Maska

18 5 2
                                    

Mam trochę gorszy dzień więc pomyślałem, że napiszę dział żeby chociaż trochę sobie ulżyć, miłego czytania.

••••••

Sadako

Dzień jak co dzień, niby zwykły denny poniedziałek. Przez całą noc miałam koszmary przez co nie mogłam zasnąć, a Loki wyjechał na tydzień i dopiero dzisiaj wieczorem ma wrócić. Wstałam z łóżka parę minut przed 8 i poszłam do łazienki się ogarnąć. Pomimo tego, że byłam cholernie zmęczona nie było widać moich worów pod oczami po nieprzespanej nocy. Powtórzyłam jak co dzień poranną rutynę i wyszłam z pokoju żeby zrobić sobie śniadanie jednak okazało się, że nie musiałam tego robić. W kuchni zobaczyłam Lokiego który właśnie gotował mi pyszne śniadanie - witaj skarbie, za chwilę będzie śniadanie dla ciebie - pomyślałam sobie, że może ten dzień nie będzie taki zły i usiadłam na kanapie w salonie. Wszyscy chyba dalej spali albo dawno wyszli z domu bo poza mną i Lokim nikogo nie było.

••••••

Do około 16 spędziłam czas nadrabiając papierkową robotę, a później oglądałam filmy z ukochanym w naszym pokoju. Niestety Loki musiał pójść na miasto załatwić kilka spraw i znów zostałam sama na parę godzin. Już chciałam włączyć swój ulubiony film gdy nagle do pokoju bez pukania wszedł Stark - Sadako co ty do cholery jasnej zrobiłaś?! - dość się wystraszyłam jego nagłych odwiedzin - a jeśli mogę wiedzieć o co ci chodzi? - wstałam z łóżka i podeszłam do niego niepewnie - ty się jeszcze mnie pytasz o co chodzi? Kurwa nie rób se jaj ze mnie - pokazał mi dokumenty które dzisiaj robiłam - mówiłem ci, że to są ważne dokumenty i nie możesz się ani trochę pomylić, a ty co? Napisałaś zupełnie wszystko źle, masz teraz napisać czy tam zadzwonić i wszystko im to wyjaśnić. Jak mogłaś taki głupi błąd popełnić?! Czy ty jesteś jakaś nienormalna?! - po tych słowach w głębi chciało mi się płakać, ale pomimo tego i tak nie potrafiłam. Sama nie wiem dlaczego ,ale nie potrafię płakać, od dobrych paru lat skrywam wszystkie swoje emocje w sobie, a gdy tylko chodź na chwilę ukaże swoją słabszą stronę tylko ranię innych tym - j-ja... Przep- - nagle przerwał mi Tony - nie przepraszaj, to i tak nic zmieni twojej głupoty którą zrobiłaś - dał mi dokumenty do ręki - po prostu to załatw - wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Westchnęłam zmęczona i zrobiłam to co powiedział. Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze muszę coś spierdolić, miałam tak przez całe życie z matką, przyjaciółmi nauczycielami... Czasami miałam chwilę gdzie myślałam po co żyje skoro jestem jedną wielką głupotą, błędem który nie powinien w ogóle powstać. Takie myśli najczęściej nie kończyły się zbyt dobrze dla mnie lub dla innych. Po zrobionych telefonach i ogarnięciu sprawy chciałam się jakoś wyciszyć, chociaż na chwilę zapomnieć o tym. Już myślałam, że przez resztę dnia będę musiała się użerać z tymi myślami puki nie wróci Loki jednak nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Szybko się ogarnęłam i podeszłam do drzwi żeby zobaczyć kto to. Pociągnęłam za klamkę i w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętą jak zawsze Avril - hejka Sadiś, chcesz pooglądać ze mną filmy? - wyciągnęła dwie płyty naszych ulubionych filmów. Uśmiechnęłam się do niej - oczywscie, że tak haha - przyjaciółka weszła do środka, a ja włączyłam spowrotem telewizor.

••••••

W trakcie drugiego filmu Avril musiała niestety już iść ponieważ coś jej wypadło. Sama nie wiem dlaczego, ale gdy poszła od razu zrobiło mi się smutno. Loki miał wrócić dopiero za godzinę więc musiałam się zająć jakoś sama ze sobą. Włączyłam muzykę w telewizorze, a na telefonie zaczęłam przeglądać wiadomości gdy nagle zauważyłam tą wiadomość. Moja przyjaciółka chciała pójść na wolontariat, ale nie chciała iść tam sama więc zapytała się czy mam ochotę z nią pójść. Na początku chciałam napisać, że nie jednak zmieniłam zdanie i się zgodziłam. Po tym co zrobiła ona dla mnie chciałam jakoś jej się za to odpłacić, a przy okazji  w końcu wyszłabym z domu. Po ostatniej misji moja osoba wśród ludzi straciła trochę szacunek i zaufanie przez co znów tak jak kiedyś bałam się wyjść z domu. Od dobrych 3 miesięcy siedziałam w domu i jedynie kiedy wychodziłam to na zakupy z Lokim i raz wyszłam na miasto z przyjaciółkami, ale skończyło to się tak, że przez głupi kawał straciłam kolejną ważną dla mnie osobę. Wracając do sprawy z wolontariatem i SMS'em, moja przyjaciółka zapytała się czy zaniosłam papiery, no tak... Papiery... Bałam się sama pójść na dwór ,a nikt nie wiedział o tym, że boje sie wyjścia z domu. Miałam poprosić wcześniej o to Tonego, ale zupełnie o tym zapomniałam. Jutro powinnam najpóźniej przynieść papiery jednak nie poproszę teraz nikogo o to. Chyba wszyscy słyszeli moją kłótnie z blaszakiem przez co nie mogłem nikogo poprosić o zaniesienie tych głupich papierów. Ze smutkiem odpisałam jej, że nie zaniosłam papierów i napisałam prawdę dlaczego tego nie zrobiłam. Teraz była jedyną osobą która wiedziała dlaczego nie wychodzę z domu. Do teraz sama nie wiem czemu jej to napisałam. Może to przez uczucia które mną targały przez cały dzień ? Cóż miałyśmy dość długą wymianę zdań na czacie. Nie była ona chyba na mnie zła, sama nie wiem... Przepraszałam ją cały czas, próbowałam jakoś opanować sytuację i chciałam zrobić wszystko żeby jakoś jej to wynagrodzić, ale jak zawsze tylko wszystko zepsułam. Po rozmowie z delikatnymi łzami w oczach położyłam się ja łóżko. Prawda niby to tylko taka drobnostka, ale dla mnie było to coś dużego. Nienawidziłam wystawiać przyjaciół, a tym bardziej ich krzywdzić. Zawsze po zranieniu osoby bliskiej mam ochotę sobie coś zrobić, było również tak i tym razem jednak powstrzymałam się bo wiedziałam, że Loki zauważyłby to, a ja nie miałabym jak tego wytłumaczyć więc się wycofałam z tego głupiego pomysłu. Po godzinie mój ukochany wrócił do domu, spędziliśmy razem miło czas, ale nie na długo. Avengersi nagle sobie wymyślili, że zrobią sobie "małą" imprezę w klubie. Loki namawiał mnie żebym poszła z nimi, zrelaksowała się trochę i poimprezowała bo wie ,że ostatnio mam dość ciężkie dni ,ale wymyśliłam wymówkę, że jestem zmęczona i idę spać. Miałam wielką ochotę nawalić się do nieprzytomności i zapomnieć znów na chwilę o tym wszystkim, ale przy Starku nie byłoby to możliwe. Nawet gdyby nie było go na tej imprezie nie potrafiłabym utrzymać tak długo maski tej wiecznie szczęśliwej, pewnej siebie Sadako. Tej wprost, że idealnej, inteligentnej, pięknej Sadako. To są tylko pozory, prawda jest zupełnie inna. Loki poszedł na imprezę i wrócił o jakiejś 4 w nocy zupełnie pijany. Tymczasem ja próbowałam zasnąć ze łzami w oczach, bez żadnej pomocy, sama w pokoju. Prawda mogłam napisać do którejś z przyjaciółek czy mogłaby przyjść bo chcę się wygadać, ale znów wracam do punktu wyjścia gdzie wszystkie emocje skrywam pod maską. Niestety maska ta powoli pęka, a ja tylko czekam aż odsłoni ona prawdziwą twarz.

••••••

Przepraszam, że dzisiaj wstawiłem taki smutny rozdział, ale cóż pewnie niektórzy z was wiedzą, że zachowanie takiej maski nie jest takie łatwe i trzeba sobie jakoś radzić ze swoimi problemami. Mi na przykład trochę pomogło pisanie tego rozdziału, po tym całym pisaniu nie czuję się może od razu o wiele lepiej jednak na pewno trochę lepiej niż wcześniej. Ja idę spać, a wam życzę miłego poranka/dnia/wieczoru/nocy.

• Talksy Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz