Wola Buntownika

47 2 1
                                    

Po dzwonku, każdy z nas udał w stronę sali na kolejną lekcję. Czekając na idealny moment, który zacząłby przebieg naszego planu, Akali starała się zachowywać normalnie, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń u nauczycielki. Pani Vayne jest niezwykle surową i rygorystyczną osobą. Wyróżnia się pod tym względem, nawet jeśli porówna się ją do reszty ciała pedagogicznego, a to nie lada wyczyn. Wyobraźcie sobie, że dostaliście naganę za noszenie sznurówek o "nieodpowiedniej" barwie! Tak, dokładnie to spotkało mnie rok temu, na pierwszej lekcji z panią Vayne. Dość słaby sposób na zaczęcie pierwszego dnia w prestiżowej szkole, ale skąd mogłem wiedzieć?

Taki już jest "urok" naszej akademii. Owy brak wolności wynagradza fakt, że z naszej szkoły wyszli jedni z najlepszych wojowników na całej Runeterrze, to właśnie te warunki i zasady wykształciły ich niesamowite zdolności i charaktery. Ale wciąż jedna rzecz mnie zastanawia, a mianowicie system karania. Dla przykładu, Sett wylądował w kozie za pobicie Dariusa i jego bandy, a sam Noxianin jeszcze nigdy nie został w ten sposób ukarany, pomimo bycia głównym źródłem zbędnej przemocy i agresji na szkolnych korytarzach. Ale dlaczego? Faworyzacja? Jakiś nieznany pospolitemu uczniowi przywilej? A może najzwyklejszy rasizm? Kto wie. Jedno jest pewne: akademia rządzi się własnymi prawami, czasem nawet okrutnymi i ciężkimi do zrozumienia, co doskonale odzwierciedla jej dyrektora.

W takim razie zostaje mi chyba tylko zacisnąć zęby i to przetrwać. W końcu, nikt nie zostanie "najlepszym strzelcem" w Piltover za mnie.

- Rakanie, ile razy mam powtarzać?! Wszelkie akcesoria, a SZCZEGÓLNIE te pozłacane powinny zostać schowane w czasie lekcji! To tyczy się także twojego lusterka! Na mocy paragrafu piętnastego ustępu drugiego dziesiątego punktu szkolnego regulaminu ma ono się znaleźć poza widokiem innych uczniów! - Ach tak, pani Vayne i jej rutyna. Dopóki nie będziesz przestrzegał absolutnie każdej reguły, jest spora szansa na to, że po prostu nie wpuści cię to klasy.

Rakan dramatycznie westchnął.

- Żegnaj, piękny ja z odbicia - powiedział smutno, przed posłaniem całusa do swojego ukochanego lusterka i schowaniem go w odmęty swojej szkolnej torby.

Stojąca za nim Xayah ledwo znosiła poziom jego narcyzmu. Głośno warknęła.

- Ach, cóż ja pocznę bez widoku swojej pięknej twarzy? - Vastajanin jęknął przesadnie - CÓŻ JA POCZNĘ?!

- A mógłbyś łaskawie przymknąć dziób?! - wybuchła w końcu Xayah, gdy poziom jej zirytowania sięgnął zenitu.

Usta Rakana otworzyły się, ale pani Vayne wyprzedziła go w zabraniu głosu.

- Młoda damo, zgodnie z paragrafem drugim czwartego ustępu pierwszego punktu, wulgarne i niemiłe zwracanie się do innych jest surowo zakazane, a w przypadku nastąpienia takiej sytuacji, poszkodowanemu należą się przeprosiny!

- JA MAM PRZEPRASZAĆ? Po moim trupie! Nie po to znoszę jego ciągłe jęczenie i biadolenie, żeby teraz to ON był ofiarą!

W tym momencie nawet Rakan wydawał się zlękniony obecną sytuacją. Podobnie jak ja i większość klasy obserwował dalszy przebieg zdarzeń, jednocześnie będąc wystraszony i ciekawy tego, co stanie się zaraz.

- Jeśli młoda dama tego nie zrobi, zmuszona będę skierować sprawę do dyrektora!

- A proszę bardzo, niech pani się nie krępuje! Chętnie pogadam z tym staruszkiem, byleby być jak najdalej od tego idioty!

Ciemne oczy nauczycielki zabłyszczały gniewem spod jej zmarszczonych brwi, przeszywając Xayah na wylot. Vastajanka odwzajemniła owe spojrzenie. Po chwili przerażającej ciszy, pani Vayne w końcu się odezwała.

Semestralny Akademicki Dziennik EzrealaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz