1

24 3 0
                                    


Siedziałam właśnie na łóżku słuchając muzyki, gdy do mojego pokoju weszła mama. Oparła się o drzwi i już wiedziałam że jest na mnie zła. Zawsze jak jest zła da się to wyczytać z jej oczu, są wtedy ostre jak żyletki. Zastanawiałam się o co chodzi, wracałam do różnych wspomnień, a i tak nadal nie miałam pojęcia co się stało.

- powiesz mi dlaczego jesteś zła ? - spytałam się, ponieważ zaczynałam się irytować. Patrzyliśmy się na siebie z kilka dobrych minut.

- nie jestem zła skarbie, po prostu się o ciebie martwię. - no teraz to się zaczęłam sama martwić. - ciocia Alice chce cię zabrać do siebie.

Nie wiedziałam czemu się o mnie miała martwić. Ciocia Alice jest najlepszą osobą z naszej rodziny! Nie tylko dlatego, że jest młoda, lubię ją głównie za to, że jest dla mnie jak przyjaciółka. Mogę się jej wygadać o wszystkim, a ona nigdy nie powiedziałaby rodzicom.

Mieszka na drugim końcu miasta. Niestety rzadko się spotykamy, ona ma pracę - ja szkołę. Za to piszemy ze sobą co noc. Ciocia nie wspomniała mi, że chce mnie do siebie zabrać.

- co się tak patrzysz, pakuj się pakuj. - wyrwała mnie z zamyślenia - Alice będzie tu za pół godziny i masz być spakowana.

Sięgnęłam walizkę i spytałam tylko:

- na ile tam jadę?

- na miesiąc, może dwa, może trzy nie wiem jak na razie się tam przeprowadzasz.

Otworzyłam szeroko oczy i popatrzyłam się na matkę z niedowierzaniem.

- oczywiście się cieszę ale dlaczego tak długo?

- razem z ojcem wyjeżdżamy do pracy, nie wiem na jak długo, nie zawracaj mi głowy idź się pakuj.

Powinnam się cieszyć? Czy może być smutna? Nie wiem, wiem natomiast że ja się cieszyłam. Spędzę dużo czasu z ciocią i jeszcze nie będę musiała widywać rodziców.

Zabrałam się więc do pakowania. Pierwszą walizkę zajęło dużo bluz, długich spodni, kilka krótkich spodenek i jakieś ciuchy, których nigdy nie założę, po bokach powpychałam bieliznę i skarpetki. Druga walizka cała poszła na bluzki. Ciuchy już spakowałam więc zabrałam się do pakowania kosmetyczki, którą ledwo wepchnęłam do walizki. Później wrzucałam do plecaka wszystko co miałam pod ręką. Uwinęłam się z tym w około 20 minut.

Dopiero wtedy dotarło do mnie, że jestem nadal w piżamie. Wypakowałam więc jakieś dresy i top z walizki, założyłam ubranie. W łazience uczesałam włosy i szybko się pomalowałam.

Usiadłam w kuchni i zaczęłam czekać. Czekałam i czekałam. Zostało mi około 10 minut do przyjazdu Alice. Stwierdziłam że zrobię jej ulubione szybkie ciastka owsiane. Myślicie że 10 minut mi nie wystarczy? No to się mylicie, te ciastka robi się tak szybko że zdążę je jeszcze ładnie spakować. Ostatnio ciocia przeszła na dietę wegańską, więc od tamtej chwili robię te ciastka trochę inaczej. Nadal są pyszne, jednak coś mi w nich nie pasuje.

Usłyszawszy pikanie piekarnika, od razu się ocknęłam. Zastanawiałam się gdzie i na jak długo wyjeżdżają rodzice. Być może będę za nimi tęsknić, niee to nie możliwe. Tata cały czas mi tylko wytyka co źle zrobiłam, umie się dopatrzeć wszędzie jakiejś wpadki. Mama nie jest wcale lepsza udaje idealną, ale jak tylko ma okazję sprawić mi przykrość robi to, mówi że szykuje mnie na dorosłość ale ja wiem że ona to po prostu lubi.

Wyjęłam ciastka na talerz i przyszykowałam sobie pudełko, jakiś materiał, wstążkę, poszłam nawet na ogród po jakieś gałązki. Gdy ciastka przestały parzyć zabrałam się do pakowania. To skutecznie zajęło moje myśli.

Jak tylko usłyszałam otwierane drzwi, od razu zerwałam się z krzesła i pobiegłam się przywitać.

- hejka! - krzyknęła na cały dom. Chyba nawet sąsiedzi ją usłyszeli.

- siemka - odpowiedziałam jej.

- co tam młody rudzielcu? - tym razem powiedziała to normalnie.

Nie jestem ruda! Mam lekko czerwony odcień włosów, ale nie rudy. Rodzice mówią, że wyglądam jakbym była adoptowana ale to nie moja wina. Mam ,,rude" włosy, a rodzice brązowe. Jestem dość wysoka prawie 180cm, za to rodzice oni mają nie wiem może 170cm nie więcej. Każdy z mojej rodziny ma bladą cerę i ja też mam ale porównując do ich skóry mam o wiele ciemniejszą. Wyglądam inaczej niż moja rodzina, nie przeszkadza mi to wręcz mi się podoba

- spoko, słyszałam że się do ciebie przeprowadzam - odpowiedziałam - chcesz coś do picia?

- nie dzięki, weź bagaże i jedziemy.

- ok to idę.

Wydawało mi się to dziwne, ponieważ ciocia jak przyjeżdża nawet na krótko zostaje na kawę i jakieś ciasto. Wydaje mi się że pokłóciły się z mamą.

W drodze do mojego pokoju, w którym zostawiłam walizki, spotkałam mamę.

- dlaczego mi nie powiedziałaś że ciocia już przyjechała? - mówiła cicho, ale była zła. Czułam to.

Nie odpowiedziałam, więc poszła do cioci. Będą się kłucic. Szłam w stronę drzwi wejściowych i tak jak się spodziewałam, kłócą się.

Zastanawiałam się czy zostać przy drzwiach i podsłuchać. Zdecydowałam że wolę już iść, podsłuchiwanie Alice było by dla mnie bardzo niekomfortowe.

Gdy matka mnie zobaczyła sciszyła głos i powiedziała coś cioci na ucho.

- chodź skarbie jedziemy już - powiedziała ciocia. Jej głos był spokojny, ale ja znałam ją za długo i wiedziałam że coś jest nie tak

Yyy Nie Bolało Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz