Rozdział I

40 8 2
                                    

- I co?- spytała z nadzieją Kiyoko gdy Chikara pojawił się w zasięgu wzroku. Gdy brunet z posępną miną dosiadł się do niej do stolika, i westchnął, znała odpowiedź na swoje pytanie. Zdjęła okulary z nosa, po czym odłożyła je na blat. Przetarła zmęczone oczy, zastanawiając się tak jak siedzący naprzeciwko mężczyzna, co mają teraz zrobić. Oboje dwoili się i troili by powiązać jakoś koniec z końcem, tylko czy w tej sytuacji, miało to jakikolwiek sens? Trzy lata temu przejęli obowiązki Daichiego, bo czuli że tak trzeba, że w ten sposób jakoś odciążą go od zmartwień i problemów. A teraz? Jemu na niczym już nie zależało, nawet na życiu. Przekonała się o tym już wielokrotnie, co jeszcze bardziej załamywało kobietę.

- Kiyoko, ja wiem że on jest w żałobie, ale... jeśli czegoś nie zrobimy, stracimy go. Musimy nim potrząsnąć, i to na tyle mocno, żeby dotarły do niego nasze słowa.

- Co chcesz zrobić?- spytała, chwytając obiema dłońmi wciąż ciepły kubek od kawy. Zmarszczyła w zastanowieniu brwi, przypatrując się swojemu odbiciu w resztce napoju. Czy są gotowi postawić wszystko na jedną kartę? Nie patrząc na możliwe konsekwencje?

- Myślałem nad jakimś dobrym psychologiem, bądź terapeutą... czemu kręcisz głową? Masz lepszy pomysł?- spytał z wyraźnym wyrzutem, zakładając obie ręce na siebie. Brunetka zdjęła jedną dłoń z naczynia, układając ją na blacie. Spojrzała przez okno, wpatrując się w przechodzących na dole ludzi, nieświadomych, że są przez nią obserwowani. Chikara czekał na odpowiedź z jej strony, a sekundy, wyznaczał dźwięk odbijania przez dziewczynę paznokci o krawędź blatu.

- Kiyoko, on potrzebuje pomocy. Nie radzi sobie w pojedynkę- zaczął cicho.

- Przecież ma nas- odpowiedziała równie cicho, wciąż nie patrząc na niego. Poczuła w pewnym momencie jego dłoń na swojej, czym zwrócił tym samym na siebie jej uwagę.

- Nie dopuszcza nikogo do siebie. Zamknął się na cztery spusty, odgrodził od wszystkich by nic nie czuć, by nie zostać znów zranionym. Wykończy się tylko, i Kiyoko, ja się boję. Boję się, że zrobi coś głupiego. Wiesz czego rocznica będzie za dwa tygodnie.

- Wiem Chikara. Jestem tej daty boleśnie świadoma.- westchnęła, przeczesując dłonią włosy. Miał rację, nie mogła zaprzeczyć. Jej samej podobne myśli krążyły po głowie, jeśli chodziło o ich przyjaciela. - Musimy mieć coś, co pozwoli zapisać go do terapeuty. By wiedział, jak mu pomóc.

- Dziękuję Kiyoko- wyraźnie odetchnął z ulgą, na co ta spojrzała na niego z ukosa, po czym pokręciła głową, zbierając się do wyjścia.

- Nie dziękuj. Robimy to dla dobra Daichiego.- chwyciła torebkę z oparcia krzesła. Wychodząc, obróciła się jeszcze na chwilę w stronę Ennoshity. Wciąż siedział jak siedział, nie podniósł na nią nawet wzroku.

Zamiast tego nasłuchiwał stukotu jej obcasów. Brzmiały w tej chwili niczym kryształy z drogiego żyrandola, rozbijające się o posadzkę.

Collateral Beauty | HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz