Rozdział VII

28 9 25
                                    

- Wyjdźmy gdzieś dzisiaj Sawa.

- Nie.

Ennoshita zacisnął w wąską linię wargi, po czym odwrócił się i zamknął za sobą drzwi, wchodząc głębiej do pomieszczenia. Daichi uniósł niechętnie na niego wzrok znad przeglądanych papierów. Wyraz twarzy Chikary dawał jasny komunikat odnośnie tego, że mężczyzna nie przyjmuje do wiadomości takiej odpowiedzi. Sawamura westchnął, rzucając wszystko na biurko.

- Ennoshita, naprawdę nie mam nastroju żeby gdziekolwiek dzisiaj wyjść.

Mężczyzna prychnął. Splótł ze sobą ramiona i spojrzał z góry na przyjaciela.

- Jestem ciekaw jakie masz zatem plany na piątkowy wieczór. Znów użalanie się nad sobą przy alkoholu? Bardzo ambitnie, nawet jak na ciebie.

Daichi zmroził do wzrokiem.

- Uważaj na słowa Chikara.

- Bo co? Co mi zrobisz? To moja firma, jakbyś się zapomniał, więc mnie nie zwolnisz za zbytnią spoufałość – Ennoshita westchnął, przeczesując dłonią włosy. Zajął miejsce w fotelu naprzeciwko przyjaciela. – Przepraszam. Zachowałem się jak dupek.

Daichi oparł tył głowy o zagłówek fotela, przymykając oczy. Uniósł dłoń i zaczął masować skronie.

- To ja przepraszam. Zachowałeś się jak dupek, prawda, ale ja nie byłem lepszy. Zawaliłem. Na całej linii.

Ennoshita posłał w jego stronę zmęczony uśmiech.

- No – mruknął. – To skoro tę kwestię mamy wyjaśnioną, dasz się namówić na wspólne picie w barze?

Daichi uniósł wyżej jeden kącik ust.

- Nie będzie to wyglądać żałośnie?

Ennoshita wzruszył ramionami, odwzajemniając znikomy uśmiech przyjaciela.

- Kogo to obchodzi.

*

Wyjście do baru okazało się wyjściem do nocnego klubu. Daichi zmierzył wzrokiem przyjaciela, który nic sobie z tego nie robił, i poszedł zamówić drinki. Na miejscu mieli się spotkać z Akaashim, co niezbyt podobało się Daichiemu, ale zachował tę uwagę dla siebie. Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, postanowił poszukać przy zajętych stolikach Kenjiego.

Akaashi Kenji zajął jeden z bardziej oddalonych od głównej sali boksów. Składał serwetkę, skupiając na tym całą swoją uwagę. Daichi mimowolnie uśmiechnął się, przypominając sobie przyjaciela za czasów liceum. W tym momencie wyglądał tak, jakby cofnął się te kilkanaście lat wstecz. Przyjrzał się bardziej jego dłoniom jak i smukłym palcom. Nie dostrzegł na nich obrączki. Uśmiech Daichiego zszedł mu z twarzy, zmieniając się na ten przygnębiony, z którym nie rozstawał się na co dzień.

Widocznie nie tylko jemu życie się schrzaniło.

- Łabędź? – spytał, siadając na bordowej kanapie naprzeciwko mężczyzny.

Akaashi ledwie zerknął przelotnie w jego stronę.

- Za mała serwetka. To właściwie jest harmonijka.

- Aha.

Żaden z nich nie wiedział co mógłby powiedzieć więcej. Chociaż tak na dobrą sprawę, mieli sobie do powiedzenia bardzo dużo. Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Nawet po tym kiedy Daichi odszedł z policji, ich kontakt nie uległ pogorszeniu. Co więc sprawiło, że znaleźli się w obecnym punkcie?

- Macie. Utopcie swoje smutki w alkoholu – niezręczną ciszę przerwał Ennoshita, kładąc na blacie stolika tacę z drinkami.

- I tylko po to nas tu ściągnąłeś? Mogłem upić się na smutno w samotności. Byłoby bardziej przygnębiająco – mruknął Kenji, biorąc swój napój. Skrzywił się po upiciu łyka. – Obrzydlistwo. Coś ty mi zamówił?

Collateral Beauty | HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz