4

7 0 0
                                    

Miałam zamiar od razu pójść spać, bolała mnie głowa i nie czułam się zbyt dobrze. Moje plany pokrzyżował ten niepozorny szczeniak. Cały czas mnie gryzł i chciał żebym się z nim bawiła, bardzo chciałam się z nim pobawić ale po prostu nie miałam sił.

Jakoś jednak udało mi się zasnąć. Obudził mnie dzwoniący telefon, ostrożnie po niego sięgnęłam, nie chcąc obudzić psa wtulonego we mnie. Dzwoniła ciocia, ledwo żywa odebrałam.

-wstałaś w końcu? - odezwała się.

- yhm

- no czyli nie za bardzo. Dzwonię bo jestem w sklepie i chciałam się spytać czy coś chcesz do jedzenia.

- coś dobrego, nie wiem co ale coś dobrego. - jako jedyna z rodziny potrafiła mi kupić coś naprawdę dobrego, zresztą mój mózg nie był zdolny do wymyślenia czegokolwiek.

- spoko, tylko proszę wstań spałaś chyba 4 godziny.

- tylko 4? Myślałam że co najmniej 5.

- dobra nie ważne wstań po prostu i wyprowadź psa.

- no za chwilę.

- nie za chwilę tylko teraz!

- dobra, dobra już idę.

- będę w domu za godzinę jakąś.

- spoko, pa.

No powiem tak, spać nadal mi się chciało, a że Chuck nie wyglądał jakby chciało mu się na dwór, przysnęłam jeszcze na 5 minut. 5 minut zmieniło się w 10, a później jeszcze w 30.

Tym razem obudziło mnie skomlenie psa.Wstałam i nawet się nie ogarnęłam. Pobiegłam do przed pokoju, gdzie na wieszaku wisiała obróżka ze smyczą. Na początku bardzo ciągnął, widocznie musiało mu się bardzo chcieć, po chwili jednak szedł spokojnie. Przeszłam się z nim do parku i z powrotem.

Wróciłam do domu w tym samym czasie co ciocia. Pomogłam zanieść zakupy do domu, Chuck w tym czasie biegał po podwórku goniąc ptaki.

- masz klucze i otwórz drzwi, ja wezmę resztę. - mówiąc to rzuciła mi klucze.

Ledwo otworzyłam drzwi a pies już był w środku. Postawiłam zakupy w kuchni i zaczęłam je rozpakowywać. Na dnie siatki leżały papierosy, czy ciocia pali? Stwierdziłam że zapytam ją o to jak przyjdzie. Stresując się czekałam na ciocię. Gdy w końcu przyszła, spytałam prosto z mostu:

- palisz? - wskazałam głową na papierosy leżące na stole.

- nie miałaś tego widzieć. - mówiąc to sięgnęła po paczkę.

- ale widziałam.

- to moja pierwsza paczka, serio. - lekko się zawachała - spróbowałam od znajomych i tak się rozkręciło.

- to o to kłóciłaś się z mamą, tak?

- nie, to znaczy tak ale nie tylko.

- jak mogłaś mi nie powiedzieć? Myślałam że mówimy sobie wszystko.

- twoje sekrety są u mnie bezpieczne, ale ja nie potrzebuje się nikomu wygadać.

Przyznaje zrobiło mi się wtedy smutno. Wróciłam do rozpakowywania siatek by to ukryć.

- jak chcesz mogę ci dać spróbować jednego.

Milczałam

- pamiętaj w tej części miasta nie ma aniołków.

Co to ma znaczyć niby. Czyli co muszę zacząć palić i ćpać żebym była „normalna"?

Yyy Nie Bolało Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz