Rozdział 17

592 33 21
                                    

- Czy to naprawdę nasze ostatnie spotkanie? - zapytałam Elronda, czując jak pod moimi powiekami zbierają się łzy. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości faktu, że musiałam rozstać się z przyjacielem na tak długo.

- Wszystko na to wskazuje Elen - odparł elf, posyłając w moją stronę pokrzepiający uśmiech. - Teraz przyjdzie czas na przygotowania... A później na sam wyjazd - zaczął. - Nie mogę już dłużej zwlekać - powiedziawszy to złapał mnie za rękę. - Już tak bardzo chcę zobaczyć Celi - dodał szeptem, zważając na fakt, że nie byliśmy przed wjazdem do pałacu sami.

- Przytul ją ode mnie najmocniej jak potrafisz - wyszeptałam do jego ucha, jednocześnie zamykając go w szczelnym uścisku. Pozwoliłam również pojedynczej łzie spłynąć po moim policzku. Naprawdę nie lubiłam tak trudnych pożegnań. Szczególnie wtedy, kiedy nie wiedziałam na ile tak naprawdę się z kimś żegnałam.

- Tak zrobię - powiedział, odsuwając się ode mnie delikatnie. - Naprawdę nie chcecie odpłynąć? Zostawić to wszystko za sobą? - zapytał, przyglądając się zarówno mnie jak i Thranduilowi, który pojawił się tuż koło mnie, a następnie mocno złapał mnie za rękę. Na słowa Elronda wymieniliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami.

- Na pewno nie teraz - odpowiedziałam, z ukosa zerkając na Legolasa, śmiejącego się ze słów wypowiedzianych przez jego krasnoludzkiego przyjaciela. Na ten widok ja również uśmiechnęłam się pod nosem. - Musimy nadrobić stracony czas - dodałam, ponownie krzyżując spojrzenia z ciemnowłosym.

- Jeszcze chcemy nacieszyć się urokami Śródziemia - dorzucił Thranduil, na którego słowa ciemnowłosy elf skinął ze zrozumieniem głową. - A później kto wie - dodał, wzruszając ramionami. - Być może jeszcze się spotkamy przyjacielu - powiedziawszy to puścił moją rękę, a następnie zamknął Elronda w braterskim uścisku.

Prawdę mówiąc to nie wyobrażałam sobie tego co czuł w tamtym momencie jasnowłosy, którego oczy delikatnie zaszły łzami. W końcu Elrond był dla niego jak brat. Przeżyli razem tak wiele, a teraz musieli rozstać się na tak długo.

Nie chcąc im przeszkadzać, skinęłam głową z w stronę Araniel, a następnie wskoczyłam na gotowego do drogi, karego konia, którego poklepałam po grzbiecie.

Ciemnowłosa elfka delikatnie szturchnęła Legolasa, który jeszcze raz pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi. Następnie tak jak ja usadowił się wygodnie na siwym koniu, którego złapał delikatnie za wodze.

Ja jeszcze raz rozejrzałam się po zgromadzonych, którzy wyszli na nasze pożegnanie. Osób było naprawdę dużo, a pożegnania trwały niezwykle długo. W końcu trzeba było rozstać się z tak wieloma osobami. Z niektórymi na dłużej, a z niektórymi na krócej. Nie zmieniało to jednak faktu, że pożegnanie z każdym było w pewnym stopniu trudne. Większość miałam jednak nadzieję spotkać jak najszybciej. Mowa tu chociażby o Arwenie, Gimlim czy reszcie słynnej Drużyny Pierścienia, do której należał Legolas.

- Możemy ruszać? - Głos Thranduila przywrócił mnie do rzeczywistości. Właśnie przez to gwałtownie odwróciłam się w stronę blondyna, który gotowy do wyjazdu siedział na koniu tuż koło mnie. Naprawdę potrafił poruszać się bezszelestnie.

- Chyba tak - westchnęłam, rozglądając się po orszaku. Wszyscy zdawali się być w pełni gotowi. Najwidoczniej tylko ja miałam pewne wątpliwości. Rozwiał je jednak promienny uśmiech Elronda, który spoglądał centralnie na nas.

Niemal od razu odwzajemniłam jego szeroki uśmiech. Pomimo tego, że nie byłam zachwycona jego wyjazdem, wiedziałam, że na jego miejscu zapewne postąpiłabym tak samo. Wiedziałam bowiem jak bardzo tęsknił za Celi. Jednak teraz, kiedy za tak niedługo miał ją spotkać, z jego twarzy nie schodził uśmiech, a w głosie dało się słyszeć lekkie podekscytowanie. Już z daleka można było wywnioskować, że naprawdę pragnął wypłynąć do Nieśmiertelnych Krain. Jeśli więc taka była jego decyzja, to ja postanowiłam go w niej wspierać. W końcu był moim przyjacielem.

Thranduil i Elen - To jeszcze nie koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz