Rozdzial 13

12.9K 587 64
                                    

Byłam rozczarowana sobą, gdy fala oczekiwania zalała mnie od środka następnego ranka słysząc szybkie pukanie do drzwi. Kiedy niepewnie ruszyłam w ich stronę, przypuszczałam że spotkam po drodze pełną życia Leoni w kuchni, a w mojej psychice pojawiła się myśl, że to mógł być Zayn. I byłam jeszcze bardziej sfrustrowana kiedy uświadomiłam sobie, że chciałabym by to był on. Bez względu na to, pozostałam opanowana i zerknęłam przez dziurę w drzwiach, łapiąc głęboki oddech oraz przygotując się by zobaczyć głowę z ciemnymi włosami ukrytymi pod osłoną kaptura. Zamiast tlącego, brązowego spojrzenia mój wzrok spotkał się z kobaltowymi tęczówkami mojego przyjaciela, w których malowało się zniecierpliwienie.

Westchnęłam w duchu, spoglądając w dół i oparłam się o ciężką powierzchnię drzwi. Rozczarowanie zalało moje ciało tworząc nieprzyjemny ból, który bił prosto do mojego serca. To był Victor.

To nie był Zayn.

- Sam?

Rozejrzałam się, słysząc głos Leoni odbijający się od ścian, dobiegający z kuchni, który był ożywiony i drażnił moje uszy.

- Kto przyszedł?

Odchrząknęłam, wzdychając głęboko i starałam się pozostać opanowaną, mimo że wewnątrz mnie uczucie zirytowania pogłębiało się z każdą chwilą. 

- Victor - zawołałam po chwili. - To Victor.

Niemal natychmiast uderzyło mnie to ze zdwojoną siłą. Moje oczy rozszerzyły się a panika napełniła mój umysł. 

To był Victor.

Leoni była w kuchni.

Leoni myślała, że wyszłam z Victorem ostatniej nocy. Myślała, że byłam w klubie z Victorem, piłam z Victorem, obudziłam się ze strasznym kacem po fantastycznej nocy spędzonej z Victorem. A Victor nie miał najmniejszego pojęcia, że z nim byłam.

- Cholera - westchnęłam, żując swoją dolną wargę. 

Oh, cholera.

Pukanie stało się mocniejsze a ja wiedziałam, że był bardziej wkurzony, bardziej niż prawdopodobnie kiedy trzymałam go stojącego w obskórnym korytarzu naszego mniej niż interesującego apartamentu.

Był tam, stojąc z irytowanym wyrazem twarzy a jego stopy stukały nieustannie w podłogę. Uniósł brwi kiedy udało mi się głupkowato uśmiechnąć do niego, mój żołądek zachowywał się dziwnie, jakbym spożyła sporą ilość alkoholu.

- Vic... - odchrząknęłam delikatnie, starając się przełknąć gulę tworzącą się w moim gardle. - Co za niespodzianka-

- Najwyższy czas! - warknął, potrząsając brązową torbą w dłoni. - Mam śniadanie.

Spojrzałam powoli na torbę, mój umysł wciąż rozpaczliwie starał się znaleźć rozwiązanie tej katastroficznej sytuacji. Zauważył moje milczenie i ciężko westchnął, przepychając się obok mnie z pewnością siebie, którą tylko on może wywierać.

- Jest tak kurewsko zimno w przedpokoju - warknął, zatrzymując się by zdjąć wełniany płaszcz. - I pachnie jak przestarzały tyłek.

Odwróciłam się gwałtownie, zamykając za sobą drzwi a uczucie strachu rosło we mnie w zastraszającym tempie. - Uh..

Rzucił kurtkę na stoliku przy drzwiach, oferując mi uśmiech i wyciągając w moim kierunku papierową torbę. - Zatrzymałem się w tej nowej piekarni na Locust - wyjaśnił. - Mają tam bułeczki jabłkowe, które są warte grzechu.

- Vic, ja..

Podniósł rękę do góry. - Wiem, wiem. Nie lubisz jabłkowych, więc wziąłem Ci czekoladowe babeczki.

25 days with Mr. Arrogant Tłum. COMPLETED | Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz