- Yeji skup się! - kolejne pouczenie mężczyzny po trzydziestce rozbrzmiało w pomieszczeniu, wyrywając nastolatkę z głębokich rozmyślań. - Kolejny raz robisz ten sam błąd - jego dłonie znalazły się na talii dziewczyny pod pretekstem pokazania jej właściwej postawy, w rzeczywistości będąc okazją do dotyku jej młodej skóry. - Wyprostuj się i usztywnij ramiona - mimo iż dziewczyna wykonała jego polecenie, efekt go nie zadowolił. - Występ już niedługo, a ty ciągle popełniasz te same błędy - westchnął zrezygnowany stając z nią twarzą w twarz. - Wiesz, że wiele dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu, prawda?
- Tak, trenerze - rozluźniła ciało wiedząc, że dostanie kolejną reprymendę.
- Zyskując sławę stałaś się osobą publiczną, autorytetem. Prawie wszystkie moje młode uczennice, a nawet uczniowie zapytani o osobę, którą się inspirują bez wahania wskazują ciebie. Jest to dla ciebie nie tylko ogromny komplement, ale i obowiązek by dalej sprostać ich oczekiwaniom i pokazać nawet swoim wrogom piękno i talent jakie posiadasz. Wiem, że potrafisz to zrobić, bo jeszcze nigdy w swojej karierze nauczyciela nie spotkałem nikogo takiego samego jak ty, młoda damo - stanął za nią, a jego dłonie znalazły się na jej ramionach. - Musisz po prostu bardziej się starać. Na dzisiaj już koniec, ale jeżeli chcesz zostać dłużej, sala jest twoja.
- Dziękuję i obiecuję, że nie przyniosę panu wstydu - odwróciła się do niego przodem i składając lekki ukłon, podeszła do swojego plecaka, by się napić. Wiedziała, że musi sprostać wymaganiom nie tylko innych, ale przede wszystkim swoim. Była wobec siebie bardzo krytyczna i mimo iż ćwiczyła kilka godzin dziennie pod okiem najlepszego trenera w mieście, zostawała po treningu kilka kolejnych godzin w sali ćwicząc w samotności. Tak też było i tamtego dnia.
Z początku spokojna, uspokajająca muzyka przeradzała się stopniowo w energiczniejszą, wręcz chaotyczną. Ruchy i figury jakie wykonywała ciemnooka, również uległy zmianie, wymagając od niej coraz większego wysiłku. Mięśnie zaczęły dawać o sobie znać, a oddech przestał być miarowy.
Kiedy utwór się skończył łącznie z baterią w telefonie, Yeli położyła się na chłodnej posadzce. Przyjemny, kojący chłód otulił jej ciało, pozwalając na chwilę wytchnienia. Godzina była już zapewne bardzo późna, więc spędzając jeszcze chwilę w wygodnej pozycji, wyrównała oddech i uspokoiła umysł wiedząc, że ćwiczenia dobiegły końca.
Czasem żałowała, że jej życie wyglądało właśnie w taki sposób, lecz nie wyobrażała sobie siebie na innym miejscu niż była w tamtym momencie. Taniec był ucieczką od wszystkiego, zaborczych rodziców, wrednych rówieśników, złego humoru czy samopoczucia.
Nie zdawała sobie jednak sprawy, że przez cały czas od opuszczenia sali przez pana Lee, była bardzo uważnie obserwowana przez parę ognistych oczu, które podziwiały ją za równo z zachwytem, jak i zainteresowaniem. Wpatrywał się w nią bezustannie, nie rozumiejąc jak pięknie dziewczyna tańczyła. Każdy jej ruch był przepełniony delikatnością i kipiącą perfekcją, która go fascynowała. Każdy krok był postawiony w odpowiednim miejscu, a jej sylwetka, postawa nie pozostawiały żadnych złudzeń iż dziewczyna robi to co kocha i jest w tym po prostu najlepsza.
Można powiedzieć, że Jeon przez przypadek natknął się na dziewczynę, gdyż błądząc po prawie pustym budynku kierował się odgłosem muzyki, który go zaciekawił. Uwielbiał on operę, a balet był jego ulubionym widowiskiem. Było to trochę dziwaczne, ze względu na to kim był, lecz każdy ma własne zainteresowania, nawet władca piekieł.
Ciemnooka po podłączeniu telefonu do ładowarki, zaczęła sprawdzać portale społecznościowe. Natknęła się na post opublikowany przez przewodniczącą jej klasy - zapatrzoną w siebie, bogatą córeczkę tatusia, która nawet przyjaciół posiadała za pieniądze. Post zawierał zdjęcie jej całej klasy z dopiskiem: "Przyjaciele do końca życia". Nastolatka nie mogła zaprzeczyć, że zabolało ją to mimo iż było fałszywe. Czuła się wykluczona, zapomniana, lecz zdawała sobie sprawę, że nie mogła tego w żaden sposób zmienić. Samotna, przepełniona bólem łza spłynęła po jej policzku, lecz dziewczyna od razu ją starła.
"Nie będę płakać przez tych fałszywych idiotów"
Na dworze było wyjątkowo zimno, a biorąc pod uwagę iż dziewczyna była zgrzana, naciągnęła cienki szalik na szyję, by chociaż w pewnym stopniu zapobiec grypie, która po ostatniej sytuacji na balkonie goniła ją wielkimi krokami. Nie mogła zachorować, ponieważ treningi i szkoła były w tamtym momencie najważniejsze.
Autobus wyjątkowo spóźnił się kilka minut, więc dziewczyna wiedząc, że czekają ją jeszcze długie korki na drodze, siedziała na swoim miejscu bawiąc się zamkiem swojej kurtki, gdyż telefon miał bardzo mały poziom baterii.
- Mogę się dosiąść? - melodyjny, męski głos dobiegł do uszu zamyślonej nastolatki. Było to dla niej dziwne, gdyż autobus był zwykle opustoszały, tak jak i tym razem.
- Tak, oczywiście - zabrała swój plecak, by zrobić miejsce, zamaskowanemu chłopakowi, na oko starszemu od niej o kilka lat. Miał czarne, modne przycięte włosy oraz tego samego koloru modny i zapewne bardzo drogi płaszcz, który przykrywał również czarną bluzę i czarne spodnie, a ciemne trapery idealnie dopełniały jego wizerunek.
- Jeon Jungkook - wyciągnął w jej stronę dłoń, którą nastolatka niepewnie uścisnęła.
- Hwang Yeji - ukłoniła się delikatnie.
- Miło cię poznać.
- Pana również - zachichotał cicho na jej słowa.
- Bez przesady. Jestem tylko kilka lat od ciebie starszy - pierwsze kłamstwo.
- Wybacz.
- Gdzie jedziesz? - westchnął wygodnie się rozsiadając.
- Do domu, a ty? - była niepewna, czy powinna z nim w ogóle rozmawiać, ale postanowiła nie zachowywać się jak dziecko.
- Również do domu - drugie kłamstwo. - Nie bój się ze mną rozmawiać. Nie zamierzam ci zrobić krzywdy.
- Powiedzmy, że ci wierzę - zaśmiał się na jej słowa, dokładnie lustrując jej profil, przyprawiając ją o lekkie rumieńce. - Możesz mi się tak nie przypatrywać?
- Czyżbym wprowadzał cię w zakłopotanie? - jeszcze bardziej się do niej przybliżył.
- Nie - zawahała się spoglądając mu po raz pierwszy prosto w oczy. Ich kolor był naprawdę niezwykły. Były bardzo ciemne, wręcz czarne, ale po głębszym wpatrzeniu się w nie dało się dostrzec ognistą czerwień, pomieszaną z pomarańczowym. Były naprawdę piękne.
- A te rumieńce to pewnie od zimna, prawda? - zaśmiał się melodyjnie.
- Oczywiście - jej policzki pokryła jeszcze bardziej soczysta czerwień. Mimo to nadal spoglądali sobie prosto w oczy. Czuli jakby czas się zatrzymał.
Nagle pojazd gwałtownie zahamował, zatrzymując się przed przebiegającym przez jezdnię kotem powodując, że osoby znajdujące się w środku, przez brak zapiętych pasów, przechyliły się lekko do przodu. Ręka chłopaka w ciągu milisekundy okryła głowę dziewczyny chroniąc ją od uderzenia w przednie siedzenie.
- Nic ci się nie stało? - troska z jaką wypowiedział te słowa zaskoczyła dziewczynę. W końcu znali się zaledwie kilka minut.
CZYTASZ
𝕿𝖍𝖊 𝖈𝖍𝖔𝖔𝖘𝖊𝖓 𝖔𝖓𝖊 𝖇𝖞 𝕾𝖆𝖙𝖆𝖓- ᴊᴇᴏɴ ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋ -
Teen FictionZnudzony władca piekła postanawia znaleźć kobietę, która miałaby zająć miejsce u jego boku. Nikt jednak się nie spodziewał, że jego wybór padnie na niepozorną śmiertelniczkę, która nie zdawała sobie sprawy, że spogląda prosto w oczy samemu Szatanowi...