♦Przepraszam♦

259 25 22
                                    

Pov. Piotrek

Nie potrafiłem pojąć, dlaczego Kacper wybrał nałóg. Może nie jest tak okropny jak papierosy, alkohol czy jeszcze co innego, ale z kawą też nie wolno przesadzać. Po dłuższym czasie działa jak energetyki. Działa jak wszystko, od czego można się uzależnić. Tylko silna wola może Cię od niej uwolnić. Ja na szczęście taką miałem, ale Kacper...

*Wspomnienia*

-Piotrek, ty znowu z tą kawą?? Uwierz mi, to Cię wyniszczy! Ja chcę dla Ciebie jak najlepiej- mówiła dalej moja matka, ale ja nie miałem zamiaru jej słuchać. Denerwowała mnie jak nikt inny. Niby chce dla mnie dobrze, ale przez nią jestem coraz bardziej zirytowany.

-Nie wyniszczy, to tylko cholerna kawa! Nie żaden energetyk, nie alkohol! Daj sobie spokój!- nie wytrzymywałem już.

-Od alkoholu dopiero co się uwolniłeś mój drogi. Nie zapominaj, jak to Cię zniszczyło. Szukasz więcej problemów? Nie wystarczą Ci te, które masz teraz? Chcesz znowu się pogrążyć? Skończ z tym, proszę...- w jej głosie słychać było zmartwienie. Ale mnie to teraz mało obchodziło.

W tym momencie nie kontrolowałem już nawet swoich ruchów. Skończyło się na łzach mojej matki, na które nie ukrywam, ciężko się patrzyło, i obitym poliku.

Wiem, jak to jest być uzależnionym. Niestety. Dlatego cholernie martwiłem się o Kacpra. Wyszedł bez słowa. Boję się, że coś mu się stanie.

Pov. Kacper

Byłem właśnie na placu w okolicy Luwru. Przechadzałem się w celu uspokojenia myśli, ułożenia sobie wszystkiego w głowie i... odpoczęcia. Nuciłem swoją aktualnie ulubioną piosenkę by choć trochę się wyciszyć.

 What if you had it all but nobody to call...

Maybe then you'd know me...

'Cause I've had everything...

But no one's listening...

And that's just fucking lonely...

I'm so lonely...

Nie rozumiałem siebie, swoich uczuć. Miotały się one w tym momencie na różne strony. Nie wiedziałem, czy jestem wściekły, smutny, zazdrosny, zadowolony, czy co tam jeszcze mogłem w tej chwili czuć...

Wiedziałem tylko, że jestem nic nie wartym śmieciem, który jest nikomu nie potrzebny. W tej chwili nikt mnie nie chciał. Że wszystko jest z mojej winy. No bo kto temu zaprzeczy? Właśnie w tym rzecz, że nikt. Była już północ. Postanowiłem w końcu wrócić do domu, pójść spać... i tyle.

~Time skip~

Właśnie wchodziłem po schodach do mieszkania. Ręce mi drżały. Niepewnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Światła były przeważnie pogaszone, ale jedna lampka połyskiwała jeszcze w salonie. Zdjąłem buty i udałem się tam z myślą, ze zastanę tam Piotrka. Na szczęście się nie myliłem. Siedział i pił herbatę z cytryną. Spojrzał się na mnie niepewnym wzrokiem jakby zastanawiał się, czy aby na pewno może się odezwać.

-Przepraszam, jestem w cholerę głupi- usiadłem obok niego na kanapie i westchnąłem.

-Dziękuję, że w końcu zrozumiałeś, jakie twoje zachowanie było złe- uśmiechnął się lekko i objął mnie ramieniem.

-Wybaczysz mi? Tak... po prostu?- po tym wszystkim co mu zrobiłem? To... to wszystko jest... porąbane.

-Tak. Aż takie to dla Ciebie dziwne? Wybaczyłbym nawet, gdybyś mnie zastrzelił... no, może nie dosłownie. Kocham Cię i to chyba normalne, że Ci wybaczam- odpowiedział wzruszając ramionami.

-D-dziękuję...- powiedziałem i wtuliłem się w niego. Po wszystkich dzisiejszych wydarzeniach to było konieczne.

W życiu można się śmiać i płakać. Wygrywać i przegrywać. Pamiętać i zapominać. Upadać i wstawać... Ale najpiękniejsze jest to, że życie daje nam szanse, by zacząć wszystko od początku.


"Jestem Wyjątkowy" KxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz