Spotkanie Z Dumbledorem

131 8 1
                                    

Niedziela, byłam sama w domu ponieważ moi rodzice pojechali na zakupy. Siedziałam w salonie i piłam herbatę bawiąc się z moim psem. Nagle do mojego domu wszedł starszy pan z długą siwą brodą, jego ubranie wyglądało jak sukienka. Przez chwilę mnie zamurowało bo nie wiedziałam kto to i myślałam że to jakiś bezdomny.
-Ładny dom panno Potter- powiedział starzec. Myślałam że pomylił mnie z jakąś inną osobą. Zkrzywiłam minę - Ah no tak bym zapomniał, że Ty nic nie wiesz Oliwia. - kontynuował starszy pan.
- Przepraszam, ale kim pan jest i z kąd zna pan moje imię? - zapytałam
- Albus Dumbledore dyrektor szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. - nadal nie wiedziałam z kąd mnie zna. - Twoi rodzice zmarli w starciu z najpoteżniejszym czarnoksiężnikiem na świecie lecz twój brat go powstrzymał i ledwo przeżył.
- Tyle że moi rodzice pojechali do sklepu i nie mam brata- odpowiedziałam.
- W takim razie jeżeli nadal mi nie ufasz muszę Ci pokazać wspomnienie z dnia w którym cię poznałem- powiedział wyciągając jakiś  tależ z szawki w kuchni i mała fiolkę z kieszeni- Włożysz tu twarz jak ci powiem, że możesz. - zdziwiłam się trochę. Włożyć twarz, ale poco?
- Oliwia, słońce! Wruciliśmi już z zakupów! - krzyknęła Ania, moja "mama".
- Mamo? - spytałam- chodź do kuchni szybko! - krzyknęłam żeby mnie usłyszała.
- Już idę Oli- odpowiedziała mi i już po chwili znalazła się w kuchni.
- Dzień dobry Anno. Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Dumbledore-  Przyszłem powiadomić Oliwię, że zapraszam ją do Hogwartu i jeżeli się zgodzi to dołączy od razu na trzeci rok do swojego brata bliźniaka. - oznajmił.
- Ah, coś długo wam zajęło nas szukanie. Myślałam że Oliwia dostanie list dwa lata temu na jej jedenaste urodziny.
- Ty znasz tego pana? - zapytałam dziwiąc się.
- Tak, podrzucił cię do nas kiedy Twoi rodzice zmarli.
- Czyli cały czas ukrywaliście przede mną prawdę?! - zdenerwowana spytałam.
- Tak- odpowiedział Oliver
- Rozumiem że nie ma potrzeby pokazywania ci wspomnień? - zapytał mnie dyrektor.
- Nie, nie trzeba i jadę do hogwartu ponieważ chcę poznać mojego brata.
- Dobrze. W takim razie bądź jutro gotowa o jedenastej i wyjdź przed dom. - oznajmił- Hagrid pomoże ci z zakupami do szkoły.
- Dobrze.
Odeszłam, a profesor się teleportował. Wydał straszny huk lecz przyzwyczaiłam się do hałasu. Moja była szkoła to był istny koszmar. Miałam tylko jedną przyjaciółkę Zuzię, której chciałam wszystko powiedzieć lecz Dumbledore przed odejściem powiedział, że żaden mugol nie może wiedzieć. Musiałam więc jej naściemniać, że jadę na wymianę uczniowską do innego kraju. Poprosiłam Anie i Olivera żeby jej nic nie mówiły jak wyjadę. Obiecałam jej że będę codziennie do niej pisać. Byłam bardzo szczęśliwa, że poznam mojego brata ale nie znałam jego imienia więc nie mogłam znaleźć go na Facebooku. Wiem jedno ma na nazwisko Potter i ma tyle lat co ja. Stwierdziłam że obejrze film na netflixie. Po obejrzeniu zrobiło się późno więc poszłam do toalety, wzięłam szybki prysznic i umyłam twarz oraz zęby. Położyłam się na łóżku i czytałam książkę. Przeczytałam kilka rozdziałów j poszłam  spać.

                                   RANO
Obudziłam się o siudmej, to był mój zwyczaj. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki wzięłam prysznic i się pomalowałam. Przebrana w ciuchy zeszłam do kuchni gdzie zjadłam śniadanie. Kanapki z avocado to najlepsze co kiedy kolwiek jadłam. Poszłam na górę i pisałam z Zuzią jakieś dwie godziny. Sprzątnęłam pokój, bo nie chciałam zostawiać bałaganu. Zaczelam  szukać mojej ulubionej kurtki jeansowej. W końcu stwierdziłam że zapytam mamy czy może jej nie widziała.
- Mamo! - krzyknęłam.
- W czymś ci pomuc Oli? - zapytała Ania.
- Widziałaś gdzieś moją kurtkę jeansową?
- Ostatnio ja prałam. Powinna być w łazience.
Poszłam więc do łazienki i ją znalazłam.
Dobiegła godzina 10:50 więc ubrałam buty wzięłam torebkę i wyszłam na drwór. Czekałam na Hagrida. W sumie to Dumbledore mi nie powiedział jak on wyglądał. Aż w końcu podszedł do mnie pół olbrzym.
- Hej Oliwia - powiedział.
-Hagrid?
- Tak to ja. Miałem Ci pomuc z zakupami więc idziemy.
Poszłam za nim i trafiliśmy na motocykl. Pamiętałam go z kąś ale nie mogłam sobie przypomnieć z kąd. Lecieliśmy nad miastem i nagle wylądowaliśmy w Londynie. Weszliśmy do jakiegoś budynku, który z zewnątrz wydawał się opuszczony. Weszłam do środka razem z Hagridem i usłyszałam hałas jakby to był jakiś bar.
- Hagrid! To co zawsze dla ciebie? - zabytal barman.
- Nie dzisiaj mam na sobie sprawy Hogwartu. Pomagam Oliwii w zakupach, bo dołącza do nas w środku roku. - oznajmił Hagrid.
- Dzień dobry. - powiedziałam z nie pewnym głosem.
- Witaj. - odpowiedział barman.
Pół olbrzym wskazał mi drogę gdzie mam iść. Poszłam szybkim ktlrokiem a on za mną. Dotarliśmy do muru z czerwonych cegieł. Hagrid zastukał w co druga kontkę na około brakujących cegieł. Chwilę potem ukazał się tunel, który prowadził na ulicę Pokatną.
- Witaj na ulicy Pokątnej- powiedział do mnie Hagrid. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Wow! Ale tutaj pięknie. - rozejrzałam się dookoła.
Szliśmy ulica i nagle przypomniałam sobie, że nie mam przy sobie pieniędzy.
- Hagrid! Jak ja mam za wszystko zapłacić skoro nie wzięłam pieniędzy? - zapytałam
- Tam są Twoje pieniądze. W banku Gringota. - odpowiedział na moje pytanie.
Weszliśmy do ogromnego białego budynku. Po wejściu wywnioskowałam że ci pracownicy są jacyś dziwni. Bardzo Mali ludzie z dużymi uszami i nosami za biurkami, pierwszy raz takie coś widziałam.
-Co to za stwory? - spytałam oczekując na odpowiedź.
-To gobliny. Nieźle z nich spryciule ale za miłe to nie są. Lepiej trzymaj się blisko mnie Oliwia. - odpowiedział mi Hagrid.
Podeszliśmy do pierwszego wolnego goblina.
- Panna Oliwia Potter chciałaby wykonać wypłatę.
- A czy panna Potter na swój klucz?- zapytał goblin.
- Oh, tak chwilą. - po chwili Hagrid szukał coś w swojej kieszeni- mam subańca.
Hagrid wyciągną złoty, bogato zdobiony klucz. Goblin zaprowadził nas do jakiegoś wagonu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do mojej krypty z galeonami. Wysiedliśmy i goblin otworzył nam kryptę. Wzięłam garść pieniędzy i wrzuciliśmy do głównej sali. Następnie udaliśmy się do biblioteki gdzie kupiłam niezbędne książki plus dwie z zaklęciami z poprzednich lat. Następnie poszliśmy po różdzkę do sklepu Olivandera. Kupiłam ciemno brązową z trójkątnym końcem. Ostatni sklep jaki odwiedziliśmy to sklep z szatami. Dopasowano mi szatę ale jeszcze nie uszyto ponieważ nie wiadomo było do jakiego zostanę przydzielona domu. Wróciłam do domu i spakowałam się w mój kufer. Byłam gotowa aby mnie zabrali z tego mugolskiego miejsca.

____________________________________

1012 słów. Jak na mnie to sporo. Mam nadzieję że podobał się wam pierwszy rozdział. Kolejny spróbuję dodać jutro.

𝕯𝖆𝖗𝖐 𝖈𝖔𝖓𝖋𝖎𝖓𝖊𝖘 - 𝕯.𝕸.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz