Miel et bière

345 41 12
                                    

Hisoka pov.
Patrzyłem się chwile na duże dębowe drzwi, które zostały mi zatrzaśnięte przed nosem. Westchnąłem i poparłem nasadę nosa po czym oddaliłem się od pokoju czarnowłosego chłopaka.
Moją "pracę" jako błazen zaczynam w poniedziałek, gdyż ma się odbyć jakaś uczta w pałacu, wiec mam jeszcze dużo czasu by spotkać się z moją serdeczną przyjaciółką.

Szedłem urokliwą piaszczystą dróżką, bardzo lubiłem chodzić do dziewczyny, gdyż okolica w której mieszka jest bardzo przyjemna. Przy drożynie rosły chabry, które zerwałem by później wręczyć Machi, gdyż nie wypadało mi przyjść do niej z pustymi rękoma.

Machi była moją przyjaciółką odkąd pamiętam. Różowowłosa broniła mnie przed tymi, którzy śmiali się ze mnie jak byłem dzieciakiem, po kilku latach jednak role się odwróciły.
Dziewczyna miała obsesje na punkcie natury i szycia, a najlepiej jak mogła połączyć oba. Każda suknia którą uszyła musiała mieć przynajmniej jeden naszyty kwiat.
    Machi mieszkała z matką w domku na skraju miasta, wiec podróż do niej zawsze trochę zajmowała, ale nie przeszkadzało mi to, gdyż jak już wcześniej wspomniałem dróżka, która prowadziła do jej posesji była bardzo urokliwa.

Stanąłem przed drzwiami do chatki w której mieszkała moja przyjaciółka i zapukałem lekko. Otworzyła mi jej mama, która znała mnie już bardzo dobrze.
-Ohhh..... Hisoka!- zawołała szczęśliwa- przyszedłeś po Machi, prawda?
-Tak- odrzekłem, uśmiechając się szczerze
-Jak dobrze, że moja córeczka se takiego dobrego chłopaka znalazła. Wiesz, mi nie zostało już dużo czasu, wiec szczęśliwa jestem, że Moja córcia już nie będzie musiała się martwić o męża- zaczęła monolog, który słyszałem zawsze gdy przychodziłem do tego domu. Nie miałem już siły wyprowadzać kobiety z błędu, bo nigdy nie przynosiło to zamierzonych skutków, wiec tylko przemilczałem ów temat.
Wtedy Machi wyszła z chatki z zarumienionymi policzkami i skarciła matkę, że jej robi wstydu.

Ruszyliśmy do naszego ulubionego baru i zajęliśmy nasze stałe miejsca. Ja zamówiłem piwo, a dziewczyna Miód. (Taki płynny, nie? Taki do picia)
- Pamiętasz tą dziewczynę o której ci mówiłem?- zacząłem rozmowę
-Tą która tak dobrze walczy?- zapytała różowowłosa
-tak, to wiesz co? To jest chłopak- gdy to wypowiedziałem, a oczy dziewczyny zawęziły się.
Dziewczyna wypluła pity przez nią napój, a ja w duchu dziękowałem, że Machi Piła miód, bo gdyby nie to, to napój wylądował by na mnie.
-Tia i jeszcze powiedz, że jest to najstarszy królewicz, ten dla którego w poniedziałek jest bal by mógł wybrać sobie żonę.- odparła ironicznie, a w tym momencie to moje oczy się zawęziły. Machi niestety nie miała tego szczęścia co ja, i pod wpływem ciśnienia piwo które piłem wylądowało na niej. A wiec poniedziałkowa uczta była dla Lulu i to jeszcze by wybrał sobie żonę.
Nie wiem co to było, ale poczułem ukucie w sercu i dość duży zawód.
Różowowłosa popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem, a ja przestraszyłem się nieco. Zła Machi to najgorsze co mogło być. Dziewczyna mierzyła mnie wzrokiem kilka sekund po czym zaśmiała się.
-Twoja mina- wykrztusiła pomiędzy falami śmiechu. Przewróciłem oczyma, a ona próbowała się uspokoić.

-Zmieniając temat- zaczęła gdy już się uspokoiła- jak tam z błaznowaniem?

Zastanawiałem się przez chwile o co jej chodzi, ale szybko załapałem. Jedynym powodem dla którego zostałem błaznem, był zakład, a raczej jego przegranie.
Założyłem się z Różowowłosą kto pierwszy wyrwie laskę i nie wiem jakim cudem, udało się to Machi, a nie mnie. W ramach kary za przegraną miałem wykraść jakieś super rzadkie nici z zamku, a najprostszym sposobem żeby tam się dostać było albo zostać skazanym (chociaż wtedy raczej nie wyszedł bym żywy) albo zostać służbą. Jako że na role kamerdynera nie miałem kwalifikacji, bycie królewskim błaznem musiało mnie jakoś zadowolić.
-Narazie wszystko dobrze, a jak u ciebie i shizuku?- zapytałem- powiedziałaś Matce?- Machi popatrzyła na mnie przez chwile i zaczęła mówić.
-Matka nie musi o wszystkim wiedzieć poza tym ona myśli, że ty i ja jesteśmy razem, wiec nikt jej nie musi wyprowadzać z błędu. A teraz powiedz mi o tym chłopaku. Skoro mówiłeś, że jest ładny, to chyba jesteś gejem.- zacząłem się zastanawiać. Czy jestem gejem? Nie. Czy Illumi jest ładny? W cholerę. Czy chciałbym być z nim bliżej? Cóż zdarzało mi się już całować jakiś chłopaków na biesiadach, wiec nie wiem, może.
-Ughhhhh........- mruknąłem, a Machi tylko zaśmiała się pod nosem.
-Rozumiem -powiedziała cicho.

Siedzieliśmy jeszcze przez chwile w knajpie, ale zaczęło się powoli ściemniać wiec postanowiliśmy już wrócić do domu.
——————————
Przepraszam ze nie było tak długo rozdziałów ale to przez moim rodziców, wiec polecam.
Miłego dnia <3

 I am just a Jester |hisoillu| {Hisoka X Illumi}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz