6

36 2 0
                                    

-tak mamo, zaraz wsiadam do was jadę... Zabrałem wszystko, dobrze mamo, zobaczymy się na miejscu, pa - po rozłączeniu pokręciłem głową lekko rozbawiony nadopiekuńczością tej kobiety. Od kiedy opuściłem dom stała się właśnie taka... To chyba właśnie to czego brakowało mi przez pół życia

Zapiąłem walizkę po czym spojrzałem na telefon uświadamiając sobie że już dawno powinienem być w trasie.
Szybko założyłem kurtkę, choć wcale jej nie potrzebowałem, i buty, zagarnąłem bagaż, telefon i klucze.
Wyszedłem z mieszkania uprzednio upewniając się że wszytskie okna są pozamykane.
Już po chwili siedziałem w geepie, który niezawodnie służył mi przez ten cały czas.

Słysząc charakterystyczny warkot silnika przypomniałem sobie wszystko co kiedyś działo się w tym samochodzie, w ilu akcjach nam pomógł... Właściwie to ostatnimi czasy bardzo często miewam tego typu " wizje z przeszłości" jeśli mogę to tak nazwać.
Wyjechałem z parkingu powoli nastawiając się na dwugodzinną jazdę.

***

Zmęczony zaparkowałem na podjeździe, ale nie tracąc czasu zagarnąłem walizkę, wyszedłem z pojazdu i zapukałem do drzwi domu.

Już miałem je otwierać , kiedy moja mama, bo to ją wyczułem, pociągnęła za klamkę, a po chwili znalazłem się w ciepłym uścisku.

- cześć mamo - na moją twarz wpłynął uśmiech.

- Stiles... Wchodź - odsunęła się w drzwiach tym samym wpuszczając mnie do środka.

Zdjąłem obuwie i poszedłem dalej wgłąb mieszkania.

- synu! - krzyknął mój tata z salonu po chwili również zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku.

- cześć tato - poklepałem go po plecach, po chwili znów będąc w stanie złapać powietrze.

- chodź do salonu, musisz nam wszystko opowiedzieć! - podekscytowana kobieta zaprowadziła mnie do pomieszczenia gdzie wszyscy rozsiedliśmy się na kanapie

- ale się tutaj pozmieniało - mruknąłem pełen podziwu lustrując wnętrze domu, które zapamiętałem kompletnie inaczej.

-tak, zrobiliśmy taki mały remont kiedy wyjechałeś, ale nie teraz o tym! Jak studia?

- mamo - machnąłem ręką - studia jak studia, trochę nauki i wkurzających wykładowców... Ale idzie mi całkiem dobrze jeśli o to chodzi - zaśmiałem się widząc twarze rodziców.

- moja krew- poklepał mnie po ramieniu tata wstając z mebla

-  no tak, przypomniałam sobie... Stiles, pogadamy jeszcze później... Wiesz, zraz zamykają sklepy a my musimy jechać po choinkę i ozdoby, odpocznij sobie - mama podążyła za swoim mężem prosto do holu

- jeśli jesteś głodny to w lodówce jest obiad, odgrzej sobie, ale jak przyjedzieny to masz powiedzieć mi o wszystkim! - przed wyjściem kobieta jeszcze cmoknęła mnie w policzek, po czym razem wyszli za zewnątrz.

Po chwili zastanowinia postanowiłem, że rzeczywiście pójdę się przespać, dawno tak długo nie jechałem samochodem.
Wdrapałem się schodami na górę, za sobą ciągnąć walizkę.
Szybko odnalazłem drzwi do swojego dawnego pokoju, i już chciałem do niego wejść, kiedy do moich nozdrzy dobiegł nieznajomy zapach ze środka pomieszczenia.

Mój oddech przyśpieszył, odstawiłem walizkę na bok i będąc w pełni gotowym do obrony bezszelestnie, jednak szybko otworzyłem drzwi.

Rozejrzałem się po pokoju, a mój wzrok zatrzymał się w samym jego rogu, gdzie pod ścianą siedziała skulona postać.
Twarz chowała w podciągniętych kolanach, które z kolei opiewały dosyć długie poplątane platynowe włosy.
Zdecydowanie była to dziewczyna, ale co ona robi w moim pokoju i czemu zjawiła się chwile przed moim wejściem? Wcześniej jej nie było, wyczuł bym to.

Postanowiłem podejść nieco bliżej, co ta chyba przewidziała.
Podniosła mokrą od łez twarz tak, że byłem w stanie dokładnie ją obejrzeć.

Momentalnie poczułem jakby moje serce stanęło, tak jak moje nogi które chwilowo zatrzymały się w miejscu nie pozwalając na kolejny krok.
W tamtej chwili skupiłem się na jej oczach, które w przeciwieństwie do moich, nie wyrażały zdziwienia. Wyglądały tak, jakby doskonale wiedziała co się dzieje, ale mimo to bała się, była wręcz przerażona...

- nie rób mi krzywdy - zaszlochała kiedy postanowiłem się zbliżyć

- A-amy? - nie wierzyłem że jest prawdziwa, to nie było możliwe

- błagam nie - powtarzała w amoku, a kiedy chciałem ponownie zbliżyć się, sprawdzić czy nie jest wytworem mojej chorej wyobraźni ta zaciskała powieki i wstrzymała oddech, jakby czekała na... Uderzenie? Atak? Sam nie wiem.

Ponownie znieruchomiałem.
Stałem tam patrząc przed siebie, zapomniałem wręcz o całym świecie.
Czułem czerwień wpływającą na moje tęczówki, ale nie chciałem jej skrzywdzić, nawet o tym nie myślałem.
Wtedy było to po prostu nie do opanowania.

- Nie wierze że to ty - szepnąłem nie potrafiąc wydusić z siebie nic innego.

- kiedy to się skończy - Amy dalej ignorowała moje pytanie dalej kuląc się w koncie.

Nie wiedziałem co powinienem zrobić... Bezradność dobijała mnie, ale mimo to  mój umysł nie działał trzeźwo.
Ona przecież nie żyje, nie żyje...

Mimo jej niemych protestów kucnąłem obok dziewczyny, i najlżej jak umiałem odgarnąłem włosy z jej twarzy.
Zacisnęła ustaw wąską linie jakby próbując opanować płacz, co nie wychodziło jej zbyt dobrze.

Dopiero teraz skupiłem się na tym jak wygląda.
Przede wszystkim, była poraniona, gdzieniegdzie na odkrytych rękach dało zobaczyć się różnej wielkości sińce i zadrapania. Przez jej obojczyk, który przez poszarpane ubrania został odkryty, przechodziła wielka szrama, jakby po rozcięciu.
Jej włosy poplątane i nie wyglądające na zdrowe.

Była chuda, blada i brudna, we własnej krwi...

- Amy co ci się stało, kto ci to zrobił? - dalej szeptałem kładąc dłoń na jej ramieniu

-nie dotykaj mnie - otworzyła dotąd zaciśnięte powieki starając się zapewne wyglądać na groźną, ale zabrzmiało to bardziej jak prośba.
Była naprawdę słaba, a głos zdradzał ją najbardziej.

- pomogę ci - pociągnąłem nosem nie słuchając jej

- poprostu mnie zabij - dziewczyna wypuściła mocno trzymane łzy
- i tak to zrobisz - chciała wytrzeć ciecz z policzków, jednak nie dała rady, nie miała już sił.

- o czym ty mówisz - pomachałem nerwowo głową dalej nie rozumiejąc.
Nic więcej już nie powiedziała.
Zamknęła oczy z całych sił zagryzając dolną wargę do mometu, aż ta zaczęła krwawić.

Drżącymi dłońmi wyciągnąłem telefon i  cicho klnąc pod nosem wybrałem numer Bretta.

Last Hope //Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz