zrobić...? Hinata zostaje...?

---------------------------------------------

No hej

Witam w tak trochu trudnym dla mnie momencie. Naszło mnie na napisanie rozdziału więc wyskrobałam coś w 2h. 

Nie będę nic raczej pisać, więc mogę się już chyba pożegnać

Widzimy się w następnym rozdziale

~Iwa-chan

It Was One Meeting [KageHina]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz