7

39 2 2
                                    

-Odbieraj, odbieraj - mówiłem pod nosem co chwilę obracając się w stronę drzwi, by upewnić się ze nikt tam nie stoi.

- Halo? - odezwał się nieco zdziwiony chłopak.
-Boże nareszcie, słuchaj musisz jak najszybciej do mnie przyjść... - w tamtej chwili znów spojrzałem w stronę Amy, której jak się okazało już tam nie było.
- Stiles? Co się stało? - dopytywał Brett coraz bardziej poważny, jednak ja milczałem nie zwracając na niego uwagi.
- zaraz jestem - usłyszałem jeszcze dźwięk urywanego połączenia i sam po chwili odstawiłem telefon od ucha.

Podszedłem do miejsca w którym jeszcze nie dawno siedziała skulona dziewczyna po której jedynym śladem były lekko zwęglone panele na podłodze, jakby tylko w tym jednym miejscu niedawno palił się ogień.

-----------------------------

-część Stiles-chłopak przywitał mnie z lekkim uśmiechem  jednak wyraz jego twarzy nadal ukazywał zmartwienie.
-część Brett,później pogadamy, teraz muszę Ci coś pokazać...- prowadziłem chłopaka do mojego pokoju, gdy drogę przerwała nam moja mama krzycząca z kuchni
- jak miło cię widzieć Brett! Jak tam na studiach? - jednak i to zignorowaliśmy. Sytuacja była na prawdę poważna.

- czujesz to? - zapałem chłopaka zamykając drzwi. Ten zaciągnął się powietrzem jednocześnie powoli podchodząc do miejsca w którym pozostał ślad
- tak... Coś czuję - oczy Bretta stały się złote, jakby nad tym nie panował.
Nie wiedział co się dzieje, a prawda była taka że ja też nie miałem o tym pojęcia.

- wiem, że może mi nie uwierzysz, ale widziałem ją na własne oczy... To była Amy

- ona nie żyje Stiles - chłopak przerwał mi wściekły. Wiedziałem że wyprowadzi go to z równowagi, takie rany nie goją się zbyt szybko.

-słuchaj  musimy pogadać o tym se Scottem i...

- jesteś chory - dodał ewidentnie urażony moimi słowami stukając się w czoło, po czym bez chwili zastanowienia wyszedł trzaskając drzwiami.

Z westchnieniem  usiadłem opierając się o ścianę tuż obok miejsca w którym niedawno widziałem dziewczynę.

- czemu to zawsze się tak kończy? - mruknąłem czując łzę które nagle pojawiły się na mojej twarzy, ale równie szybko z niej zniknęła.
- czemu to zawsze tak wygląda?! - z impetem walnąłem pięścią w podłogę, jednak wiedząc że rodzice są w domu, opamiętałem się.
Oni nie mogą się dowiedzieć.

Dobra Stiles, ogarnij się.

Trzeba coś z tym zrobić

Wstałem z ziemi, w pośpiechu złapałem za kurtkę, zbiegłem po schodach i bez słowa po założeniu butów wyszedłem z domu.
Od razu zaciągnąłem się powietrzem w nadziej że uda mi się złapać trop, ale nic z tego, zdziwiłem się, bo przecież moje zmysły były bardziej wyostrzone niż zwykłego bety, czy nawet Alfy. Jakby rozpłynęła się w powietrzu...

Nie chciałem się jednak poddawać, szybkim krokiem ruszyłem w stronę lasu po drodze myśląc co powinienem zrobić.

Pierwszym pomysłem było oczywiście powiedzenie o wszystkim Scottowi, ale on zapewne zareagowałby tak samo jak Brett, a ja chciałem tego uniknąć.
Poza tym, po odwiedzinach Talbota nie byłem całkowicie pewien czy to co widziałem to aby na pewno prawda a nie kolejny wymysł mojej wyobraźni.

Przecież Amy rok temu umarła, sam wbiłem sztylet w jej ciało, wszyscy o niej zapomnieli... Dlaczego więc miałaby się pojawić? Może to po prostu kolejna nadprzyrodzona sprawa, ale nie związana z dziewczyną, a ja zbyt bardzo staram się o niej zapomnieć, do tego stopnia że widzę ją tam gdzie jej nie ma?
Cholera, za dużo pytań, a zbyt mało odpowiedzi....

Swój dotychczasowy chód zamieniłem w bieg, a kiedy byłem pewien że pnie drzew zamaskują moją postać na zawołanie stanąłem na czterech łapach kontynuując trasę.
Przez ten czas zdążyłem dobrze opanować przemianę.
Nie muszę już się wkurzać, wystarczy silna chęć zmiany, tu i teraz.

Bez obranego celu błądziłem między bliżej nie oznaczonymi ścieżkami, na siłę wręcz pakowałem leśne powietrze prosto w moje nozdrza w nadzieji , że jakiś odsetek tego zapachu będzie należał to tej tajemniczej postaci...



(u góry Stiles w postaci wilka)

Last Hope //Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz