♦Tesla♦

232 27 11
                                    

~Time skip do rana~

Pov. Kacper

Wszystko było już... dobrze. Ania była w domu, pomimo, że z licznymi ranami, ale jest... Dalej nie potrafiłem zrozumieć, jak w ogóle mogliśmy dopuścić do jej porwania. Może nie było ono jakieś zawiłe jak się spodziewałem, ale zawsze. Miałem jej pilnować, ale jak zwykle wszystko poszło nie po mojej myśli. Wiem, że często jestem roztargniony, ale aż tak? To tylko pokazywało, jaki jestem odpowiedzialny. Czyli -  w ogóle. Dlaczego ja taki jestem? Czemu nie umiem niczego ani nikogo dopilnować?

Jestem okropny.

Tragiczny

Masakryczny

I te wszystkie inne określenia mówiące o tym, jaki zły jestem. Ktoś może powiedzieć: "Czemu tak często użalasz się nad sobą??". Ale czy to wszystko co o sobie myślę to kłamstwa? Właśnie nie. W sumie, ja taki jestem. Muszę ponarzekać na siebie, gdy coś złego się zadziało. Bo wszystko to moja wina? Możliwe. Bardzo możliwe.

Ale odejdźmy już może od moich przemyśleń na temat samego siebie. Była już 10, no ale to w końcu niedziela. Uff, wreszcie odpocznę... Leżałem sobie w łóżku przykryty kołdrą tak, że wystawała mi tylko głowa. Ale dziwicie się? Na dworze śnieg i ujemna temperatura. A przyjemnie jest tak poleżeć i się powygrzewać.

Piotrka nie było obok mnie, pewnie poszedł do sklepu po rzeczy do jedzenia. Jednak po kilku minutach, ku mojemu zdziwieniu, wszedł do pokoju z tacą z kanapkami i sokiem pomarańczowym.

-Cześć, z Anią pomyśleliśmy, że zrobimy Ci śniadanie- powitał mnie kładąc tacę na stoliku. Za nim do pokoju weszła zadowolona z siebie Ania.

-Dziękuję, a to jakaś okazja?- spytałem nadal zdziwiony.

-Nie, tak sobie- odpowiedziała uśmiechnięta.

Spojrzałem na tackę. Na kanapkach były plasterki sera powycinane w najróżniejsze sposoby - a to na kształt serduszek, gwiazdek, i tak dalej. Do tego były pomidorki koktajlowe. Postarali się, nie powiem.

-To ty tu sobie jedz, a my się na spacer przejdziemy. Anka chciała porobić zdjęcia aparatem- zakomunikował Piotrek wychodząc z pokoju.

A więc zostałem znowu sam z jedzonkiem. Fajnie, a tym razem to nie sarkazm. Chyba czasem jestem zbyt sarkastyczny i już czasami nie można się odnaleźć, co mówię na serio, a co jest sarkazmem. No ale cóż, lajf.

Zjadłem sobie kanapki, wypiłem sok i siedziałem dalej w łóżku. Było bardzo przyjemnie. Bardzo lubiłem tu przebywać. Dlaczego? Otóż ściana po prawej była w całości oknem, więc można było popatrzeć sobie na piękny krajobraz. Widok był na ulicę, kamienice, niebo i oczywiście Wieżę Eiffla. A teraz to wszystko było ośnieżone, więc dwa razy piękniejsze niż zwykle. Na chodnikach było pełno spacerujących ludzi. Było... super, pięknie, najlepiej? Raczej tak.

Po pół godzinie usłyszałem otwierające się drzwi mieszkania, a po chwili do pokoju wparowała Ania z aparatem w ręce.

-Patrz, patrz jakie zdjęcia zrobiliśmy!- podała mi urządzenie do rąk.

Było tam ich chyba ponad 100. Wszystkie były bardzo dobrze zrobione, przez co się troszkę zdziwiłem.

-Bardzo ładne, sama je wszystkie zrobiłaś?- spytałem oddając jej aparat.

-No... prawie, pomagał też tata- uśmiechnęła się.

-Prawdziwa fotografka- krzyknął Piotrek z przedpokoju. (tak wgl pozdro Fotografy haha)

Dzisiejszy dzień zapowiadał się idealnie. Ale coś chyba było nie tak.

Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie. Moje auto, które zwykle stało pod kamienicą magicznym sposobem zniknęło.

-Piotreeeek, gdzie do cholery jest mój samochód?- spytałem wchodząc do salonu.

-No, jakby Ci to powiedzieć...- zaczął.

-Ja mogę wszystko powiedzieć za niego. Pojechał rano do sklepu i PRZYPADKOWO wjechał w słupek- powiedziała Ania.

No nieźle.

-Do jasnej cholibki, Piotrek, czemu wziąłeś moje auto?- spytałem zdenerwowany. Co jak co, ale moje auto to moje auto i nikt nie ma prawa go zabierać bez mojego wyraźnego pozwolenia. Nawet Piotrek.

-Bo moje jest aktualnie na przeglądzie, a chyba musiałem się jakoś przetransportować do sklepu- odpowiedział jakby to było oczywiste.

-Mogłeś pojechać komunikacją miejską. Mojej Tesli się nie dotyka- skrzyżowałem ręce na piersi. Tak się nie robi, do jasnej cholery!

-No dooobra już, cicho

-Okej, wybaczę, ale to ty masz zapłacić za naprawę- uśmiechnąłem się pod nosem.

"Jestem Wyjątkowy" KxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz