Rozdział 6 - Front

8 4 0
                                    

10 stycznia, 1565 rok

Edward obdarzył nieznajomą niewiastę smutnym uśmiechem. Wiedział, co w tej chwili przeżywała Jasmine, ponieważ sam niedawno doświadczył tego samego, choć sam nie widział śmierci własnej rodziny na własne oczy, w przeciwieństwie do niej. Dziewczyna wciąż się trzęsła, choć niebezpieczeństwo minęło. Edward pomógł jej wstać i jak najszybciej wyprowadził z pokoju. Dziewczyna usiadła na krześle, lekko się chwiejąc. 

Duncan położył ciała rodziców Jasmine na łóżku, obok siebie. Przez moment jeszcze im się przyglądał, lecz po chwili jednym z koców zakrył ich górną część. Wrócił do głównego pomieszczenia, gdzie znajdowali się Edward i Jasmine. 

- Co się ze mną teraz stanie? - wyjąkała dziewczyna, poprawiając swoje długie, jasne włosy. 

- Udasz się na północ, tam znajdziesz pomoc.

- Najbliższe miasto jest daleko stąd. - wtrącił się Edward. - Powinna pójść z nami. 

- Front to nie jest miejsce dla niej, szczeniaku. Chcesz, żeby zginęła?

- Zginie, jeśli zostanie sama! Z nami będzie bezpieczna! - Emocje brały nad nim górę. O kimkolwiek by nie mówił, zawsze martwił się o ludzi.  

Łowca głośno wypuścił powietrze z ust i przez chwilę zastanawiał się nad słowami swojego ucznia. Odwrócił się w stronę Jasmine i gdy tylko na nią spojrzał, dziewczyna skinęła głową na znak, że zgadza się z młodym Boyle. Nie zwlekając dłużej, wyruszyli dalej w stronę frontu. Burza minęła na chwilę przed tym. Klacz Duncana pomimo całego zamieszania, wydawała się być spokojna, bez wątpienia był to odważny koń.

Po kilkudziesięciu minutach drogi nareszcie dostrzegli wyjście z lasu. To oznaczało, że cel podróży był tuż przed nimi. Łowca dał sygnał Edwardowi. Chłopak zdążył nauczyć się, co jaki ruch oznacza i w mgnieniu oka skierował swoją dłoń na rękojeść sztyletu, jednocześnie przysuwając się bliżej Jasmine, by móc ją w razie czego obronić. Z oddali słyszeli już odgłosy bitwy, które nieco zaskoczyły Duncana. Walka już się zaczęła? - powtarzał sobie w głowie. Przyspieszył, chcąc zaznajomić się z sytuacją. Wojska Syngian zawzięcie nacierały na Mackingham, jednak obrońcy skutecznie odpierali oblężenie, wychodząc im naprzeciw. Znad zamkowych murów widać było chmurę dymu, a trebusze niemiłosiernie zrzucały na miasto ogromne głazy.

Łowca, wraz z dwojgiem nastolatków, zdecydował się iść naprzód, prosto pod mury. Pod miastem trwała krwawa bitwa, jednak Łowca nie zwracał na to uwagi. Szli naprzód, próbując skryć się w chmurze dymu, spowodowanej przez ociężałe kopyta opancerzonych koni. Po chwili jednak zostali otoczeni przez grupę rosłych Syngian. Duncan rozejrzał się dookoła. Przez mgłę dostrzegł jednego z żołnierzy armii Azgaaru, stojącego na murach. Mężczyzna również go dostrzegł. Łowca rozkazał Edwardowi i Jasmine wsiąść na konia, co też bez zastanowienia zrobili. Wręczył chłopakowi list ze specjalną pieczęcią korpusu Łowców i dał znak strażnikowi na bramie po czym odwrócił się do przeciwników. Wrogowie, zauważywszy to, zaczęli zbliżać się do Azgaarczyków.

- Co? Zostawiasz nas? - zapytał zdezorientowany Edward.

- Tylko na chwilę. Zaopiekujcie się moim koniem. - klepnął ją lekko. - Ruszaj, Atari!

Klacz zaczęła biec zgodnie z rozkazem swojego właściciela. Żołnierz w tym samym czasie otworzył bramę, otwierając tym samym drogę młodym. Chwilę później brama od razu została zamknięta, uniemożliwiając wrogom przedarcie się i zostawiając Duncana poza murami miasta. Łowca uśmiechnął się ledwie widocznie i niemal natychmiast odwrócił się do przeciwników z wyciągniętym błyskawicznie mieczem. Jeden z nich znajdował się już niebezpiecznie blisko Duncana. Wymierzył cios, lecz Łowca bez problemu zablokował uderzenie i skontrował przebijając żołnierza Synge na wylot. Żołnierz upadł z hukiem na ziemię. Nie zrobiło to większego wrażenia na reszcie, wiedzieli z kim mają do czynienia. Rzucili się na niego razem, lecz nie zdawali sobie sprawy z potęgi Królewskiego Łowcy, Duncana. Byli wybijani jeden po drugim, bez większego wysiłku ze strony Łowcy. Ostatnie co zdążyli ujrzeć przed śmiercią, to świecące oczy Duncana z pionową źrenicą.

Kroniki Łowcy: Tom 1 - Saga StigterseunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz