3. Kłopoty

574 29 4
                                    

-Radziłbym ci uważać na to co mówisz Charlie- powiedział Rahul do zaskoczonego smokologa 

-Tak, jasne- powiedział zmieszany 

Camilla jak i Bill z trudem powstrzymywali się od parsknięcia śmiechem, Charlie miał skrzywioną minę kiedy patrzył na oddalającego się szefa.

-Z deszczu pod rynnę, jak to mówią mugole- zaśmiał się Bill klepiąc brata po ramieniu w pokrzepiającym geście.

Tak więc w akompaniamencie wesołych łamaczy zaklęć i zgorszonego smokologa ruszyli na wycieczkę po rezerwacie. Bill z dużym zainteresowaniem oglądał imponujące areny jak i kilka gatunków tych łagodniejszych smoków.

-To jest Myrcella- zwróciła się do Billa Camilla, wskazując na białowłosą postać oddaloną od nich  stojącą przy wejściu do małych Chińskich Ogniomiotów wraz z innym pracownikiem który skrupulatnie pokazywał jej coś na papierach.

-Ala dementor- dopowiedział Charlie ze złośliwym uśmieszkiem 

-Charlie!- wykrzyknęła oburzona blondynka 

-Mi to tam ona wcale nie przypomina dementora- Bill wzruszył ramionami obserwując białowłosą która właśnie spojrzała prosto na nich 

Charlie zauważył to i niemal się wzdrygnął kiedy niebieski, lodowaty odcień tęczówek przebiegł po nich. Jednak odwróciła wzrok kiedy jakiś inny smokolog podał jej papiery które miał okazje jej przedstawić. Postawny mężczyzna obserwował ją uważnie badając jej posturę jak i postawę ciała. 

-I to jej się tak boisz?- roześmiał się starszy z braci 

-Mówię ci Bill, ona jest najstraszniejszą kobietą jaką spotkałem w życiu, zaraz po naszej wkurzonej mamie- zaśmiał się na rozładowanie napięcia. 

Szli dalej mieli zaraz minąć Dragonson kiedy zwróciła ich uwagę 

-Weasley- powiedziała obracając się w ich kierunku 

-Tak?- powiedział zarówno Bill jak i Charlie 

Białowłosa uniosła wysoko brwi patrząc to na jednego to na drugiego z braci.

-Tak?- zapytał jeszcze raz przez zaciśnięte zęby posyłając bratu wkurzone spojrzenie 

-Jutro z samego rana wyruszysz z zespołem innych smokologów do Londynu przetransportować Spiżobrzucha ukraińskiego- oznajmiła oficjalnie 

-Jak mamy to zrobić żeby nas nie poszatkował?- zapytał ze zdziwieniem na twarzy 

-Ponoć jesteś ekspertem- oznajmiła z wyższością- Wykaż się, od tego zależy twoje stanowisko- powiedziała odwracając się plecami powoli odchodząc 

Charlie zrezygnowany popatrzył na brata i przyjaciółkę 

-Aha i uważaj żebyś po drodze nie napotkał dementora- spojrzała wprost w jego oczy przez ramie- Podobno to wyjątkowo okrutne stworzenia 

I odeszła. Charlie wpatrywał się w jej plecy ze zdumieniem, zastanawiał się jakie było prawdopodobieństwo na to że usłyszała co powiedział o niej wcześniej.

-Mówiłem!- krzyknął w stronę zdumionego starszego brata 

-Bywa trochę straszna ale to nadal kobieta Charles!- znowu ten besztający ton głosu wydobywający się z ust Camilli

-Ja to tam nie wiem, w gacie jej nie zaglądałem...

Bill już dawno spał czego nie można było powiedzieć o młodszym rudzielcu. Starał się obmyślić sposób na transport tego dorosłego i bardzo agresywnego smoka. I jak na złość nie mógł nic wymyśleć. 

Wstał z pościelonego łóżka założył buty, nie musiał ubierać nic więcej bo w dalszym ciągu był w ubraniach roboczych. Po domku starał się poruszać cicho żeby dać odpocząć bratu. Więc niczym złodziej ruszył do drzwi, otworzył je ze skrzypnięciem i wyszedł na świeże nocne powietrze. 

Miał zamiar iść do tej dziewczyny która myślała że ma władzę dzięki ojcu i jej nawtykać. Jej dworek można było zobaczyć z daleka bo odznaczał się na tle innych małych mieszkanek. Wyróżniał się przede wszystkim wielkością, był ogromny z kolumienkami w kolorze białym. 

I miał co najmniej trzy piętra. Każdy z pracowników miał przydzielony domek dla siebie lecz były one raczej skromne. Z jednym piętrem, nie duże. 

Wszedł po szerokich schodach i stanął przed głównym wejściem. Wiedział że nie spała bo światła były rozpalone. Zapukał z szybciej bijącym sercem i czekał aż mu otworzy. 

Białowłosa była świeżo po kąpieli, ubrana w satynową butelkowo zieloną koszulę nocną i tego samego koloru krótki szlafrok. Rozczesywała sobie mokre włosy kiedy usłyszała pukanie. Była zaskoczona bo rzadko kiedy ktoś ją odwiedzał o takich późnych godzinach.

Przybrała swoją obojętną maskę na twarz, odłożyła szczotkę na blat toaletki i skierowała się do drzwi wejściowych. Zawiązała jeszcze szlafrok w pasie i otworzyła drewnianą powłokę.

-Weasley?- zapytała jeszcze bardziej zaskoczona niż chwilę temu widząc rudowłosego mężczyznę który teraz bacznie lustrował jej skąpy strój. 

-Nie wiem jak to zrobić- oznajmił nieco podłamany obserwując jej twarz 

Dla niego wyglądała teraz wyjątkowo młodo z rozpuszczonymi włosami, bez grama makijażu i w pewnym sensie rozluźniona. 

-Nie rozumiem- przecząco pokiwała głową żeby podkreślić prawdziwość swoich słów 

-Nie wiem jak mam przetransportować tego smoka- wyjaśnił zdesperowany wpychając się jej do domu 

Z dziwnym wyrazem twarzy który przypominał grymas zamknęła za nim drzwi. Charlie stał podłamany na środku przestronnego holu. 

-Jesteś smokologiem Weasley, rusz głową to wiedza podstawowa- patrzyła na niego przenikliwie jakby chciała mu tę wiedzę poprzez legilimencję włożyć do głowy 

-Klatka zabezpieczona zaklęciami- westchnęła ciężko- Masz wokoło siebie zaklęciołamaczy, z całą pewnością wiedzą jak odpowiednio zabezpieczyć transporter. 

-Że też na to nie wpadłem- wykrzyknął podekscytowany jakby właśnie dostał olśnienia 

Spojrzał na nią jak na ósmy cud świata i uśmiechał się jak szaleniec. 

-A ja cię uważałem za głupią- powiedział jak do najlepszej koleżanki 

-Słucham?- Myrcella podniosła brwi patrząc na niego z wyjątkowym obrzydzeniem 

-Nie to miałem na myśli... w sensie.... po prostu myślałem że jesteś tu dla pieniędzy twojego ojca- wyznał szczerze i czuł się jakby za chwilę miała go ściąć za jego długi jęzor 

Z jednej strony chciała go spoliczkować a z drugiej strony szanowała go za to że szczerze wyraził opinię na jej temat. Dawno nikt nie powiedział jej tego głośno, zazwyczaj chwalono jej postępy jeśli chodzi o naukę ale wiedziała jaką miała opinię pośród ludzi którzy jej nie znali. 

-Chyba czas już na ciebie- powiedziała ale ku jego zaskoczeniu poczuł lekkość tej wypowiedzi. 

Nie czuł zdenerwowania od niej bijącego, spojrzał na nią i po raz pierwszy zobaczył jej delikatny uśmiech i nieco ciepłe spojrzenie. Które wyglądało jakby ktoś przełamał ten chłód pierwszy raz od bardzo dawna. 

Poszedł do drzwi i otworzył je lekko się wahając. wychodząc ostatni raz spojrzał na jej naprawdę bardzo ładnie wyglądającą buzię zdobioną unoszącymi się kącikami ust.

-Dobranoc- powiedział przyglądając się jej 

-Dobranoc Weasley- powiedziała i zamknęła drzwi.

Płomień| Charlie WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz