Kolejne dni mijały, a co za tym szło, wielkimi krokami zbliżała się kolejna wyprawa za mury. Zwykle najwyżsi oficerowie oczekiwali tego dnia dość spokojnie, bowiem byli już wprawionymi w boju weteranami i wiedzieli, czego mogli się spodziewać. Ale nie tym razem. Mike zupełnie nie wiedział, czego powinien się spodziewać mając w drużynie diabła zamiast żołnierza. Gdyby dostał kogoś innego, wówczas nie martwiłaby go sytuacja oddziału. Niestety, Erwin wpakował go w najgorsze możliwe bagno. Mike aż zadrżał na myśl o ich pierwszym, wspólnym wyjeździe poza bezpieczne granice murów. Rita była w gorącej wodzie kąpana, krnąbrna, zuchwała, pyskowała i niechętnie wykonywała polecenia lub w ogóle tego nie robiła. Z resztą na ćwiczeniach też nie.
Rita siedziała za jednym z wielu drewnianych stolików. Czas dłużył się jej niemiłosiernie. Od śniadania musiała grzecznie siedzieć na tyłku i wysłuchiwać różnych procedur i systemów organizacji, a także tego, jak pułkownik powinien zarządzać ludźmi. W skrócie nuda. Rita nie była w stanie wykrzesać z siebie ani krzty zainteresowania, dlatego od samego początku gapiła się tylko przez okno, od czasu do czasu bawiąc się ołówkiem, albo odpowiadając monosylabami, gdy ktoś się do niej zwrócił. W końcu nadeszła pora obiadu, a co za tym szło, koniec męczących wykładów. Punkt trzynasta Hange oparła drewniany wskaźnik o stojącą przy tablicy szafę i oznajmiła, że mogą wyjść. Nanaba i dwaj inni żołnierze zabrali z biurek swoje notatki, natomiast Rita zostawiła swój ołówek i wyszła z pokoju. Na korytarzu było już całkiem sporo żołnierzy kierujących się w stronę stołówki. Rita zrobiła to samo, nie czekała na swoją przyjaciółkę. Nie było sensu. Od kiedy przydzielono je do innych oddziałów, Nanaba zaczęła siadać z drużyną Hanji, aby lepiej się z nimi poznać, bo choć służyli pod skrzydłami wolności razem już kilka lat, pracowali w zupełnie innych grupach i w inny sposób. Rita nie miała jej tego za złe. Znała ją bardzo dobrze i wiedziała, że im lepiej Nanaba kogoś znała, tym lepiej jej się pracowało z tą osobą, a to z kolei znaczyło, że podczas walki za murami Nanaba będzie dobrze współpracować w razie niebezpieczeństwa. Współpraca była kluczem nie tylko do pokonania tytanów, ale i przetrwania. Rita natomiast tego nie praktykowała. Tak więc pozwoliła Nanabie odłączyć się na jakiś czas. Larsen szła korytarzem wraz z innymi żołnierzami, co jakiś czas musząc się przeciskać między nimi, bo jak na złość szli w kilka osób i tylko ona podążała sama jak palec. Kiedy wysoki brunet przed nią otworzył drzwi stołówki, jej nos uderzył wyjątkowo wspaniały zapach. Pierwsza raz od dawien dawna miała ochotę zjeść wojskowe żarcie. Ludzie dopiero się schodzili i kolejka nie była jeszcze taka długa, co zdecydowanie polepszyło jej podejście do dnia. Kolejka szła szybko i po niespełna pięciu minutach wydano jej jej rację. Jakież było zdziwienie Rity, kiedy okazało się, że źródłem tego cudownego zapachu, była ziemniaczano-marchewkowa maćka z groszkiem. Pozostawało już tylko znaleźć miejsce. Z tym także większego problemu nie było, znalazła je w rogu sali. Jako że była dość głodna, a obiad całkiem smaczny i niespecjalnie gorący, Rita szybko skończyła jeść i jeszcze szybciej wyjść ze wspólnej jadalni, która zaczynała być już pełna. Po obiedzie żołnierze mieli gwarantowane półtorej godziny przerwy, toteż Rita postanowiła odpocząć. Z początku zamierzała zaszyć się w swoim pokoju, jednak przemierzając korytarz przypomniała sobie, jak siedziała na zajęciach Hange. Praktycznie cały wykłada gapiła się przez okno. Pogoda była piękna, dlatego zdecydowała, że przerwę spędzi na zewnątrz. Choć zwykle wychodziła głównym wyjściem, to tym razem wybrała to mniej popularne, na samym dole budynku, gdzie zwiadowcy magazynowali sprzęt. Dlaczego? Ano dlatego, że zaraz po przerwie miała przez kolejne kilka godzin ćwiczyć ze swoim nowym składem i bardziej opłacało jej się od razu zabrać sprzęt, niż później się po niego wracać. I tak też zrobiła. Zaraz po przybyciu skierowała się do dobrze już znanego regału wypełnionego sprzętem do manewru przestrzennego. Jak zwykle jej leżał na trzeciej półce od góry, drugi od zestaw od lewej strony. Rita przymocowała go do ciała szybko i sprawnie, a zaraz potem wyszła na zewnątrz. Odetchnęła głęboko. Pogoda była wspaniała, a powietrze czyste i rześkie. Na niebie ani jednej chmurki. Rita udała się na skraj placu posiadłości zwiadowców, gdzie znajdowały się stajnie. Na przeciwko wejścia do tej, gdzie czekała jej klacz, stała ławka. Rita ściągnęła kurtkę, zwinęła w mały rulonik, a potem położyła się na ławce, kładąc kurtkę pod głowę. Jej zielone oczy skupiły się na błękitnym niebie. Po chwili zapomniała, że otacza ją wojskowy świat i że wszystko dookoła należało do zwiadowców. Przestała zwracać uwagę nawet na rżenie koni. Zamknęła oczy, a delikatny wietrzyk musnął jej policzki i zakołysał sięgające ziemi czerwone włosy. Niedługo potem Rita zasnęła.
CZYTASZ
Zapach lata (Shingeki no Kyojin)
FanfictionRok 845 wrył się w pamięć każdego człowieka. Tyle trupów i krwi nikt jeszcze nie widział, tak rozpaczliwych krzyków żaden mieszkaniec nie słyszał. Gdy cywile rozpaczliwe próbowali uciec lub schować się przed potworami, przeciwko tytanom stanęli żołn...