Do rzeczy

32 6 0
                                    

Czasami muszę odreagować. Zwłaszcza kiedy tak zwana „wena" odmawia posłuszeństwa lub męczy mnie, kiedy akurat nie mam czasu nawet myśleć o pisaniu, a co dopiero do niego usiąść...

W ten sposób powstał Adrian. Personifikacja weny, z którą toczę dyskusje na temat mojej twórczości i twórczości w ogóle. Nazywam go Muzą, bo powinien przynosić natchnienie (choć zazwyczaj tego nie robi). Zazwyczaj się nie lubimy. Czasem z naszych sporów rodzi się jednak coś w rodzaju krytycznego napięcia, kiedy mam ochotę wszystko mu wygarnąć. Jest we mnie wtedy potrzeba pisarskiego „wyładowania się" — zamiast rzucać wszystko i wyjeżdżać w Bieszczady (na co też często mam ochotę), postanawiam więc przekuć kryzys w coś naprawdę twórczego.

I po to właśnie są Rozmowy z Muzą — żeby nie oszaleć przy próbach połączenia kaprysów Adriana z życiem (i odwrotnie). I żeby czasem sobie pisarsko zaszaleć, zwłaszcza kiedy akurat nie ma na to czasu.

Rozmowy z Muzą, czyli pisarski shitpostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz