𝑶𝒔́𝒘𝒊𝒂𝒅𝒄𝒛𝒚𝒏𝒚

258 15 3
                                    


Pov Lissy

Kiedy się budzę, odwracam się i widzę, jak Kol uśmiecha się do mnie.

- Dzień dobry Kochanie - mówi do mojej szyi, wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

- Dzień dobry, co dzisiaj robimy? - Mówię podekscytowana, aby spędzić z nim dzień.

- Chodźmy na grilla - mówi z bezczelnym uśmieszkiem.

Po ubraniu wyszliśmy do grilla. Wchodząc do środka, dotarliśmy do budki. Niedługo po tym, jak Matt przyszedł, aby przyjąć nasze zamówienia. Spędziliśmy prawie 2 godziny jedząc i śmiejąc się z naszych głupich żartów.

- Chodźmy na spacer kochanie - Mówi z uśmiechem na twarzy.

- Jasne - mówię i zaczynam iść
Spacerując po ulicach w komfortowej ciszy. Czuję, jak chłodny powiew ociera się o moją skórę. Zapach lasu, który jest obok nas, sprawia, że ​​czuję się jak w domu.

- Chodźmy przez las, kochanie - mówi, chwytając mnie za rękę i prowadząc przez las.

Tuż po zachodzie słońca dochodzimy na polane. Wokół nas rozłożone są świece, a cała nasza rodzina stoi po jednej stronie polany.

Prowadzi mnie do środka i klęka na jedno kolano.

- Kochanie, wiem, że nie znamy od tak dawna, ale cię kocham. Nie wyobrażam sobie wieczności bez ciebie, więc czy zrobisz mi zaszczyt zostania moją żoną.

Zatrzymuję się na chwilę, pozwalając, by to, co się właśnie stało, dotarło do mnie. Zanim odpowiem, czuję łzę w moich oczach

- Tak

Wstaje i przytula mnie, obracając wokół mnie, zanim cała nasza rodzina zacznie wiwatować.

- Witaj w rodzinnej miłość - mówi Klaus, przytulając mnie.

- Cieszę się, że tu jesteś, szczeniaku - Mówię uśmiechając się, zanim Beks mnie odciągnie.

𝑴𝒂ł𝒚 𝑺𝒌𝒂𝒓𝒃 || 𝑲𝒐𝒍 𝑴𝒊𝒌𝒂𝒆𝒍𝒔𝒐𝒏Where stories live. Discover now