Rozdział 4

462 22 1
                                    

 - Nie musisz się tak denerwować – zagadnął mnie Han.

Jechaliśmy spotkać się z DK'em. Paradoksalnie nie martwiłam się o siebie ani trochę, zachowywałam zimny, obojętny spokój, po prostu czekałam na rozwój wydarzeń. Kiedy człowiek się czegoś spodziewa albo ma nadzieję, może się rozczarować, dlatego z całych sił starałam się o tym nie myśleć. O niczym najlepiej nie myśleć, chociaż to zadanie było akurat niewykonalne.

Myślałam o wydarzeniach z poprzedniego wieczoru, po powrocie z wyścigu. Jedyne, co dobrego się wtedy wydarzyło, to duma Dominica, który z błyszczącymi oczyma wręczył mi naszyjnik z krzyżem, bo „każdy w rodzinie taki ma". Natomiast rozczarowanie w oczach Mii, gdy kuzyn zrelacjonował jej wydarzenia, uderzyło mnie bardziej, niż mogłam się tego spodziewać. Nie chciała, żebym wpakowała się w kłopoty, co było oczywiste, a jednak nieuniknione, ale jeszcze bardziej z jakiegoś powodu nie chciała, żeby zależało mi na Hanie. Na szczęście Shaun był jej całkowitym przeciwieństwem i jednocześnie wielkim fanem mnie i Hana i to od samego początku.

Han... To on się teraz denerwował, chociaż był niezwykle zdeterminowany, żeby tego nie okazywać. Zaciskał niecierpliwie dłonie na kierownicy, jadąc tak powoli, że do tej pory wątpiłam, czy w ogóle tak potrafi. Rozumiałam, że się martwi, ale tempo, w jakim się przemieszczaliśmy, zaczynało już mnie drażnić. Wolałam mieć to wszystko za sobą, a chłopak odwlekał chwilę konfrontacji, jak tylko mógł.

- Jesteś pewien, że to akurat ja jestem tutaj zdenerwowana? - zapytałam w odpowiedzi. - Pozwoliłeś się wyprzedzić nawet autobusowi.

- Nie wiem, czego się spodziewać, ani czy nasza przyjaźń ma jeszcze jakieś znaczenie w tej sprawie – przyznał. - Więc jeśli chcesz to usłyszeć to tak, stresuję się i to bardzo.

- Przyjąłeś sobie za punkt honoru, żeby mnie chronić?

- Można tak powiedzieć. Staram się chronić wszystkich, na których mi zależy.

- Będąc w Tokio nie możesz chronić tych, którzy są w Ameryce. Poza tym – odwróciłam się gwałtownie w stronę Hana, świdrując go wzrokiem – dlaczego Mia...? - urwałam pytanie w połowie, sama się sobie dziwiąc, że nadałam rozmowie taki tor. Nie było już jednak drogi powrotnej.

- Nie chce, żebyśmy byli razem? - dokończył za mnie chłopak.

- A jesteśmy?

Han westchnął i zamilkł na chwilę. Nie wiedziałam, co mnie naszło na takie pytania. Zastanawiałam się nad tym w nocy, dopóki Morfeusz nie wygrał z dręczącym brakiem odpowiedzi, ale nigdy nie podejrzewałam się o odwagę, żeby zapytać o to głośno, nie jego. Myślałam, żeby porozmawiać na ten temat z Shaunem, ale nie było czasu. Oczami wyobraźni już widziałam udawane urażenie przyjaciela, że wcześniej nic mu na ten temat nie powiedziałam, choć dręczył mnie pytaniami nieraz.

Klęłam na samą siebie w duchu, czekając na odpowiedź. Cisza wydawała się trwać niemal wieki, a z każdą chwilą niepokoiłam się coraz bardziej. Nie mogąc się doczekać, aż chłopak się w końcu odezwie, obserwowałam jego każdy gest, próbując odgadnąć myśli. Przyśpieszył, zmarszczył brwi, spojrzenie miał nieobecne. W końcu się uśmiechnął, zerkając na mnie.

- Dzień trudnych rozmów, co?

- Po co się stresować kilka razy? - również odpowiedziałam pytaniem.

- Czyli jednak jesteś zestresowana? - nie dawał za wygraną. Wyraźnie chciał odciągnąć chwilę, w której mi odpowie.

- Nie?

Przewróciłam oczami. Roześmiał się, kręcąc przy tym głową. Ze zdziwieniem złapałam się na fakcie, że ten widok wywołał również na mojej twarzy promienny uśmiech.

Tokio Drift - Inna Historia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz