Rozdział 2

594 29 0
                                    

Nazajutrz bardzo wcześnie byłam już na strzelnicy. Nic jednak nie było tak, jak można by się było tego spodziewać. Zachowywałam się, jakbym chodziła tam od lat. Krew lała się z tarcz od każdego celnego strzału, jakby był to żywy organizm. Każdy huk wystrzału towarzyszył kobiecemu krzykowi i piskowi znanego mi głosu, którego jednak nie potrafiłam przypasować do nikogo, ale znałam go lepiej, niż własny. Przez cały czas słyszałam szyderczy śmiech, jakby otaczał mnie z każdej strony.

- Przestań się trząść – usłyszałam natarczywy, naglący szept, jakby ktoś mówił prosto do mojego ucha.

Po chwili poczułam również czyjś oddech na karku i ręce oplatające mnie wokół talii. Odwróciłam się i ze zdziwieniem zauważyłam, że to Han. Choć na pierwszy rzut oka wydawał się wyglądać normalnie, zdążyłam go poznać na tyle, że wiedziałam, że tak nie jest. Spojrzenie miał zimne, naglące i natarczywe. Gdy wpatrzyliśmy się sobie w oczy na ułamek sekundy, wiedziałam, że to ktoś inny. Nie było w nim nic z „mojego" Hana, dobrego, czułego, opiekuńczego, ciepłego. Widziałam tylko chłodne skupienie i złość. Okrutną satysfakcję, gdy wyjął mi pistolet z ręki, strzelił idealnie, a czerwona ciecz wypłynęła strumieniem i jej metaliczny zapach wypełnił pomieszczenie. Han wciągnął głęboko powietrze nosem, jakby była to najpiękniejsza perfuma.

Patrząc na to, kim był teraz, przychodziła mi na myśl baśń o Królowej Śniegu, jakby odłamek lustra wpadł mu do oka. Czułam się przez to, jakby ktoś przebił moje serce sztyletem.

- Widzisz, jak się to robi? - znowu zaczął szeptać mi do ucha, a czyjś śmiech stał się jeszcze głośniejszy i bardziej szyderczy. - Więc przestań się trząść i mazać i strzelaj. Płacz ci nic nie da. Oboje wiemy, że potrafisz, więc przestań udawać.

Chwilowo mnie puścił, ale tylko po to, żeby objąć mnie jeszcze raz, nadal w talii, ale tym razem jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, zdezorientowana i przestraszona. Uścisk stał się silniejszy, niemal żelazny.

- Więcej razy nie powtórzę – warknął Han, całkowicie tracąc już cierpliwość, której i tak od początku mi nie okazywał.

Przełknęłam głośno ślinę, wymierzyłam, wstrzymałam oddech i strzeliłam. Raz, drugi, trzeci. Zamknęłam oczy, bojąc się, jak mi poszło i jak zareaguje Han. Po ułamku sekundy uderzył mnie zapach krwi tak intensywny, że aż mnie zemdliło. Modliłam się w duchu, żeby nie zwymiotować, wiedząc, że chłopak mi tego nie daruje.

Ku mojemu zdziwieniu, poczułam jak przesuwa palcem po moim brzuchu i nosem po mojej szyi. Wciągnął głęboko powietrze, po czym poczułam jego usta tuż przy moim uchu, gdy się w końcu odezwał.

- No i widzisz, o tym mówiłem. Jesteś świetna, wystarczy tylko chcieć.

Jego głos nadal nie był łagodny i miły, jak normalnie. Ton miał lodowaty. Duma była udawana i podsycona czymś innym, czego nie potrafiłam nazwać. Przerażał mnie z każdą sekundą coraz bardziej.

Śmiech stawał się coraz głośniejszy i bardziej przytłaczający. Odbijał się od ścian i na siłę wdzierał mi się do głowy. Był niemal ogłuszający i ledwo słyszałam, gdy rozdrażniony Han kazał mi strzelać dalej.

Wszystko nagle ucichło, gdy skończyły mi się naboje. Cisza trwała może z pół minuty, ale wydawało mi się to niemal wiecznością.

I była chyba jeszcze gorsza niż sam śmiech.

Nagle śmiech powrócił, ale w innej formie. Nie był już wszechobecny, a pojawił się tuż za mną. Han się odwrócił, zmuszając mnie do tego samego, ponieważ ciągle mnie trzymał. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam DK'a, który zaczął teraz na dodatek klaskać.

Tokio Drift - Inna Historia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz