Rozdział 2

13K 772 40
                                    

- Sam!

Pomocy.

- Sam?

- CO? - warknęłam, odwracając się do mojej współlokatorki. Stała tam cała w skowronkach i gotowa aby zacząć nowy dzień. Jej oczy były już mocno podkreślone mascarą , a usta jak zwykle pokryte różowym błyszczykiem. Trzymała w swoich dłoniach kubek gorącej kawy. Odwróciłam wzrok na zegar, który spoczywał na mojej półce.

- Co do cholery Leoni? Jest w pół do siódmej! - wróciłam do poprzedniej pozycji i zaciągnęłam kołdrę na głowę.

- Wiem, ale-

- Nie obchodzi mnie to! - warknęłam i schowałam się pod kołdrę.- daj mi spać, jest sobota. PROSZĘ.

Usłyszałam jej westchnienie i to jak upija łyk swojej kawy.

- Ktoś do ciebie przyszedł.

Zerknęłam na nią spod kołdry.

- Kto?

Wzięła jeszcze jeden łyk kawy.

- Facet, przyszedł do Ciebie.

- O czym ty gadasz? - warknęłam. - Jest szósta trzydzieści!

- Znalazł twój portfel czy coś takiego - wymamrotała i lekko uśmiechnęła się zza kubka. - I jest kurewsko przystojny.

- Mój portfel? - powtórzyłam, nagle rozbudzając się.

- Siedzi w pokoju obok i chce z tobą rozmawiać.

- Czekaj.. - wysunęłam się spod kołdry zostawiając ją pozwijaną na łóżku. Kołysałam nogami na brzegu łóżka. - Moment…

Przykuła swoje lodowo niebieskie oczy w moje, czekoladowo brązowe. Jej jasne blond włosy lśniły od słabego światła wpadającego przez żaluzje w oknie.

- Możesz ogarnąć jakoś swoje włosy czy coś - zasugerowała. - Jak już mówiłam jest gorący.

- Nie obchodzi mnie to, jest szósta trzydzieści rano, to chyba normalne wyglądać okropnie o tej porze!- warknęłam, wstając i przeciągając się. Stara, za duża koszulka z logo jakiegoś zespołu z napisami, które już dawno wyblakły i różowe shorty zakrywały moje ciało.

- Ale powinno…- pokręciłam głową, związując włosy w koka.

- W każdym razie, dotrzymam mu towarzystwa. Proszę, staraj się chociaż wyglądać reprezentacyjnie. Możesz?

Przewróciłam oczami, kiedy wychodziła z mojego pokoju zamykając za sobą cicho drzwi. Leoni tak bardzo się ode mnie różniła. Spotkałam ją kilka lat temu, była typem ‘idealnej dziewczyny’. Zawsze nosiła najlepsze ciuchy, ukazujące jej zgrabne, szczupłe ciało a jej makijaż idealnie upiększał jej i tak ładną twarz.

Spojrzałam z przerażeniem na swoje odbicie w lustrze. Miałam okropne, czarne smugi pod oczami. Wczoraj po tym wszystkim zapomniałam zmyć tuszu do rzęs. Ogarnęłam je trochę i ponownie się przejrzałam. Wyglądałam okej.

Kierując się do salonu usłyszałam śmiech Leoni, który wypełniał cały salon. Musiał być atrakcyjny, ponieważ słyszałam jak moja przyjaciółka stara się go zauroczyć. Miałam gdzieś to jak wyglądał, jedyne co chciałam to mój portfel z powrotem. To były tylko dwa dni, anulowałam już moje karty, ale portfel był jedyną pamiątką, która mi pozostała po moich dziadkach. Leoni nazwała go ‘okropnym’, po tym jak jej go pokazałam, ale każdy wypadłby nijako, obok jej portfela od Louis’ego Vuitton’a.

- Oh, na prawdę? To takie urocze. Chciałabym umieć śpiewać!

Kolejny wybuch śmiechu.

Przetarłam oczy kiedy weszłam do pomieszczenia, po czym usiadłam obok Leoni.

25 days with Mr. Arrogant Tłum. COMPLETED | Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz