Dość gładko udało im się przemknąć przez całą salę. W tunelu do którego weszli nikogo nie było. Blaise zacmokał z niezadowoleniem.
- Kto powiesił ten szkielet szczura przy suficie? To niszczy całą konwencję. Gruz i trupy na dole, brokatowe kokardy na górze! Tak to miało być - stwierdził oburzony.
- Możemy po prostu iść? - zapytała gryfonka. Zabini popatrzył na jej bladą twarz.
- Dobra, potem to zdejmę. To w tamtą stronę - wskazał ręką kierunek.
Szli chwilę w ciszy kilka razy zatrzymując się na rozstajach korytarzy. Drogę rozświetlały im lewitujące nad nimi fioletowe lampiony. Doszli do wbudowanej w kamienną ścianę drabinki. Zdecydowanie nie miała tysiąca lat, więc Blaise nie miał pojęcia jak sam Slytherin i jego dziedzice przed zbudowaniem drabiny wychodzili z Komnaty, ale średnio go to interesowało.
- No i proszę bardzo, oto jesteśmy. Idzie się tą drabinką, potem przez klapę, następnie schody, kolejna drabinka i tadam, jesteś na zewnątrz.
- Nie powinieneś jakoś oznaczyć wyjścia? Większość osób nawet go nie zauważy i pójdzie dalej - zauważyła Weasley.
- Prowadziła do niego girlanda z wyciętych różowych jednorożców, ale ktoś musiał ją zerwać. To oburzające jak bardzo rozpowszechniony jest wandalizm w tej szkole, nie sądzisz?
Wiewióra tylko przewróciła oczami i weszła na drabinkę.
- Iść z tobą? Tak na wszelki wypadek jakbyś miała zemdleć lub skręcić kostkę. Uwielbiam ratować damy w opresji.
- Niech mnie Merlin od twojego ratunku broni. Nie jestem niepełnosprawna - prychnęła.
- Zauważyłem, co nie zmienia faktu, że jakieś dziesięć minut temu zwróciłaś na moje buty i wyglądasz dość trupio.
Nie odpowiedziała.
- A z tą klapą ci chociaż pomóc? - zapytał, sceptycznie patrząc jak rudowłosa jedną ręką mocuje się z zardzewiałą klamrą, a drugą trzyma się kurczowo drabinki, próbując utrzymać równowagę. Było to dość imponujące jak na jej słaby stan. W końcu udało jej się popchnąć płytę wystarczająco mocno, by się prześlizgnąć przez szczelinę.
- A do widzenia nawet nie powiesz? - zawołał za nią chłopak. Nie powiedziała. Wzruszył ramionami. Już miał pójść w swoją stronę z poczuciem wypełnienia dżentelmeńskiego obowiązku, gdy usłyszał krzyk z góry.
- Tutaj nie ma żadnych schodów!
Blaise momentalnie się zatrzymał.
- Jak to nie ma? Wczoraj były. Chyba nie sądzisz, że poszły sobie na spacer.
- Nie jestem ślepa, jak mówię, że nie ma, to nie ma! Sam sobie popatrz, tylko stąd zejdę - odkrzyknęła. Przez chwilę rozległy się jakieś głuche odgłosy, ale klapa się nie podniosła. - To się nie chce otworzyć! Zabini chodź tu w tej chwili!
Zdziwiony chłopak wspiął się na drabinkę. Wcześniej nie było żadnych problemów z otwieraniem wyjścia od wewnątrz. Popchnął klapę i wsadził głowę do pomieszczenia nad nim. Od razu zauważył że coś było nie w porządku. Ciemne pomieszczenie oświetlało tylko światło z różdżki Weasley. A przecież i tutaj zostawiał lampiony. Zdziwiony wczołgał się do środka, nie zważając na klapę za nim. Klapa upadła z głośnym łupnięciem. Gryfonka próbowała ją złapać przed zamknięciem, jednak nie udało jej się i tylko głośno krzyknęła, gdy kamień przytrzasnął jej palce. Blaise wstał i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Rzeczywiście, nie było w nim żadnych schodów. Był tylko gruz i więcej gruzu. I całkiem sporo ciemności, ani śladu fosforyzującego balonu w kształcie pegaza.
- Brawo, teraz oboje jesteśmy zamknięci - jęknęła wściekła dziewczyna.
Ślizgon z powrotem przyklęknął przy klapie. Z tej strony zamiast klamry wystawała z niej mała rzeźba wężyka. Chłopak próbował za nią ciągnąć, ale nic się nie stało. Mimo wkładania w to całej siły klapa nie chciała się ruszyć nawet o cal. Pchanie też nic nie dawało. Kamienny wąż przypatrywał się mu z wrednym uśmieszkiem jakby mówił "Co pan zrobisszzz? Nic pan nie zrobisszzz. Ciekawe kto kogo zje."
- Wygląda na to, że pomyliłem drabinki… - powiedział w końcu Blaise zostawiają wrednego węża w spokoju. - A stąd trzeba poszukać innego wyjścia, bo to nie puszcza.
- Gratulacje Zabini, gratulacje! Jak zawsze grzeszysz intelektem! - Weasley zarumieniła się ze wściekłości, dzięki czemu mniej przypominała trupa, ale dla odmiany chyba chciała mu wydłubać oczy albo coś w tym stylu. Chłopak sięgnął do kieszeni swoich spodni po różdżkę, ale jej nie znalazł.
- A żeby ci się gołąb na głowę wypróżnił, Nott - zaklął głośno. - Teodor ukradł mi różdżkę. Tak sądze, tylko on zawieszał mi się dziś na szyi udając mdlejącego.
- Kolejne gratulacje.
CZYTASZ
Wielka Siedemnastka Blaisa Zabiniego || Blinny
FanfictionBlaise Zabini kończy siedemnaście lat i staje się pełnoletni. Z tej okazji zamierza urządzić największą imprezę w historii Hogwartu. Bo cóż może być większego od ślizgońskiej balangi w najbardziej ślizgońskim miejscu - Komnacie Tajemnic samego Salaz...