8. Wpadka

50 7 2
                                    

Pogoda w jakiej przyszło im trenować zupełnie się do tego nie nadawała. Lało jak z cebra, wiatr wiał jak szalony, a grzmoty dochodzące z oddali dudniły w uszach żołnierzy przywodząc na myśl huk z armat.

- Gdybym wiedziała, że tak podnieca go bieganie, to już dawno ujebałabym sobie nogi i rzuciła jakiemuś tytanowi na przekąskę.

- Nie marudź, tylko zasuwaj!

Rita wywróciła oczami już poraz kolejny w ciągu godziny. Zdecydowanie Gelgar był pierwszy w kolejce do zniszczenia czyjegoś życia. Zapieprzanie po lesie to jedno, ale bieganie w towarzystwie przemądrzałego pijaka, fałszywej baby i dwóch wiecznie poważnych facetów, to inna sprawa. Każdego z nich Rita nie znosiła z osobna, z zupełnie innego powodu.

- Dobra, stop! - zawołał ich dowódca.

Lynne, Henning, Gelgar i Rita momentalnie zatrzymali się i opadli na mokrą od deszczu trawę. Dyszeli, sapali, a Gelgar co jakiś czas musiał odkaszlnąć, bo zbyt gwałtownie wdychane ustami powietrze drażniło mu krtań. Dopiero skończyli rozgrzewkę, a byli wykończeni tak, jakby wrócili właśnie z ekspedycji. Rita w sumie niespecjalnie im się dziwiła, ich organizmy jeszcze nie do końca zregenerowały się po przygodzie z zatruciem pokarmowym. Jedyną osobą, której nic nie dolegało był Mike. I to właśnie bardzo zastanawiało Larsen. Słysząc znaczące chrząknięcie, cała czwórka uniosła głowy i skupiła oczy na dowódcy.

- Ledwo pięć minut minęło, a ty już wymiękasz, Larsen?

- Ha, zabawne, bo o to samo mogłabym zapytać twojego fiuta. - Rita uśmiechnęła się do niego złośliwie półgębkiem. - Gdybyś go oczywiście jeszcze miał.

Mike westchnął ciężko i pokręcił głową. Nie był w stanie stwierdzić, który to już raz Rita odpyskowywała mu, próbując go ośmieszyć. Niespecjalnie się przejmował takimi tekstami, bowiem nie takie rzeczy słyszał i widział w korpusie treninogwym i zwiadowczym. Właściwe, to nie jej teksty Larsen go denerwowały, a sam fakt, że miała czelność mu pyskować. No i jeszcze ten dumny, łobuzerski i pyszałkowaty uśmieszek. Żadne słowa nie były w stanie opisać tego, jak bardzo podnosił mu ciśnienie. Ale nie tylko jemu. Rita potrafiła zleźć za skórę każdemu, łącznie z Ackermannem. Mike pamiętał ich słynna bójkę, choć w zasadzie to nic nadzwyczajnego, że o niej pamiętał, bo czegoś takiego chyba nikt by nie zapomniał. Rita była na tyle bezczelna i okrutna, że niecały miesiąc po pierwszej wyprawie Levia za mury, miała czelność obrazić jego poległych przyjaciół. Sposób, w jaki to powiedziała nie tylko wyprowadził Levia z równowagi, ale też sprawił, że nawet Nanaba zdębiała i przez trzy dni nie odezwała się do koleżanki ani jednym słowem. Tamtego dnia, kiedy Mike, Erwin, Hanji, Levi i cała reszta okrzyknęli ją diablicą, Rita powiedziała:

,,A myślisz, że przez kogo zginęli? Przez Ciebie, kretynie. Spójrzmy prawdziwe w oczy, oni nie byli tacy jak ty. Może i razem stanowiliście drużynę i może nawet nieźle sobie radziliście w waszym podziemnym chlewie, ale prawda jest taka, że to ty wymyślałeś plany i pchałeś je do przodu. Isabell i Farlan nie dorastali ci do pięt. Pozwolenie im na wyjazd za mury nie było głupotą, a czystym wyrokiem śmierci. I jak skończyli? W błocie, martwi. A mogli żyć, gdyby zostali w tym waszym parszywym, podziemnym chlewie. Co prawda bez ciebie też żarliby tam muł, ale przynajmniej żywi."

To, co stało się później i tego, co stało się gdy Rita skończyła mówić, w żaden sposób nie dało się opisać. Finał był taki, że wywiązana oczywista bójka kosztowała korpus zwiadowczy pięć krzeseł, trzy stoły, stos talerzy i sztuców, oraz jeden żeliwny gar wielkości beczki. Krew też się polała, bo kiedy Levi powalił Rite na stół i zaczął ją dusić, ta zdołała dosięgnąć noża i wbić mu go w udo.

Zapach lata (Shingeki no Kyojin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz