- Ej, Ez! - słyszę za plecami. Od razu rozpoznaję ten głos. Nie wróży on nic dobrego z racji na jego właściciela. Niechętnie odwracam się w stronę źródła krzyku. Widok, który zastaję wcale mnie nie zaskakuje. Czego ten typ znowu ode mnie chce?! Darius zawsze wybiera sobie jakąś ofiarę i przez jakiś czas się nad nią znęca, a później obiera kogoś innego za cel, ale nękanie mnie chyba za bardzo mu się spodobało. Noxianin podchodzi do mnie szybkim krokiem i popycha mnie, a zza niego wyłania się kolejna dwójka oprawców.
- Jakaś szuja zajebała mi hajs na długiej przerwie. Masz może coś z tym wspólnego? Huh?!
- N-nie mam pojęcia o czym mówisz! - nie kłamałem.
- Tia, akurat! założę się, że jak przetrzepiemy cię porządniej to prawda okaże się nieco inna! - mówiąc to, Darius chwyta mnie za kołnierz i podnosi do góry, przez co w mojej krwi pojawia się spora ilość adrenaliny. - No co, frajerze?! Nagle mowę straciłeś, czy co?!
- Puszczaj go. - Znajomy głos dobiega moich uszu. Noxianin-oprawca gwałtownie obraca się w stronę, z której można go było słyszeć i widzi...
- Oho, to właśnie nasz mieszaniec, największe dziwadło w tej szkole rozkazuje MI! Za kogo ty się niby masz, bękarcie?
Bursztynowe oczy Vastajanina, który przybył mi z odsieczą, zabłyszczały gniewem po usłyszeniu takich obelg, ale nie tracił jeszcze kontroli nad emocjami.
- Słuchaj, nie szukam kłopotów. Daj mu spokój, a nikomu nie stanie się krzywda.
- Krzywda? - Zaśmiał się Noxianin - Co ty mi niby możesz zrobić? Jesteś tylko pomyłką! Błędem, którego nie powinno być. Niby nie przepadam za tymi całymi Vastajami, ale w tym przypadku akurat im współczuję, że muszą znosić takie ścierwo jak ty! No, teraz już wiemy, dlaczego twój kochany ojczulek zwiał! - Darius nie hamował się. Jego towarzysze dawali mu złudne poczucie nietykalności.
Cierpliwość wysokiego Vastajanina w tym momencie wyczerpała się chyba do zera, gdyż ten zmarszczył brwi i rzucił się na Dariusa z pięściami. Ekipa mojego oprawcy szybko dołączyła do walki, a ja stałem z boku jak jakiś ćwok. Przyszło mi wtedy do głowy, żeby zwiać i udawać, że nic nie wiem, ale głupio by tak było zostawić i nie pomóc osobie, która chwilę wcześniej sama się za mnie stawiła.
Jednak mieszaniec tego nie potrzebował. Wystarczył mu jeden porządny cios, żeby z nosa Noxianina zrobić prawdziwą krwistą fontannę. Dwaj pozostali oprawcy także nie stanowili wyzwania dla Vastaja. Skończyli z głowami porozbijanymi o siebie i potencjalnym wstrząśnieniem mózgu.
Przyglądałem się tej krótkiej chwili w osłupieniu, gdy nagle mnie olśniło.
- Sett?! - Wydukałem. Chyba ta cała sytuacja z Dariusem kompletnie zaburzyła mi pamięć, ponieważ dopiero zdałem sobie sprawę z tego, kim jest mój wybawca.
- No co ty nie powiesz, Sherlocku? Niezły masz orient! - Zaśmiał się. - Dobra, spadajmy, zanim zrobi się jeszcze goręcej.
Skinąłem głową i ruszyłem za chłopakiem, jak najdalej od miejsca zdarzenia.
Sett to jeden z nowszych uczniów w naszej szkole, a ostatnio przyjmujemy ich naprawdę sporo. Wszystko zaczęło się od nieśmiałego i zamkniętego w sobie Apheliosa - introwertyka, który zdaje się być przywiązany jedynie do swojej siostry. No cóż, niby niełatwo się z nim dogadać, ale znam takich, którym się to udało.
Następny był właśnie ten dziki mieszaniec (zabiłby mnie chyba, gdyby dowiedział się, że zwracam się do niego w ten sposób), czyli Sett. Jakby to powiedzieć, wywrócił życie w naszej szkole do góry nogami. Witając go należało pożegnać się ze starymi rekordami i standardami, ponieważ Vastajanin zdawał się je wszystkie przekraczać z łatwością. W końcu znalazł się ktoś, komu udało się choć trochę opanować Dariusa, do tej pory siejącego spustoszenie na szkolnych korytarzach. Obydwaj są w tej samej klasie. Nie chcę wiedzieć zatem, co musi przeżywać ich wychowawca...
CZYTASZ
Semestralny Akademicki Dziennik Ezreala
Fanfiction„Pisany ze szczerą pasją semestralny dziennik wprowadzi was w świat ucznia prestiżowej akademii wojowników, która słynie z bycia jedną z najlepszych placówek. Pomimo, iż Ezreal nie wykazuje się zbytnio w walce, dąży do celu z uniesioną głową i nie p...