11

5 0 0
                                    

W domu dalej nie było cioci, zaczęłam się denerwować i zadzwoniłam do niej. Powiedziała że nie będzie jej do końca tygodnia, nie chciała mi powiedzieć gdzie jest, z kim jest, co robi, po prostu powiedziała, że wróci za kilka dni. Dla odstresowania wzięłam ciepłą kąpiel, nie pomogła. Przebrałam się w czarne spodenki i szary top. Zjadłam resztę ciasta, czas płynął bardzo wolno.

Usiadłam w kuchni i czekałam. Mimo tego, że Wes zachowuje się teraz jak idiota, kochałam go, a on mnie. Nie wiem co mu odbiło, nigdy taki nie był. Miałam już kiedyś przyjaciela, a Wes nie miał z tym problemu. Spędzałam więcej czasu z przyjacielem niż chłopakiem i nigdy nie robił o to problemu. Na dźwięk pukania podskoczyłam ze strachu. Otworzyłam drzwi, a w nich stanął mój chłopak. Nawet nie wszedł do domu, stał w drzwiach patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.

- zdradziłaś mnie!

- co? O czym ty gadasz?

- nie było cię w domu, byłaś u tego gnoja!

- mówiłam że byłam w domu i brałam prysznic.

- nie kłam! Widziałem jak wychodzisz z jego domu.

- no dobra byłam tam, ale co z tego?

- co z tego? Zdradziłaś mnie i co z tego?

- nie zdradziłam cię! Oglądaliśmy film.

- i co potem? Może jeszcze się ruchaliście?

- kocham cię i nigdy bym cię nie zdradziła. - zmusiłam go by na mnie spojrzał.

- jakoś ci nie wierzę! Też cię kocham i to bardzo, ale to nie ma sensu! Powinniśmy się rozstać.

Nie odpowiedziałam, w szoku zamknęłam mu drzwi przed nosem. Pojedyńcze łzy pełne bólu zaczęły spływać mi po policzkach. Wes był draniem to prawda, ale nadal go kochałam. Nawet nie zauważyłam kiedy koło mnie pojawił się Josh. Otarłam łzy i spytałam się:

- zostaniesz ze mną przez chwilę?

- jasne.

Poszliśmy do mojego pokoju, gdzie położyliśmy się na łóżku. Rozmawialiśmy co bardzo mi pomogło. W pewnym momencie zasnęłam, ten cały dzień mnie zmęczył, a w ramionach Josha czułam się bezpiecznie. Obudziłam się o 18, pozwoliłam mojemu przyjacielowi jeszcze pospać i poszłam do kuchni zrobić kolację. Gdy robiłam kanapki, do kuchni wszedł Josh na co podskoczyłam ze strachu. Podeszłam do niego i poprawiłam jego rozczochrane włosy śmiejąc się. Podałam mu kanapki i zaczęliśmy jeść. Przypomniało mi się wtedy, że od rana nie byłam na spacerze z Chuckiem. Wstałam od stołu i zaczęłam wołać psa.

- idę na spacer z psem, idziesz ze mną?

- mogę sam się z nim przejść, a ty odpocznij w domu.

- dzięki za propozycje, ale dam radę.

Chuck zachowywał się zupełnie normalnie, jakby był już dzisiaj na spacerze 2 razy. Przypięłam mu smycz i poszliśmy. Było ciemno i trochę zimno. Josh to zauważył i dał mi swoją bluzę. Od razu zrobiło mi się cieplej, po drodze zahaczyliśmy o sklep, w którym kupiliśmy dużoooo słodyczy. W domu nakarmiłam psa i zaczęliśmy oglądać film.

Yyy Nie Bolało Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz